Gdy jakiś czas temu do partii Hołowni zaczęli dołączać ludzie z lewicy, to wiedziałem, że ten ruch zaczyna się przepoczwarzać. A nie, wróć. Ja już to wiedziałem, gdy Szymon Hołownia założył swój ruch, potrzebowałem jedynie czasu na potwierdzenie swojej hipotezy. No i minęło kilka miesięcy, do partii Hołowni dołączyli beznadziejni politycy z PO, a działacze stopniowo odchodzą. Casus podobny do Nowoczesnej lub Ruchu Palikota, ale w dużo gorszej formie. Jaki Palikot, czy Rysiek Petru byli, tacy byli, ale przynajmniej mieli albo doświadczenie albo chociaż część sensownych postulatów, które umieli uzasadnić. Zaczynając od Ryśka - sam byłem przez długi czas jego krytykiem i uważałem go za ćwoka, ale zmieniłem zdanie. Przyczynili się do tego ludzie z grupy Rakłemowcy na fb (grupa z fanpejdża Partia Rakłem), którzy znają się lepiej ode mnie na ekonomii oraz sprawach z nią związanych. Faktycznie, Rysiek słabo ogarnia niektóre wypowiedzi oraz PR, ale na ekonomii się zna. Teraz konkretnych przykładów nie przytoczę, bo nie pamiętam. Poza jednym - facet cieszy się jakąś tam renomą wśród ekonomistów poza Polską. Gdyby to dotyczyło tylko Polski to inna sprawa, bo u nas broniłby go Balcerowicz i jego ludzie. Poza nią nie mają jednak mocy sprawczej, więc facet by szybko spadł z rowerka, gdyby nie znał się na swoim zawodzie. Jasne, na pewno znalazł się tam dzięki swojemu mentorze, ale gdyby nic nie umiał, to by poleciał, bo nikt tam nie trzymał. Wbrew temu, co niektórzy twierdzą, to tam wchodzą w grę zbyt dobre pieniądze, by brać byle kogo na zasadzie, że ładnie się uśmiecha.
Jasne, w Nowoczesnej są kretyni, jak Myszka Agresorka, która strasznie się roztyła, jak się dostała do koryta (a jak nie miała nic sensownego do powiedzenia, to tak też zostało), Szojring-Wielgus, która jest jeszcze gorsza, a za młodu była podręcznikową Julką, która latała na koncerty Niemieckich narodowców do Chadów z Zachodu, ale sam Rysiek przynajmniej ogarnia temat ekonomii. Wracając do poprzedniego wątku, wyjątki to ludzie jak Tusk, którzy mają parasol ochronny z samej góry, od Merkelowej. Póki kanclerz Niemiec rządzi, to nikt go nie tknie, aleee jak wiemy z różnych doniesień medialnych, to Donald Tusk spadnie z rowerka w momencie, jak Angela straci swoją władze w UE. Co do Palikota, to nie jestem jego zwolennikiem i nigdy nie byłem, ale warto odnotować, że miał kilka postulatów wartych wprowadzenia (których nie dorzucił do siebie, by przyciągnąć głosujących... No, może poza punktem o marihuanie, bo to faktycznie był bait na naiwnych). Np. ograniczenie kleru w Polsce (wywalenie religii ze szkół, ograniczenie indoktrynacji religijnej), zmianę ZUSu na model Angielski (który chwalę przy każdej możliwej okazji, zresztą do tego wpisu dodam mój komentarz do wpisu jednego z użytkowników Wykop.pl), ograniczenie biurokracji i wszechwładzy urzędników, obniżka podatków, legalizacja marihuany (tysiące miejsc pracy, mega duże pieniądze dla budżetu państwa, zdrowsze zioło dla palaczy, alternatywa względem bardziej szkodliwego alkoholu, cięższego narkotyku od marihuany).
No i druga część mojego komentarza, tego typu działania zabijają chęć do oddolnych prac na rzecz wspólnego dobra. Konfederacja w pra-wyborach i późniejszym sporze aborcyjnym, delikatnie mówiąc nasrała na swoich liberalnych wyborców. Kukiz nasrał na swoich wyborców w niemal identyczny sposób, co Szymon Kotłownia. Nie wspominając o Palikocie, czy Nowoczesnejkropka. Jak wyborcy mają ufać w oddolne działania, jak są regularnie gwałceni (by nie użyć gorszego określenia zaczynającego się na literkę R)? Nie wiem, jak u Was, ale u siebie na dolnym śląsku widziałem, jak moi znajomi angażowali się w ruch Szymona, bo mu uwierzyli. Mówiłem im, że skończą tak samo, jak wyborcy Palikota, jak ja i moi znajomi, którzy zostali podobnie wydymani przez Kukiza, ale nie naciskałem. Powiedziałem raz, nie chciałem psuć ich entuzjazmu i zabawy. Nie są to ludzie tak wkręceni w politykę, jak ja, więc pewnie nadal jemu ufają i nie wiedzą o tej akcji. A nawet jak im powiem, to i tak zdania nie zmienią, bo się będą ciągle łudzili, jak ja kilka lat temu z Pawłem Kukizem.
No i znowu jesteśmy skazani na POPiS. PiS może robić co chce, wprowadził 500+, 13 i 14, więc kieszenie lemingów są wypchane, a POKO to banda imbecyli, która nie umie nawet ich punktować. Albo po prostu nie chce, bo się tak dogadali, co mnie nie zdziwi.
