[GS:Symbiont] Legion [1-02]

in #polish6 years ago (edited)

moon2.png

[GS:Symbiont] to prosta gra narracyjna, w której to czytelnik będzie mógł aktywnie podejmować decyzje o przebiegu wydarzeń. Z perspektywy fabularnej - stając się jedną z wielu ludzkich świadomości uwiezionych w zmiennokształtnym ciele symbionta.

Z pomocą komentarzy i głosów można kierować ruchami protagonisty, tym samym decydując o tym jak dalej historia się potoczy. Jedną z dodatkowych możliwości jest opisanie własnej decyzji nawiązującej do danej sytuacji, pozwalając na pełną ingerencję w to co się dzieje (zakładając że propozycja dostanie najwięcej głosów).

Sceny: [1-01]

(Większość informacji, natury fabularnej i mechanicznej, można znaleźć w tym artykule)


Legion
[02]

[D1] [D1] [D3] [D3]

Zaskoczenie przerodziło się w panikę, a panika w chaos. Skonfliktowany burzą sprzecznych decyzji, kolektyw nie mógł działać jednomyślnie. Gdy jedne ze świadomości skupiły się na negocjowaniu nowej formy, inne, w tym czasie, postanowiły obrać ich nowy cel.

Wizja nowej formy została rozdarta miedzy dwoma decyzjami. Jedna z nich, zakładała groźnego drapieżnika, pozwalającego łatwo zapolować i szybko uzupełnić deficyt biomasy. Natomiast ta druga, proponowała małego roślinożercę, który mógłby się z łatwością przemknąć i z ukrycia pozyskać biomasę z roślin.

Jednakże, nawet ten stan niezgody pozwolił na zainicjowanie przekształcenia kolektywu. Łącząc pozostałe ze świadomości w nadziei że czymkolwiek się staną, będzie to coś o naturalnym wyglądzie dla otaczającego ich świata.

Sam proces przemiany nie stanowił pięknego widoku, gdy z półprzeźroczystej, gęstej biomasy zaczęły wyrastać kolejne kończyny, a następne kreować się łeb i ogon. Dopiero po dłuższej chwili, z biologicznego chaosu i zamętu, wyłoniła się zwierzęca forma.

Zew lodowatego, nocnego wiatru oplótł ich nowe ciało, jeżąc rude futro wraz z puchata kitą ogona. Wzdrygnięty nagłym, nieprzyjemnym doświadczeniem, kolektyw instynktownie padł na ziemie, chroniąc podłużny pysk pod krótkimi czarnymi łapami.

Aklimatyzacja nie była szybka, niemniej jednak konieczna, aby nowy organizm mógł funkcjonować tak jak należy. Dopiero po pewnym czasie mogli poderwać się na nogi i ruszyć w głąb pogorzeliska.

W tej formie, ruiny wydawały się znacznie groźniejsze i mniej przyjemne do przebywania. Kłębowiska ostrego dymu gryzły w oczy i płuca, a płonące fragmenty raziły potężnym żarem.

Rozrzucone fragmenty, którym pilnie się przyglądali, wyglądały na niewiele więcej jak elementy dawnej ładowni. Nie dało się pośród nich doszukać innych, ważniejszych systemów statku. Nie było tam śladów kadłuba, silnika czy nawet kajut pasażerskich, tych sekcji które mogła chronić i amortyzować tarcza energetyczna.

Jedynie, co pozostało to metalowe skrzynie i kontenery, pełne równie zrujnowanego ładunku. Pancerze i bron, mogące służyć imperialnym żołnierzom na froncie, zostały zmiażdżone lub rozerwane, dzieląc los całej ładowni.

Dźwięk zbliżających się intruzów przerwał przeszukiwania, zmuszając kolektyw do czmychnięcia pod jeden z większych fragmentów poszycia, skąd mógł bacznie obserwować okolice.

