Czy w chrześcijaństwie mężczyźni nie są lepsi?
Są istotnie różni od kobiet, ale według mojej wiedzy nie ma żadnego zapisu w Biblii który by dokonywał takiego wartościowania. Biblijny początek ludzkości ma wyraźnie dwóch bohaterów: Adama i Ewę.
Każda płeć ma swoją rolę i jest zależna od drugiej. Żeby móc dokonać takiego ogólnego wartościowania trzeba by założyć istnienie jednej wspólnej miary dla różnych cech.
A kobieta może zostać księdzem? Może poprowadzić mszę? Może zostać papieżem?
To jest kwestia tradycji i kultury stworzonej przez ludzi wokół religii a nie samej religii. Tradycja/kultura ma swoje wady i zalety, a jej istotą jest to, że jest zawsze totalitarna - tj. narzuca ograniczenia i dyskryminuje tych, którzy te ograniczenia naruszają.
Natomiast istotą religii jest założenie, że pewna część rzeczywistości jest niepoznawalna i niepoznawalną zawsze zostanie. Gdyby kobieta mogła być księdzem lub papieżem nic by się w tym zakresie nie zmieniło.
To spostrzeżenie w wykonaniu Jordana Petersona mi się strasznie podoba, bo ono pokazuje jak ogromną rolę pełnią kobiety - są implementacją natury (która ma moc bo dokonuje selekcji). Podczas gdy mężczyźni są implementacją kultury (która ma moc bo jest totalitarna).
Obie te rzeczy - natura i kultura - są sobie potrzebne, i w zasadzie cała historia ludzkości kręci się wokół tych dwóch pojęć.
Bardzo dobre spostrzeżenie, kiedyś wystarczyło kobieta władcą domu, bo bez niej nie ma sensu, ale świat ruszył do przodu na oślep, a potem traci czas na tłumaczenie oczywistości.