Chyba każdy z nas choć raz w życiu oglądał animowane produkcje z dalekiego wschodu. Dla jednych były to po prostu chińskie bajki, dla drugich japońskie kreskówki, a dla mnie to kilkaset godzin spędzonych w innym świecie.
(źródło:pixabay)
Po raz pierwszy zetknąłem się z anime, kiedy byłem jeszcze w podstawówce, a od tego czasu minęło już ponad 6 lat. Przeglądając kanały telewizyjne natrafiałem na bajkę o nazwie Naruto. Pamiętam, że po pierwszym obejrzanym odcinku byłem bardzo podekscytowany, a na kolejne odcinki czekałem jak na święta Bożego Narodzenia. Historia o niezdarnym chłopcu, który pomimo przeciwności losu dąży do spełnienia swoich marzeń, wciągnęła mnie do tego stopnia, że potrafiłem oglądać powtórki nawet po kilka razy. Niestety po pewnym czasie odcinki przestały być emitowane, a ja byłem zmuszony zakończyć swoją pierwszą przygodę z tzw. chińskimi bajkami.
Kilka lat później postanowiłem, że wrócę do tego tytułu, aby sprawdzić, czy jest on faktycznie tak dobry, jak w mojej pamięci. Pomimo mojego sceptycznego podejścia, okazało się, że Naruto jest opowieścią dużo głębszą niż myślałem. Nie była to tylko bajka o niezdarnym chłopcu, który chce spełnić swoje marzenia, ale również o zranionym chłopcu, wykluczonym ze społeczeństwa, który szuka akceptacji. Wtedy też zrozumiałem, że anime, to nie tylko bajki, ale również wzruszające historie, które potrafią doprowadzić człowieka do kilkudniowej depresji. Można powiedzieć, ze tytuł wciągnął mnie jeszcze bardziej niż kilka lat temu, bo w niecały rok, obejrzałem wszystkie odcinki, a jest ich ok.700.
(źródło:tapeciarnia)
Po obejrzeniu Naruto, w celu zapełnienia pustki w swoim serduszku, zacząłem szukać kolejnych produkcji. Ku mojemu zaskoczeniu, istniały tytuły, które były dużo bardziej dojrzałe. Najbardziej podobało mi się to, że Japończycy poruszali trudne tematy, które na naszym kontynencie nie miałyby racji bytu. Oczywiście można trafić na tzw. gnioty lub produkcje przekraczające granice dobrego smaku, jednak istnieją też takie, które zasługują na miano dzieła sztuki. Jako że za dzieciaka trenowałem judo i fascynowały mnie japońskie sztuki walki, to poznawanie ich kultury poprzez oglądanie anime, było dla mnie czymś wybornym.
Myślę, że anime jest idealną alternatywą dla serialów pokroju Gry o Tron czy House of Cards. Jeśli urzekają Cię unikatowe historie, które wywołują głębokie refleksje lub barwne postacie, z którymi możesz się utożsamić, to polecam Ci zacząć oglądać animowane produkcje z kraju kwitnącej wiśni. Jestem pewny, że po obejrzeniu pierwszego tytułu, oglądanie kolejnych stanie się twoim nałogiem.
Jeżeli oglądaliście kiedyś jakieś anime, to podzielcie się w komentarzu swoimi odczuciami ⬇️
Jako, że mój brat jest wielkim fanem anime (ja preferuję seriale), to miałem okazję zobaczyć kilka produkcji. Akurat teraz oglądam nowego Kapitana Tsubase z tego roku. Coś świetnego, wspomnienia z dzieciństwa wracają. Oprócz tego oglądałem: Death Note, Kuroko no basket, coś o tytanach (nie pamiętam tytułu), ponad trzydzieści odcinków Hunter x hunter. Oglądałem także anime, które było filmem kinowym- Kimi no Nawa. Produkcja ta zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Na filmweb od razu dałem 10/10. Ogólnie polecam anime, niektóre są tak samo dobre jak seriale, ale oczywiście trzeba polubić tą japońską specyfikę.
Pisząc o tytanach, miałeś pewnie na myśli Shingeki no Kyojin. Swoją drogą, bardzo dobre anime. Teraz wychodzi trzeci sezon :)
Witam cieplutko ;)
Przyznaje, że natrafiłam na Twojego posta przypadkiem i miło, że napotkałam kolejnego fana anime ;)
A ile obejrzałam? około 70 tytułów w swoim życiu(i nadal ilość rośnie), również Naruto (ale to dosłownie połowicznie, pierwszy sezon cały 2razy, a Shippuuden przeskakiwałam-jak dla mnie akcja przesadnie się ciągnęła + od cholery filerów, przez co do Naruto się zniechęciłam)w skrócie zaczęłam anime oglądać około 15lat temu jak pierwsze emisje Dragon Balla były (włącznie z Sailor Moon, YattaMan'em i Muminkami) w TV, a potem jak w Polsce nie puszczali(no bo przemoc itp) to w niemieckiej bardzo dużo leciało tego - taki mini skrócik ;)
Upvote poszedł ;)
Cześć! :)
Skoro obejrzałaś już ponad 70 produkcji, to śmiało można Cię nazywać weteranką. Moja lista liczy ok. dwudziestu tytułów, więc jestem jeszcze żółtodziobem. Jeśli chodzi o drugą serie Naruto, to trzymała ona poziom do walki z Painem, później było tylko gorzej. Mimo wszystko, czuję duży sentyment do tego anime :D
Czy weteran? może i tak, zaraziłam się anime od znajomego, który ma obejrzane ponad 110, to ja się przy nim chowam.
Znam akurat wiele osób co tak jak i Ty, ma sentyment, i rozumiem to jak najbardziej.
Każdy ma swoje własne anime, przez które robi się ciepło w serduszku, większość jak widzę sentymentem pała do One Piece, a ja tak mam w stosunku do FullMetal Alchemist Brotherhood(teraz oglądam po raz5) i Hellsinga.
Ale przyznaje, że dzięki anime Naruto trenowałam Ninjitsu sama przez 2lata i się zaopatrzyłam w 7 shurikenów z hartowanego metalu, które mam do dziś na półce.
Congratulations @hyubi! You received a personal award!
Click here to view your Board of Honor
Congratulations @hyubi! You received a personal award!
You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!