Źródło: Pixabay
Nie umiem pisać recenzji. Nigdy tego nie robiłam, bo po prostu nie znam się ani na kinie ani na serialach. Nie wiem co jest dobre, a co złe. Mogę jedynie powiedzieć co mi się podoba bardziej, mniej lub wcale. Niemniej jednak obok tej produkcji nie mogłam przejść obojętnie, ponieważ od zawsze kocham rap. Na tej muzyce się wychowałam, tą muzyką od lat żyje. Dlatego też szczerze mówiąc miałam wielkie nadzieje wobec nowej produkcji Netflixa. Koncepcja serialu jest taka, że mamy sześć odcinków o różnej tematyce i w każdym z nich na dany temat wypowiadają się twórcy, producenci, dziennikarze. Jak to wszystko wypada?
Odcinek pierwszy: Początek
Ogólnie podobał mi się ten odcinek. Fajnie pokazana geneza rapu w Polsce. Podobało mi się ściągnięcie Bogny Świątkowskiej i Hirka Wrony, którzy nie ma co się czarować przyczynili się do popularyzacji tej subkultury. Zabrakło mi jednak takich smaczków. Czytałam autobiografię O.S.T.R. [bardzo polecam] i początki rapu w Polsce były naprawdę ciekawe i można je dobrze opowiedzieć, a tutaj to wszystko było takie jakieś spłycone. Można by to było zamknąć w stwierdzeniu, że no był rap w Stanach, Kazik przywoził płyty, 600V kupował płyty, powstał rap w Polsce. Wydaje mi się, że to zbyt duże uproszczenie. Mało uwagi poświęcono tym jak się klarowały pierwsze składy, jak wyglądały pierwsze nagrywki amatorskie i jakoś tak no. Czuję po tym odcinku spory niedosyt, bo myślę, że mając do dyspozycji takie legendy sceny jak Tede, Pezet, wspomniany wcześniej O.S.T.R., 600V, Mes można było z tego naprawdę wycisnąć więcej i wypchać cały odcinek anegdotkami, które lepiej oddałyby początki tej muzyki w naszym kraju niż jakieś takie suche pitu pitu.
Odcinek drugi: Media
No nie. Odcinek totalnie słaby. Niby jest pokazana jakaś tam droga raperów do mainstreamu, ale uważam, że ona jest pokazana totalnie wybiórczo i niepoprawnie. Wątek Vivy czy MTV gloryfikujący te stacje jest dla mnie kompletnie niezrozumiały. Raperzy wyszli z podziemi dzięki internetowi, a nie dzięki temu, że dwie stacje muzyczne pokazywały w kółko kilka teledysków. Nawet w tych czasach raperzy dalej klepali biedę i byli krytycznie oceniani przez cały rynek fonograficzny, więc kompletnie nie rozumiem tej narracji. Nie rozumiem wtrącenia wątku o beefach [rapowe kłótnie] skoro został ukazany tylko jeden beef i to chyba najmarniejszy w historii czyli Ten Typ Mes, który zeżarł żywcem Meza. Kompletnie nie wiem co to miało wspólnego z tematyką odcinka, bo moim zdaniem nie wniosło nic. No i wisienka na torcie czyli wrzucenie hip hopolo do koszyka rapu. No nie rozumiem. Jak można taką karykaturę jaką jest Kizo wrzucić do jednego worka z raperami pokroju Vienio, Włodi? Jak można w ogóle Kiza określić mianem rapera i jeszcze zaprosić go do tej produkcji jako eksperta? Strasznie mnie to zakuło w oczy i wywołało wielkie niezadowolenie. Myślę, że ten odcinek nie został dobrze poprowadzony. Kompletnie nie pokazuje drogi wyjścia z podziemi do głównego nurtu. Jest jakieś dziwne skakanie po tematach, dziwne tezy i gloryfikowanie pseudoraperów współczesnych, którzy swoją radosną twórczość z jakiegoś nieznanego powodu nazywają rapem i na tej podstawie powstała narracja jakoby rap wszedł na salony. Nie rozumiem zamysłu tego odcinka i kompletnie się z nim nie zgadzam.
