You are viewing a single comment's thread from:

RE: Pułapka interpretacji

in #polish7 years ago

Z góry zaznaczam, że również mam złe zdanie o maturalnych kluczach interpretacyjnych. Z drugiej strony sam pisałem jeszcze starą maturę, więc nie doświadczyłem tego na własnej skórze.
Z Twoją interpretacją piosenki nie zgadzam się zupełnie, Według mnie, podmiotem jest młody koleś, singiel i imprezowicz, który stara się przekonać do siebie przyszłą, nieznaną jeszcze wybrankę, której pragnie bo widzi, że jego życie nie idzie w żadną z sensownych stron, może jest zmęczony imprezami, może jest po prostu samotny. Jego obietnice są prostoduszne i naiwne i opierają sie na stereotypach o kobiecych potrzebach - dom z ogródkiem, obiadki z teściami, zero bakania, pornoli i innych fajnych rzeczy, 27 dzieci i on zabiegający o komfort wybranki do tego stopnia, że nawet nie będzie musiala rano wstawać. Brzoza nie jest nawiązaniem do smoleńska, brzoza to ładne drzewo :D. Nie wystarczy powiedzieć brzoza, samolot, zamach bez kontekstu, by stworzyć nawiązanie do katastrofy smoleńskiej:D. Ciocia nie pyta o aborcje, tylko o perspektywy matrymonialne, na co narrator odpowiada że nie widzi z powodu niskiej jakości znajomych dziewcząt i swojej złej reputacji. Sam narrator również wątpi w swoją jakość, ale prosi Boga lub los, o "domową" dziołchę ze śląska, która będzie karmić jego i jego kolegów - tu znów naiwność, z jednej strony chce wydorośleć, z drugiej ciągle mocno identyfikuje się z kumplami. Nie ma tam bicia, krzyków ani patologii, są marzenia trochę zmęczonego młodego singla. Początkowe krzyki to krzyki młodzieniaszka a nie dojrzałego degenerata - faktycznie brzmi jakby był pod wpływem, ale to letnie piwo i wygłupy w parku z kumplami, a nie łabędzi śpiew pijaka. To ma znacznie więcej sensu i logicznych połączeń, zresztą przypuszczam że specjalnie troche sprowokowałeś. Poza tym moja interpretacja wpasowuje się w cały klimat płyty. To nie pijackie przyśpiewki, tylko piosenki młodych jaraczy, co dopiero przestali być nastolatkami. W związku z tym wszystkim, zacząłem się zastanawiać, jak bym mógł ocenić Twoją interpretację - ona, mimo wszystko, ma trochę sensu (pomijając deliryczną podróż w czasie i faktyczny stan 25 dzieci - to była przesadna, naiwna deklaracja mająca pokazać że narrator potrafi być opiekuńczy i odpowiedzialny, jednak nawet on nie wierzy w takie pogłowie ), pasuje do Twoich założeń. Teraz nie wiem, czy interpetacje poetyckie mogą być zupełnie nieskrępowane, czy nie powinny opierać się na analizie środowiska, czasów, zwyczajów i maniery mówienia autora. Historie mozna wymyslać, również bez wierszy, a uczeń chyba powinien wykorzystac swoją wiedzę o autorze i okresie literackim, w jakim tworzył. Nie wiem, jak bardzo zgłębiłeś problemy i realia autora "Domu", ale mam wrażenie, że zupełnie odseparowałeś od niego ten wierszyk. No ale mogę się mylić też. tak czy siak, moja refleksja na temat wymagania od interpretacji wiersza jakichś zagnieżdżeń historycznych, kulturowych i stylistycznych, mają trodchę sensu.
Pozdrawiam

Sort:  

Wow, dzięki za tak obszerny komentarz i przedstawienie swojej interpretacji!

Ja w swej analizie po prostu od razu przyjąłem założenie, że to nie jest wesoły tekst, ale opis dramatu, patologii. Tylko po to, żeby być w opozycji do koleżanek :) I potem każdą linijkę tekstu już dostosowywałem i naciągałem, tak by pasowało do mojego założenia. Oczywiście w zasadzie wszystko w mojej analizie jest przesadzone. Również nie podejrzewam twórców tej piosenki o takie zryte przesłanie :)

Swoją interpretacją chciałem tylko w przekoloryzowany sposób pokazać, jak różnie ludzie mogą coś interpretować. Oczywiście Twoja wersja jest najbardziej realną i zapewne jedyną wiarygodną analizą. Zgadzam się z Tobą, że przy tworzeniu sensownych interpretacji powinienem się odnieść do wątków biograficznych autora tekstów oraz do innych piosenek z płyty (czasami dopiero przesłuchanie całego albumu pokazuje nam prawdziwe przesłanie utworów).

Nie zamierzam się oczywiście wykłócać, która interpretacja jest bliżej prawdy, bo to jasne, że Twoja. Wiem także, że słowo "brzoza" nie jest prowokacyjne, ale tutaj wyszedł mój czarny humor. Wczułem się w ten sposób w środowiska, które na podstawie jednego słowa czy zwrotu doszukują się jakichś prowokacji itp. Krótko mówiąc, poniosło mnie nieźle przy tej mojej interpretacji :) Ale to było zamierzone.

Jeszcze raz dzięki za komentarz i również pozdrawiam!

tak coś czułem, że odezwał się we mnie captain obvious. No cóż, moja praca jest tu skończona, ale wiele oczywistości pozostało do szczegółowego omówienia i wiele sarkazmów i ironii do niezauważenia. Excelsior!
tenor.gif