Podchodzili ostrożnie, z początku zalewając wszystko oślepiającym światłem latarek. Gdy zatrzymali się w pewnej odległości, dało się słyszeć znajomy język, jednak nieco obcy dialekt.

– Czy jest tu ktoś? – zawołał donośny, męski głos.

Pozostawieni bez odpowiedzi, intruzi ruszyli głębiej w ruiny dawnej ładowni. Dopiero, gdy przestąpili za kryjówkę kolektywu, przenosząc kotarę oślepiającego światła na rozrzucone fragmenty, dwie sylwetki odsłoniły się w pełni.

Nie wyglądali jak żołnierze. Nie mieli na sobie uniformów, a jedynie skórzane kurtki, lekko znoszone spodnie i wilgotne chusty osłaniające twarze. Podobne im obrazy wspomnień, przywodziły na myśl bardziej zwykłych cywili z niewielkich miasteczek, a niżeli wojaków.

Jednakże, latarki oraz bron palna, przewieszona na ramieniu jednego z nich, sugerowała pewien stopień zaawansowania technologicznego tego świata, oraz to że mogliby stanowić zagrożenie.

– Nie wiem czy ktokolwiek dałby radę to przeżyć... – zagadnął jeden z mężczyzn.

Jego kompan z początku odpowiedział milczeniem, skupiając się bardziej na linii lasu otaczającej miejsce katastrofy.

– Nigdzie nie ma nawet śladu skrzydeł – powiedział cicho, jakby sam do siebie, starszy mężczyzna.

Nagłe uczucie głodu i gniewu poraziło kolektyw, jak żar przeradzający się w płomień. Jednak, nie biło ono z wewnątrz. Jego źródło znalazło się w innym miejscu, pomiędzy fragmentami kontenera-celi. Dopiero po chwili, gdy to uczucie urosło w sile, dało się wyczuć oderwany fragment ich dawnej biomasy.

Pozbawiony własnej świadomości, zlepek organicznej materii zdawał się podążać za prostym, symbiotycznym instynktem, pospiesznie gromadząc mniejsze, rozrzucone kawałki. Jak tylko zwiększył swoja masę, przybrał formę brudnej, biologicznej kałuży, z wolna pełznąc w stronę dwójki ludzi.

Zajęci oględzinami miejsca katastrofy, ludzie nie zdawali się dostrzec słabo widocznej plamy, pełzającej wśród dymu i ognia.


Decyzja Efekt
1 Oddal się jak najprędzej i poszukaj bezpiecznego miejsca na regenerację. [Głód III -> II]
2 Zasymiluj utracony fragment biomasy. [Głód III -> I]
[?]
3 Pozwól prymitywnej biomasie zaatakować. [?]
4 Zaatakuj ludzi wraz z pomocą prymitywnej biomasy. [Głód III -> I]
[Monstrum I]
[?]
5 ... ...

Aktualny status Archetyp Ekwipunek
[Głód III] - Obrażenia, niedawna zmiana formy
[Forma: Lis]
[Ograniczenia manualne]

fox.gif

--- ---

Zamieszczone grafiki (1, 2) pochodzą ze strony PixaBay i zostały wykorzystane na podstawie licencji "CC0 Creative Commons".
Sort:  

Witam

Zdaję sobie sprawę że ostatniego dnia (24.07.2018) pojawiło nieco więcej wpisów, ze zmianami decyzji włącznie.

Niestety, wpis przedstawiony powyżej opiera się tylko na tych decyzjach, które zostały podjęte do 23.07.2018. Spowodowane jest to faktem iż moje umiejętności pisarskie są wolniejsze niżeli bym tego chciał, więc potrzebowałem przynajmniej jednego dnia na spisanie kolejnej sceny w oparciu o wasze wybory.

W związku z powyższym, chciałbym przeprosić jeżeli ktoś podjął krytyczne dla okoliczności decyzje (czy tez ich zmiany) i nie zostały tutaj uwzględnione.

