Dziś napiszę coś na temat urbanistyki a konkretnie rewitalizacji na przykładzie dwóch najbogatszych polskich gmin. Rewitalizacja małych miast była tematem mojej pracy magisterskiej, gdzie zająłem się najbardziej zdegradowanym fragmentem Starego Miasta w Świdnicy.
Czytelny i efektywny system finansowania programów rewitalizacji jest jednym z najważniejszych czynników determinujących powodzenie w ich wdrażaniu. Narzędzia pomocy finansowej oraz fundusze przeznaczone na inwestycje celu publicznego muszą być dobrane bardzo rozważnie, ponieważ zły dobór instrumentów wybranych do sterowania rewitalizacją może doprowadzić do porażki, a co za tym idzie opłakanych skutków finansowych dla samorządu.
Nadodrze - zdegradowany obszar Wrocławia
Można wyobrazić sobie gminy, które ze względu na pewne uwarunkowania posiadają bardzo duże środki przeznaczone na procesy odnowy. Od tego jak je wykorzystają będzie zależeć ich przyszłość. Pozytywnym przykładem może być najbogatsza gmina w Polsce – Kleszczów, gdzie dochody w przeliczeniu na jednego mieszkańca wynoszą 41600,57 zł (stan na 2015). Kwota ta bierze się z tego, że na jej terenie znajduje się Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów i Elektrownia Bełchatów. Gmina ta przeznaczyła ogromne środki nie tylko na modernizacje czy nawet ogólnodostępność dóbr luksusowych dla mieszkańców gminy ale także postawiła na rozwój infrastruktury czy stref przemysłowych, dzięki czemu wciąż przybywają do niej inwestorzy oraz mieszkańcy a perspektywa wyczerpania się złóż węgla nie jest jej straszna.
Na drugim miejscu w rankingu i jednocześnie na przeciwnym biegunie jest gmina Nowe Warpno, w której dochody na jednego mieszkańca wynoszą 18913,90 zł. Miasteczko wywalczyło na drodze sądowej coroczne, wielomilionowe wpływy ze Skarbu Państwa za zaległe podatki od dna akwenów. Przy wydawaniu pieniędzy skupiono się głównie na poprawie estetyki miejscowości, zapomniano jednak o sprawach społeczno-gospodarczych. W efekcie ludności wciąż ubywa, perspektywy są nienajlepsze a problemy nadal nierozwiązane.
Manufaktura w Łodzi - przykład rewitalizacji terenów poprzemysłowych
Te dwa przykłady pokazują dobitnie jak ważne jest kompleksowe podejście do zagadnienia finansowania programów rewitalizacji. Przy odpowiednim planowaniu zadań i sprzyjających uwarunkowaniach środki potrzebne na rozwój dzielnicy można znacząco zminimalizować. Podobnie jak w przypadku kapitału prywatnego także środki publiczne przeznaczone na inwestycje powinny być obliczone co najmniej na zwrot poniesionych kosztów. Tym bardziej, że gmin będących w tak komfortowej sytuacji jak wspomniane wcześniej jest niewiele i nie można liczyć, że nagle pojawi się nowe, nieskończone źródło gotówki.
Fot. własne, tylko do zilustrowania artykułu.
Ciekawy temat. Zastanawiam się, jaka jest Twoja ocena zaangażowania obywateli w procesy rewitalizacji. Mam wrażenie, że z jednej strony ludzie często nie mają pomysłu, jak mogliby otworzyć swoją przestrzeń miejską, aby była bardziej przyjazna. Z drugiej chyba nieczęsto jest to priorytetowy temat w gminach, i z powodów finansowych, i z powodu braku wrażliwości samorządowców. Znasz jakieś pomysły zrealizowane w Polsce, które wynikały z pomysłów mieszkańców?
