O!!!! A jednak :) Więc czyż nie nie są oszustami ludzie korzystający bez skrupułów z cudzej pracy? Patentów, zdjęć, muzyki, filmów itp...itd...? Za darmo, często podając się za ich twórców?
Nazwijmy rzeczy po imieniu... Podszywanie się pod "twórcę" i korzystanie z jego dorobku bez żadnej gratyfikacji to po prostu zwykła kradzież. Zdjęcie, muzyka, książka, patent itp... itd... to jest produkt wytworzony przez konkretnego człowieka. Dokładnie tak jak każdy towar który się kupuje np. w sklepie.
Nie to nie jest kradzież. Jak nie ma własności, to nie ma i kradzieży, a własność dotyczy tylko dóbr rzadkich a nie informacji. Informacji nie można ukraść, bo po jej skopiowaniu właściciel nadal ją posiada. Można ukraść materiał na którym jest wydrukowane zdjęcie, zapisana książka, ale nie jej treść. Podszywanie się pod autora to oszustwo takie same jak okłamywanie przyjaciela albo zdrada partnera, i może się ono spotkać z ostracyzmem społecznym, ale nie powinno figurować w kodeksie karnym. Odróżniajmy proszę prawo od moralności.
Jest to kradzież jeśli twórca nie zamierza udostępniać tej informacji komukolwiek za darmo. Twórcy zazwyczaj nie tworzą bez chęci zysku. Takie kopiowanie to jest kradzież potencjalnego zysku ze sprzedaży danej informacji. Potencjalnego, bo nie każda osoba, która skorzystała z darmowej opcji zdecydowałaby się na zakup.
"Takie kopiowanie to jest kradzież potencjalnego zysku ze sprzedaży danej informacji."
Nie można ukraść czegoś, co nie istnieje. Ja rozumiem, że na chłopski rozum to Ci może działa, ale to, co napisałeś, to jest bardziej jakaś mistyka albo poezja, a nie argumentacja ekonomiczno-prawno-etyczna. My rozmawiamy o bytach realnie istniejących.
Jeśli twórca nie zamierza udostępnić nikomu informacji za darmo, to niech trzyma swoje dzieło w sejfie, albo je sprzeda wydawnictwu za odpowiednią kwotę. Włamanie do takiego sejfu będzie kradzieżą. "Potencjalnego zysku"- proszę mnie nie rozśmieszać. Czy jak otwieram sklep naprzeciwko innego sklepu to jestem złodziejem, bo odbieram tamtemu sprzedawcy potencjalny zysk ze sprzedaży artykułów, które klienci zdecydowali się zakupić u mnie zamiast u niego? Czy jak otworzę na tej samej ulicy kino, to odbieram zysk sklepom bo może część moich klientów zdecydowałaby się na zakupy gdyby nie weszli do mnie na seans?
jeśli się pod nim podpiszesz jak pod swoim, to będziesz oszustem i ludzie ci to wypomną
O!!!! A jednak :) Więc czyż nie nie są oszustami ludzie korzystający bez skrupułów z cudzej pracy? Patentów, zdjęć, muzyki, filmów itp...itd...? Za darmo, często podając się za ich twórców?
A czyż nie są oszustami ludzie zdradzający swoich partnerów? Czy powinni za to trafiać do więzień?
Nazwijmy rzeczy po imieniu... Podszywanie się pod "twórcę" i korzystanie z jego dorobku bez żadnej gratyfikacji to po prostu zwykła kradzież. Zdjęcie, muzyka, książka, patent itp... itd... to jest produkt wytworzony przez konkretnego człowieka. Dokładnie tak jak każdy towar który się kupuje np. w sklepie.
Nie to nie jest kradzież. Jak nie ma własności, to nie ma i kradzieży, a własność dotyczy tylko dóbr rzadkich a nie informacji. Informacji nie można ukraść, bo po jej skopiowaniu właściciel nadal ją posiada. Można ukraść materiał na którym jest wydrukowane zdjęcie, zapisana książka, ale nie jej treść. Podszywanie się pod autora to oszustwo takie same jak okłamywanie przyjaciela albo zdrada partnera, i może się ono spotkać z ostracyzmem społecznym, ale nie powinno figurować w kodeksie karnym. Odróżniajmy proszę prawo od moralności.
Jest to kradzież jeśli twórca nie zamierza udostępniać tej informacji komukolwiek za darmo. Twórcy zazwyczaj nie tworzą bez chęci zysku. Takie kopiowanie to jest kradzież potencjalnego zysku ze sprzedaży danej informacji. Potencjalnego, bo nie każda osoba, która skorzystała z darmowej opcji zdecydowałaby się na zakup.
"Takie kopiowanie to jest kradzież potencjalnego zysku ze sprzedaży danej informacji."
Nie można ukraść czegoś, co nie istnieje. Ja rozumiem, że na chłopski rozum to Ci może działa, ale to, co napisałeś, to jest bardziej jakaś mistyka albo poezja, a nie argumentacja ekonomiczno-prawno-etyczna. My rozmawiamy o bytach realnie istniejących.
Jeśli twórca nie zamierza udostępnić nikomu informacji za darmo, to niech trzyma swoje dzieło w sejfie, albo je sprzeda wydawnictwu za odpowiednią kwotę. Włamanie do takiego sejfu będzie kradzieżą. "Potencjalnego zysku"- proszę mnie nie rozśmieszać. Czy jak otwieram sklep naprzeciwko innego sklepu to jestem złodziejem, bo odbieram tamtemu sprzedawcy potencjalny zysk ze sprzedaży artykułów, które klienci zdecydowali się zakupić u mnie zamiast u niego? Czy jak otworzę na tej samej ulicy kino, to odbieram zysk sklepom bo może część moich klientów zdecydowałaby się na zakupy gdyby nie weszli do mnie na seans?