Mimo to, mam nadzieję że będzie się miło czytać ;]

Edit: Celem rozdzielenia ostatecznych decyzji od prowadzonej ogólnie dyskusji, proszę finalne wybory zamieścić pod tym komentarzem ;]

Edit2: Jakbyście mieli jakieś pytania to nie bójcie się zostawić komentarza. Wiem, że na razie jest dość chaotycznie, ale myślę że doszlifujemy grę w kilku kolejnych wpisach ;]

Decyzja nr 2

Decyzja nr 2

Decyzja nr 2

Ale mamy fajny pyszczek ;) To co dalej działamy ? Próbujemy zjeść ludzi ? ;) czy może wchłoniemy naszego syna marnotrawnego i dzięki temu urośniemy ? A może lepiej nie ryzykować ? Umówmy się najpierw, aby MG wiedział co dalej :)

Zaatakowanie w tej formie dorosłych ludzi z bronią to nie najlepszy pomysł. -wtrąca się kolejna jaźń- Jeśli zaś uciekniemy od razu, tym samym dając prymitywnej biomasie szanse na atak, to jeśli jej się uda- moze stać się zagrożeniem również dla nas, a kto wie czy nie wchłonie również świadomosci tych nieszczęśników.. Gdyby jednak jej się nie udało, a ludzie uszli by z życiem, to wtedy wieść o tym co było na rozbitym statku szybko sie rozejdzie i jeśli Ci ludzie maja jakąkolwiek wiedze na temat istot takich jak my, będą starali sie nas jak najszybciej wytropić. Najrozsądniej będzie zatem wchłonąć pozostałą biomase, licząc na to, ze to rzeczywiście "nasza" część, a nie pozostałosć po innym "eksperymencie" -świadomosć wzdryga się na samą myśl o tym, co mogłoby wyniknać z połączenia dwoch istot takich jak my sami-

[D2] Spróbować wchłonąć pełzajacą biomasę, najlepiej jak najbardziej niezauważalnie- a potem uciekać.

Powiem to tak, jeżeli zaatakujemy to za wszelką cenę nie możemy puścić ich żywcem. Nawet jednego. Jednak jeśli nie chcemy zwracać na siebie uwagi, nie możemy też dopuścić do ataku przez malucha... Sytuacja do łatwych nie należy. Moglibyśmy wyskoczyć, złapać w zęby tę błotnistą maź i uciec w las. Sporo ryzykujemy, bo to myśliwi. Jak sądzicie? Ile strzałów może przyjąć to ciało?

[D2] Jestem za tą drugą opcją, czyli Zaasymilować biomasę i brać nogi za pas unikając otwartych przestrzeni. W tej formie nie zdziałamy wiele przeciwko dwóm dorosłym z bronią.

Nie wiem, czy zaatakowanie dwóch uzbrojonych ludzi jako poczciwy lisek mogło by się udać :) Chyba, ze mamy jakieś moce, których jeszcze nie znamy. Pytanie, czy zdążymy zabrać kawałek naszego gluta, zanim myśliwi nas odstrzelą ? Optuję za D1 - oddalenie się na z góry upatrzone pozycje. Jeżeli wybierzemy walkę, to faktycznie dobrze by było nie zostawiać świadków, wtedy opcja D4 - wspólny atak, poczekać kogo zaatakuje biomasa, a my tego drugiego :)

Ja myślę że koniecznie musimy wchłonąć naszą część bo jak ich pożre to stanie się najedzona potężniejsza od nas i to ona nas wchłonie ;]

Oki, czyli mamy dwa głosy za wsyśnięciem biomasy :) Poczekajmy jeszcze trochę, może inne jaźnie obudzą się z letargu i coś zasugerują :) Jak nie, to wchłaniajmy gluta i w nogi ;)

no i cyk DWÓJECZKA :P