W dużych miastach wygląda to bardzo dobrze. Do nich zjeżdżają się ambitni studenci, którzy chcą działać i zmusili samorządowców do umożliwienia im partycypacji. Fajnymi przykładami są np. rewitalizacje podwórek w Katowicach czy wrocławskie warsztaty przy Budżecie Obywatelskim. W małych miastach jest dramat - aktywiści są nieliczni, skazani na porażkę. Budżety Obywatelskie nawet jak są to marne. Samorządowcy nie chcą żeby im ktoś tyłek zawracał i nawet jak przyjdziesz z gotowym pomysłem to "niedasie".
Różnica jest też w potrzebach - w dużych miastach czy mniejszych ale bogatych gminach ludzie chcą tworzyć miejsca na jakąś aktywność. W małych i biednych gminach ludzie chcą najczęściej miejsc parkingowych czy niskiej jakości skwerów i placów zabaw. Niestety tutaj jest pole do popisu dla samorządowców, którzy powinni ludziom pokazać możliwości i zachęcić ich do współpracy, jednak im się po prostu nie chce. W Polsce ten temat jest wciąż rozwinięty a władze byle remont elewacji nazywają rewitalizacją. W Świdnicy "rewitalizowano" nawet cmentarz :)
"Rewitalizacja cmentarza" - będę tego używał w kazaniach. :D
Fajnie, ale skupiłbym się na pokazaniu fajnych przykładów, przed i po. Kwestia finansowania myślę, że to jasne iż potrzeba obniżyć podatki. A by przeciętny Kowalski miał w kieszeni zamiast 50tys -> 100tys. Wtedy będzie miał z czego zadbać o swoją okolicę. Ludzie chcą mieszkać w możliwie dobrym otoczeniu.
Przykłady chciałbym opisać w osobnych artykułach. Natomiast to co piszesz to istota rewitalizacji, chodzi o ruszenie dzielnicy społecznie a nie pudrowanie elewacji przez miasto.
Upvote🙂
Dodam coś od siebie. Kupiłem mieszkanie w kamienicy. Mieszkańcy od dawna chcą remontu elewacji, ale miasto ma 55% udziałów i blokuje podniesienie funduszu remontowego... Ludzie chcą remontować, ale miasto wszystko blokuje. Niech sprzedadzą te mieszkania
Struktura własnościowa to jedna z największych blokad rewitalizacji. Jeśli żadne mieszkanie w kamienicy nie jest socjalne to nie mam pojęcia czemu gmina nie sprzeda jeśli są chętni.
Najgorsze, że potem miasto chwali się ile to kamienic wyremontowali za pieniądze obywateli. A nie mówi ile się rozpada bo niechcą podnieść funduszu remontowego. U mnie chyba jest 10gr za m2 na miesiąc.
Kiedy chwalić się nie ma czym. Wyremontować elewacje za dotacje z Ministerstwa Kultury czy przeznaczyć milion z budżetu to żadna inwestycja. Prawdziwa rewitalizacja to stworzyć takie warunki mieszkańcom, żeby sami wyremontowali kamienicę i to gruntownie - razem z klatką, dachem, doprowadzeniem centralki czy porządnego pionu kanalizacyjnego. Co z tego, że odmaluje się elewację jak w środku jest dalej melina?
Ojjj chyba nie znasz rynku wrocławskiego. Większość ma pieniądze na remonty, zresztą widać jakie samochody parkują. Ale miasto nie pozwala na remonty - o czym pisałem wcześniej. Chora sytuacja i wiem po znajomych, że coś takiego to norma. Wystarczy, że miasto ma więcej niż 50% udziałów i kicha - oni są przeciwni dowolnej podwyżce, nawet jeśli jest na remont dachu. Nic nie zrobisz...
No cóż... miasto Wrocław wzorem rewitalizacji nie jest. Fajnie zapowiadała się rewitalizacja Nadodrza ale poza ucywilizowaniem części Rydygiera to na razie słabo im idzie.
Czekam na kolejny tekst z przykładami.