Po Bochni i wcześniejszej Wieliczce, przeszedł czas na zbadanie kolejnego miasteczka. Padło na Liszki. W tej małej miejscowości znanej najwyżej z przejeżdżania przez nią, uciekaliśmy z dominującej w jej układzie urbanistycznym drodze wojewódzkiej. W ten sposób udało się odkryć kilka fragmentów całkiem przyjemnej drogi pod rower. Największym odkryciem był jednak jeden budynek przy rynku (nie, nie - kościół nas nie zaskoczył 😛) - pizzeria! Do Liszek droga wiodła ujeżdżanymi przez gravelaków ścieżkami oraz najłatwiejszym ścieżkami wolskich trialowców, więc - parafrazując - te pizze nam się po prostu należały 🥸
Powrót z Liszek to atak na Piekary i rzut oka przez Wisłę na sterczący na wzgórzu tynieckim klasztor. Potem zabawny szlak wzdłuż kolejnej wojewódzkiej i wjazd na WTR. A tam - nauka jazdy w parach, co wychodziłoby nam całkiem nieźle, gdyby nie rozpiętość grupy dobijająca do kilometra 😆
Sort: Trending