Odcinek trzeci: Kobiety
Szczerze powiedziawszy miałam wielkie nadzieję względem tego odcinka, ponieważ kobiety to wciąż mniejszość na rapowej scenie i bardzo się ucieszyłam, że autorzy dokumentu postanowili poświęcić nam cały odcinek. O jaki był mój zawód.. Odcinek jest beznadziejny i jeśli ktoś ma słabe nerwy [tak jak ja] to polecam go po prostu ominąć. Tak naprawdę jedyna rapowa wzmianka to informacja o tym, że Wdowa jest pierwszą raperką w Polsce, która wydała legalną płytę. No i git. A potem zaczyna się kaszana. Wypowiada się Rena, która jest totalnym beztalenciem i nie wiem jak można ją nazywać raperką i stwierdza, że żeby się wybić trzeba mieć dupę i cycki po czym jej wypowiedź jest zastawiana z legendarną Missy Elliot. WTF? Missy jest genialna w swojej twórczości, więc nie rozumiem tego połączenia w montażu, totalnie. No, a potem jest jeszcze grubiej. Sporą część odcinka stanowi historia Sistars co jest dla mnie jakimś totalnym odklejeniem, bo one nigdy nie miały nic wspólnego z rapem poza tym, że parę razy wykonały otwory z raperami, ale mimo wszystko nadal tam śpiewały, a nie rapowały. I jak już myślałam, że gorzej być nie może to okazało się, że może. Twórcy produkcji uznali, że jedynymi raperkami w Polsce, którym warto poświęcić uwagę jest Young Leosia i jakaś kurwa Bambi. Przecież to jest po prostu skandal. To nie są raperki, a już tym bardziej jak można na kimś takim oprzeć odcinek, który miał opowiadać o historii kobiecego rapu w naszym kraju? Dlaczego nie pociągnięto wątku Wdowy, która naprawdę zrobiła w naszym kraju robotę? Gdzie Lilu? Gdzie Kada, Ania Sool, Gouva? Gdzie są postacie, które naprawdę rapują, robią to dobrze i tak jak Lilu, Kada czy Ania Sool są po prostu weterankami polskiej sceny? Nie rozumiem. Wkurzył mnie ten odcinek totalnie. Jest nakręcony bez sensu. A już szczytem jest dla mnie wypowiedź jednego z producentów [nawet nie pamiętam jego ksywki, bo to jakiś nołnejm nie wiadomo skąd], który stworzył ZESPÓŁ O NAZWIE MODELKI, który wprost stwierdza, że na castingu szukał dziewczyn urodziwych. I to ma pokazać, że kobiety w Polsce potrafią rapować? Dno i metr mułu. Twórcy tego odcinka zrobili krzywdę kobietom, bo zamiast pokazać ich wartość to zostały sprowadzone do jakiś wyjców co nie potrafią się wysłowić za mikrofonem, ale za to potrafią machnąć dupą. No nie. To się w palę nie mieści.
Odcinek czwarty: Pokolenia
Chyba nie potrafię obiektywnie ocenić tego odcinka z tego względu, że jest on zestawieniem różnicy między starą szkołą, a nową szkołą rapu, a ja nowej szkoły po prostu nie lubię. Jest to dla mnie asłuchalne i o niczym, a ja takiej muzyki nie lubię. I bynajmniej nie chodzi o to, że rap to ulica i inne takie pierdoły, bo ja uliczników nigdy nie słuchałam za bardzo [z małymi wyjątkami], ale po prostu wolę inny rodzaj liryki. Nowi twórcy kompletnie do mnie nie trafiają. Wszystko jest robione na jedno kopyto i o niczym i nie ma w tym jakiejś takiej duszy. Niemniej odcinek ciekawy i obejrzałam go z przyjemnością. Świat się zmienia, więc muzyka zmienia się razem z nim, ale czy idzie to w dobrą stronę? Uważam, że komercjalizacja sprawiła, że nie, ale to tylko moja opinia.
