Gdy moje dzieci po raz trzydziesty słuchają tego samego rozdziału któregoś z tomów o Harrym Potterze, to nadążam. :) Chyba rzeczywiście ciężar gatunkowy ma duże znaczenie - im lżejsza lektura, tym wzrokowcom łatwiej słuchać.
Myślę, że próbować słuchać warto - zawsze to jakiś trening innych niż zwykle obszarów mózgu. Ale też z pracy w bibliotece mam obserwację, że z audiobooków korzysta regularnie tylko około 10% czytelników. Jest nieduża grupa, która gdy nie ma wydania w papierze sięgnie po audiobook, ale przeważają zdeklarowani wzrokowcy, którzy nawet nie chcą spróbować słuchania.
Przeczytam - dam znać. Murakamiego mogę teraz spokojnie poznawać, bo szał opadł i większość tytułów stoi na półce w bibliotece. Za to Kazuo Ishiguro teraz "fruwa", a jego też chcę przeczytać coś jeszcze - może "Okuchy dnia" w najbliższym czasie.