W UK mają totalnie przeciwne podejście do BHP. Pamietam jak raz wracałem z Londynu, to kot wskoczył na pociąg i jak czekałem na swój do Maidstone, obserwowałem jak przychodzi specjalny ekspert (potem od kolegi się dowiedziałem, że problem z kotami na dachach pociągu jest dość częsty) i go ściąga. W magazynach jest z kolei czysto. Pracownicy mają wpojone bhp do krwi. :)
You are viewing a single comment's thread from:
U nas jest walka w wiatrakami, ale taka bezsensowna. Cały czas apelowałam o narzędzia do wyciągania konsekwencji wobec osób, które na widlaku nie noszą kasku to nie, bo pracowników to trzeba taś, taś, łagodnie. Ale za to krzywo ustawiona paleta jest powodem do dramy stulecia. Totalnie nie rozumiem takiego podejścia.
Żyjemy w Polsce. XD Kraju braku logiki. Co prawda pewne rzeczy mnie w UK wkurzały, ale tam przynajmniej można pewne rzeczy ogarniać na "czuja", bo są logiczne i spójne z innymi przepisami. A w Polsce jest jak w lesie ws. logiczności przepisów i działań. Dobrze że przynajmniej nie daje się nagród i odszkodowań dla ludzi, którzy nie noszą kasków lub safety shoes.
No u nas jest totalny hardkor co mnie mega frustruje
Mnie też. Mogę przeżyć gorsze warunki, jeśli to wszystko trzyma się (jakoś) kupy. Tutaj natomiast jest inaczej :/.