You are viewing a single comment's thread from:

RE: Kryzys finansowy 2008 roku - jak do niego doszło

in #polish6 years ago

Tak, tak i jeszcze raz nie. Mylisz moim zdaniem skutki kryzysu z jego przyczynami. To nie przyczyną kryzysu było obniżenie stup procentowych. Kiedy załamuje się konsumpcja, pobudza się ją przez obniżanie stup. Tak by obywatele mogli kupować mimo iż ich nie stać. Tani pieniądz zachęca też to inwestycji. Więc obniżenie stup było lekarstwem na brak inwestycji i załamywanie się konsumpcji. Lecz przez deregulacje i brak nadzoru lekarstwo nie zadziałało.

Sort:  

Spekulacja na nieruchomościach było zagraniem czysto korupcyjnym. Genialny sposób sięgnięcia do kieszeni ludzi, przez ukrywanie złych kredytów w obligacjach zabezpieczonych hipoteką (niestety również w pakietach były te złe kredyty hipoteczne). Dzięki prostemu trikowi upakowano złe kredyty i sprzedano je ludziom, którzy oszczędzali pieniądze nie konsumując, a oszczędzając. Ci co oszczędzali postanowili zainwestować pieniądze i po nie sięgnęli finansiści. Zabrali je prostą taktyką. Zamienili ludzi oszczędzających pieniądze w ludzi zadłużonych. W ten sposób ten co nie potrzebował kredytu, bo miał pieniądze, stał się bankrutem i często klientem kredytowym banku. Niekończąca się konsumpcja i parcie na wzrost będzie prowadzić do kolejnych takich akcji (oczywiście w innym wykonaniu). Teraz już mamy bańkę na nieruchomościach w Polsce. Istnieją już sygnały, które mówią, że bańka niedługo pęknie i zobaczymy powtórkę w trochę innym wykonaniu.

No ok, fakt. Była bańka na rynku nieruchomości i nie tylko. Tylko ja mowóę że leczenie tego przez udzielanie kredytów na te nieruchomości było leczeniem przeciwskutecznym. Napędzało to jeszcze jakiś czas bańkę. Problemem było to, że rynek ustalił cenę na podstawie spekulacji, a nie popytu. Cena rosła bez wzrostu popytu. Kredyty tylko potęgowały kryzys. Miały pobudzić inwestycje, przez np. budowę nowych mieszkań. A spowodowały dodatkowy wzrost ceny.
Kryzys powinien być leczony moim zdaniem wzrostem popytu, generowanym przez dobrobyt (wzrost płac). Czyli przez wzrost zamożności obywateli, bo oni generują popyt.

Ogólnie, masz rację. Tylko zbytnio komplikujesz. Skoro zarobki w USA nie rosną to skąd popyt? Proste, z kredytów. To napędziło bańkę. Choć geneza powstania banki i kryzysu jest zupełnie inna. Kapitał lokował się w kapitale. Takie stwierdzenie pieniądz rodzi pieniądz. Tak więc cena nieruchomości, akcji itp... rośnie. Ale nieruchomości się nie buduje, więc pracownicy nie zarabiają, jak nie zarabiają to nie kupują. Jak nie ma popytu, to czemu ceny rosną? Rozwiązanie jest równie proste, budowanie nowych mieszkań. Powoduje to że ceny nie rosną, ludzie zarabiają, więc stać ich na kupno. Więc budownictwo komunalne, ma sens. Raz ceny nie rosną, dwa ludzie mają gdzie mieszkać, trzy ludzie zarabiają, cztery ludzie kupują, pięć rośnie dobrobyt.

Na potrzeby wyjaśnienia przyczyn kryzysu nie odwoływałem się do powodów obniżenia stóp procentowych, gdyż przyczyny ich obniżenia nie mają znaczenia w momencie, w którym wywołało ono opisane skutki. Znajomość skutków prawdopodobnie wpłynęłaby na zmianę decyzji w tym zakresie.

Ale, bez obniżenia stóp procentowych nie ma było by konsumpcji. Drogi pieniądz to mniejsze inwestycje. Bez inwestycji rośnie bezrobocie. I dalej mamy kryzys. Podsumowywując wysokość oprocentowania, nie miała wpływu na powstanie kryzysu, a jedynie na jego przebieg.

Pod koniec XX wieku nie było kryzysu.