Masz uszkodzoną wersję przysłowia. Krąży też w wersjach:
Gdy na świętego Prota jest pogoda albo słota, to na świętego Hieronima jest deszcz albo go ni ma
albo
Jak na świętego Hieronima jest deszcz albo go ni ma, to pod koniec listopada pada albo nie pada
Co do wzrostów i spadków: jesteśmy w martwym punkcie. Moim zdaniem jest potrzebne ustalenie przedziału, poza który kurs nie wyskoczy w widocznej przyszłości. Ludzie nie będą korzystać z waluty, której kurs może się zmienić o kilkaset procent w krótkim czasie (w dół o trochę mniej, maksymalnie 100). Powiedzmy, że będą jakieś wzrosty w kosmos jeszcze raz albo parę razy, ale potem wzrosty przestaną już przebijać sufit. Na przykład raz poleci do poziomu 100.000$, ale następnym razem zatrzyma się przy 92k$ - i tak parę razy. Musi się to zdarzyć, bo kiedyś skończą się ludzie, którzy będą chcieli wsiąść do kolejki. Skończy się optymizm, że będzie wiecznie rosnąć (nawet jeśli będzie, to już powoli, ) i następne wahania będą już mniejsze. Kiedy pojawi się świadomość jak przy dolarze, że jest to "od trzech złotych do czterech z kawałkiem", to można będzie zacząć używać jako środek płatniczy w niektórych zastosowaniach - o ile warunki techniczne pozwolą.
Tylko że przyjdzie nam poczekać, bo to nie jest coś, co da się zrobić w 5 lat.