Fragment, o którym napisałem w 1 akapicie - Będę propsował każdego polityka, który powie w końcu o tym (poza Kowinem), że trzeba rozwalić ZUS i zmienić go na wzór tego, co jest w UK. Mnóstwo pieniędzy jest ładowanych, jak w kaczą dupę. Można byłoby spokojnie wywalić część urzędasów, sprzedać 95% pałaców ZUSu (zostawić tylko te w Wawie, Poznaniu, Wrocku, Krakowie, 3mieście, może jeszcze kilku miastach wojewódzkich), resztę zamienić na mieszkania lub max średnie biura i wystarczy. Spokojnie mielibyśmy kilka stów miesięcznie więcej na wypłacie. Nawet gdyby to było tylko po 200-300 zł miesięcznie, zawsze coś. W perspektywie 12 miesięcy można byłoby dokupić coś drogiego do domu lub pojechać na dobre wakacje. Nie wspominając o tym, że z roku na rok byłoby dla nas coraz lepiej - niższe wydatki, mniejsze długi.
https://www.wykop.pl/artykul/5919051/pit-to-tylko-5-naszego-wynagrodzenia-morderca-jest-zus/
Pytaniem jest czy nie mamy partii czy nie wszyscy znamy poglądy dostępnych partii. W skrócie czy zakładać nowe czy czytać o istniejących? Jak myślisz?
Ja myślę, że papier wszystko łyknie i to jest problem, bo żadna z realnie rządzących partii nie wykazała się jak dotąd szczególną autentycznością:
Tusk: chwilowa podwyżka Vat-u
Duda: nie podwyższe podatków
W sumie jedynie konfederacja od początku była przeciwko aborcji i zrobiła to co chciała, ale w takim momencie i konteście, że ponad połowa kraju się wściekła
Kraken14 - Nie wykazała, bo Polacy nie nadają się do demokracji, jeszcze do niej nie dorośliśmy. Być może nie dorośniemy nigdy, bo nie umiemy dostatecznie głośno i mocno wymagać, jak np. Anglicy. Można się śmiać z tego narodu, ale tam takie przewały jak u nas mimo wszystko nie przechodzą. Nie ma też tak, że jakiś Sasin, czy inny politykier przewali kupę siana i nadal jest w rządzie.
Co do konfederacji, ja ich właśnie przestałem popierać ze względu na poglądy dot. aborcji. Ten projekt jest za bardzo konserwatywny, przez co jest równie szkodliwy, co absolutna liberalizacja tego "przedsięwzięcia". Zwłaszcza w takim czasie, gdy wszyscy są sfrustrowani Covidem.
Klaushomer - Zakładanie nowych partii bez rozpoznawalnego lidera, który umie gadać, ma wiedzą i know-how + bez bazy wyborców (nieco ponad milion ludzi, tak obliczył Jakubiak i Liroy swego czasu) nie ma sensu. No chyba, że dogadasz się z dużymi fanpejdżami jak Niskie Składki etc. i kanałami na YT, wtedy może jest szansa (o ile ci ludzie przekonają 1 lub 2 osoby ze swojego otoczenia/rodziny). Bez tego musiałbyś poświęcić kilka lat z życia na niewdzięczną i mozolną pracę. Może niedługo ruszy partia Rafała Otoki Frąckiewicza, on by się nadał i ma posłuch wśród ludzi. No i to nasz człowiek - ziomek z internetu, mający liberalne poglądy, który umie dyskutować i coś osiągnął w swoim życiu.
Klaushomer - Kontynuując, bo zapomnialem odpowiedzieć na Twoje pytanie. Powiem tak - to zależy. Jeśli będę miał sensownego posła z POPiSu (tacy się zdarzają, rzadko bo rzadko, ale jest paru uczciwych ludzi w tej bandzie), to rozważę głosowanie na niego. Jednak będę głosował na jakąkolwiek inną. A jaką, to się zobaczy, jak będą się zbliżać wybory. Zagłosuję na tę, która będzie miała najbardziej liberalny program, sensowne podejście do prawa, spraw obyczajowych.
Oczywiście czytać. Rzecz jasna nie całe programy, bo te mają ponad 100 stron i są gówno warte, bo nikt ich nie realizuje. Ino najważniejsze punkty, obietnice wyborcze.
That comment has been deleted.
No niestety nie ma dobrej partii w PL. Od dawna głosuję na opozycję poglądową, bo mimo, że nie przepadam za lewicą to wg mnie brakuje ich wolności obyczajowej w polskiej polityce.
Gdyby to była sensowna lewica, to mógłbym to rozważyć (np. Palikot), bo przydałoby się rozbić parę konserwatywnych i religijnych pierdół. To są jednak ciumcioki. :/
Ja wolałbym jakby w sejmie było 20 partii i każda po 5% wtedy może musieliby się dogadywać, a ustawy by wchodziły bardzo wolno. Często się mówi - bo za PO nic nie robili. Nie robili bo nie mieli większości i dogadanie się wymagało dużo czasu. Jak dla mnie mniej ustaw to stabilniej - czasem beznadziejnie, ale bez ustaw... również tych gorszych.
Przepraszam za kilka błędów. Pisałem teksty 1 po 2 i zapomniałem zrobić korektę przed wysłaniem.