Srebro należy do metali, które potrafią rozbudzić wyobraźnię…
Od najmłodszych lat słuchamy w bajkach o ukrytych skarbach – złocie, diamentach, perłach, szmaragdach… Srebrny kruszec występuje rzadziej.Niczym ubogi krewny schowany jest gdzieś u końca weselnego stołu. A jednak pozostaje w dziecięcych głowach i fascynacja nim zanika dopiero z przyrostem życiowego doświadczenia. Odczarowanie bywa zaś bolesne.
Pamiętam, jak w wieku około jedenastu lat odwiedziłem pobliski sklepik z "mydłem i powidłem". Gdzieś pomiędzy petardami, a duniami odkryłem srebrne łańcuszki. Cena była bardzo przystępna nawet dla skrajnie skromnego, dziecięcego budżetu.
Porwany wizją niezwykłej okazji i trzykrotnie upewniwszy się, że to naprawdę to – kupiłem jeden na prezent dla mamy. Początkowo pękałem z dumy, że oto – bez niczyjego wsparcia - nabyłem tak cenny podarek. Z czasem jednak uświadomiłem sobie, że zapłacona kwota była w pełni rynkowa, łańcuszek cieńki, a mama mniej zachwycona niż świadczyłyby o tym jej gorące podziękowania. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że cieniutki łańcuszek niewiele ma wspólnego z bajkowymi skrabami czy skrytymi w muzealnych gablotach precjozami. Jak przystało na twardego inwestora – przełknąłem gorycz rozczarowania i zdecydowanie wykreśliłem srebro z obszaru moich zainteresowań.
Już jako dorosły człowiek, przekonałem się, że nie ja jeden przeżyłem przykre rozczarowanie błyskotliwym metalem. Mieszkający kilka domów dalej sąsiad opowiedział mi swoją historię krótkiego marszu po srebrnym szlaku.
Przez całe życie najpierw jego ojciec, a następnie on sam uprawiali pobliski kawałek pola. Przed pierwszą wojną stał tam mały dworek, jednak burzliwe losy okolicznych ziem nie pozostawiły po nim nawet śladu. Hektar upraw bez znaków szczególnych. Od długiego czasu nie widziano już na nim nawet kawałka ułamanej cegły.
Sąsiad nie krył więc zaskoczenia, gdy pewnego dnia po bardzo płytkiej orce natrafił na dwa wypełnione srebrnymi monetami garnki. Zaskoczenie to połączone z dziecięcymi marzeniami szybko rozpaliły wyobraźnię, a ta pokierowała rozgorączkowanym ciałem do miejscowej gospody.
Bliżej prawdy byłoby nazwać gospodę sklepem ogólnospożywczym z miejscami przeznaczonymi do spożycia alkoholu, jednak pozostańmy jeszcze przez chwilę w bardziej bajkowej konwencji.
Uczta, która się tam odbyła nie miała sobie równych w historii wsi. Pomijając oczywiście wystawne wesela i stypy, te jednak - z powodów wyżej wpomnianych - nie odbywały się w tej akurat „gospodzie”.
Fundator radował się i gościł, a wszelkie pytania o zapłatę uciszał szybko rzucając na blat kolejne garście błyszczących monet. Kompanów cieszących się jego szczęściem nie tylko nie brakło, ale też - w miarę jak wieść rozchodziła się po wsi - co i rusz przybywało. Biesiada była długa.
Gdy wreszcie ostatnie trunki zostały opróżnione była już późna noc. Nieprzytomnego (najpewniej ze szczęścia) znalazcę wspólnymi siłami odniesiono do domu i wszyscy rozeszli się do siebie. Wioska pogrążyła się we śnie.
Huczna celebracja pochłonęła połowę pierwszego garnca i byłaby przeszła do legendy, gdyby nie drobny szczegół.
Oberżysta być może nie znał się na cenach metali szlachetnych, a z pewnością znał się na swoim zawodzie. Pomimo licznych namów dołączył do celebracji jedynie symbolicznie i już z samego rano pojechał wymienić nocny utarg do miasta powiatowego.