Odcinek piąty: Jak zostać raperem
Jedno z pierwszych stwierdzeń tego odcinka już mnie rozłożyło na łopatki. Nowy rap poszedł w poetycką stronę. O looosie.. Nowy rap to syf o dupach, narkotykach i pieniądzach. Gdzie tu poezja? Poetą jest Sokół, Bisz, VNM, Łona, Fisz, O.S.T.R. i mogę tak wymieniać bez końca, ale nowa szkoła? Boli mnie mózg.
Ogólnie nie wiem jak się odnieść do tego odcinka. To po prostu opis tego jak dzisiaj dostać się na szczyt i nie ma tu nic odkrywczego: musisz robić dobry rap i/lub wstrzelić się w algorytmy. I tu znów mam taki niedosyt, że trochę mi zabrakło pociągnięcia tematu jak to wyglądało kiedyś, bo bardzo duży nacisk położono na to, co jest dzisiaj czyli algorytmy Spotify i YT. Taki sobie, obejrzeć można, ale nic rewolucyjnego się nie dowiedziałam.
Odcinek szósty: Producenci
Ten odcinek podobał mi się najbardziej. Naprawdę fajna opowieść o tym jak wielką rolę odgrywają w muzyce producenci, a jak są w cieniu, z którego na szczęście w dzisiejszych czasach powoli wychodzą. Podobał mi się też przelot po technologiach opisujący lata 90 i współczesność. Wypowiadało się dużo ciekawych osób z naprawdę topki polskiej chociaż nawet nie wiem czy nie światowej, bo producentów mamy na naprawdę wysokim poziomie. Przyjemnie się tego słuchało i chyba nie ma nic czego mi w tym odcinku zabrakło. Naprawdę na plus.
Ogólne wrażenia po obejrzeniu całego serialu mam słabe. Moje oczekiwania wobec tej produkcji były znacznie wyższe niż to, co dostałam. Ważne wątki zostały spłycone, niektóre pominięte w ogóle. Nie oddano kompletnie ducha rozwoju rapu kiedy wszystko było podziemiem i żeby czegokolwiek posłuchać trzeba było wyżebrać od kogoś kasetę i ją sobie przegrać. Kompletnie pominięto bardzo ważny moment w historii rapu kiedy muzykę targało się z internetu i to też było okej, bo wielu twórców w ten sposób tworzyło swój fanbase [przykład VNMa]. Uważam, że skoro serial miał za zadanie pokazać całą kulturę to powinien to zrobić kompleksowo, a tak naprawdę w głównej mierze skupiono się na współczesnych hiphopolowcach, którzy z rapem nie mają nic wspólnego, a jedynie na dzieciach kręcą zasięgi na YT. A już odcinek o kobietach w podsumowaniu pominę kompletnie, bo nie chcę się znowu denerwować. No nie. Uważam, że dla fana tej muzyki ten serial nie będzie dobry. Jeśli nie masz pojęcia o rapie to śmiało. Na pewno dowiesz się czegoś ciekawego i być może serial skłoni Cię do tego, żeby zgłębić tę twórczość tylko z drugiej strony patrząc na to na jakie osoby Netflix położył nacisk to wątpię, że trafisz na coś wartościowego. Po szumnych zapowiedziach i przede wszystkim liście gości spodziewałam się wielkiego wow, a wyszło takie trochę meh.
5/10.
Nowa szkoła rapu, czyli te wszystkie Kiza, to po prostu disco polo.
Pisz jak chcesz i o czym chcesz. Przed recenzja dobrze sobie zapisać, co chcesz napisać/ o czym chcesz wspomniec, bo ulatuje z głowy. Rapu nie słucham, więc film nie dla mnie