Być może czarny rynek nielegalnych znalezisk archeologiczych nie funkcjonawał wówczas prawidłowo. Być może nikt nie chciał ryzykować i wartość znaleziska sprowadzała się w gruncie rzeczy do potencjalnej wartości przetopionego metalu. Tak czy owak czar prysł, a
powrót sklepikarza do wsi szybko zaburzył spokój poranka.
Główny bohater minionej nocy został obudzony brutalnym łomotaniem do drzwi i poinformowany w krótkich słowach o swoim małoszlacheckim rodowodzie. Tudzież niechlubnej profesji swojej świętej pamięci matki.
Sprawa ostatecznie skończyła się oddaniem pozostałego półtora garnca monet i kilkunastomiesięcznym spłacaniem zeszytowej kreski. Bolał kac, bolała odarta z marzeń rzeczywistość.
Słuchając sąsiada doszedłem do odrobinę pocieszającego wniosku, że z dwojga złego „o wartości srebra zdecydowanie lepiej przekonać się będąc Jasiem, niźli Janem”. Obraz samego kruszcu zarysowany w mojej głowie przed laty, jeszcze stracił na atrakcyjności.
Z takim to nastawieniem podszedłem niedawno na spotkanie z przyjacielem. Rozmowa była mocno ukierunkowanej na ekonomię domowych finansów. Temat – patrząc na heroiczne boje Narodowego Banku Polskiego o spełnienie celu swojego istnienia – aktualny i bliski sercom (czy też portfelom) wielu z nas.
...srebro pobłyskiwało gdzieś na obrzeżach jego słów. Posiadające realną wartość i zastosowania. Przystępne cenowo, a równocześnie mocno skorelowane cenowo ze złotem (i tym samym główną walutą rezerwową – dolarem). Drobna próba dywersyfikacji i zachowania wartości. Finansowo w zasięgu szarego człowieka – po prostu złoto dla ubogich...
Nie żebym wyszedł z tej rozmowy przekonany (ani też całkiem trzeźwy), a jednak coś w głowie pozostało. Kilka miesięcy później postanowiłem sprawdzić, jak to z tym srebrem jest?
Kupię kilka monet i niech sobie leżą. Jak dzieciaki podrosną, to mogę im dawać po jednej na urodziny. Może skłoni je to do zainteresowania się finansami, może wyrobi nawyk oszczędzania? Najpewniej – jak to srebro ma w zwyczaju – rozpali wyobraźnię, uniesie ku marzeniom, a potem mniej lub bardziej brutalnie strąci na twardą ziemię. Tak jak zrobiło ze mną, sasiadem i pewnie licznymi, innymi – nieznanymi mi – ofiarami. Gotów byłem już skazać moje potomstwo na te przykre przeżycia – w końcu „lepiej Jasiowi niż Janowi” - gdy nagle zacząłem natrafiać na niespodziewane przeszkody...
… ale o tym już w następnym wpisie.
P.S.
Jak abstrakcyjnie to nie zabrzmi, ten wpis powstał jako wstęp do serii artykułów poświęconych programowaniu.
Nie chcąc zdradzać ciągu dalszego, napiszę tylko:
- obiecuję, że w kolejnych odcinkach pojawiać będzie się już jakiś kod. Mam nadzieję, że z czasem coraz więcej.
- niezwykłe wyzwania i problemy, z którymi przyjdzie mierzyć się bohaterowi zostaną rozwiązane przy użyciu myszki, klawiatury i edytora kodu.
- nie gwarantuję, że ostatecznie główny bohater zakupi choć gram srebra :)
Świetny wpis!
Dziękuję :)
Congratulations @doabit! You have completed the following achievement on the Hive blockchain and have been rewarded with new badge(s):
Your next target is to reach 400 upvotes.
You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Support the HiveBuzz project. Vote for our proposal!