Co z tą Unią?

in #polish5 years ago (edited)

shutterstock_1451654687-e1582887753419.jpg

Podobnie jak izolujemy się od wirusa chciałoby się uciec, choć na chwilę od polityki i zapomnieć o politycznym bałaganie nie tylko w krajowym, ale i szerszym wymiarze. O ile w przypadku epidemii ucieczka się udaje, to polityczna hucpa nierozłącznie towarzyszy nam w zaciszu ogniska domowego dzięki wszechobecnym mediom. Mimo iż jestem daleki od komentowania bieżących wydarzeń i opowiadania się po którejś ze stron, to na usta bezustannie ciśnie się pytanie co z tą Unią? Nie chodzi tu o epidemię Koronowirusa, bo na polu, na którym Wspólnota Europejska poległa i to można by jeszcze zrozumieć, ponieważ przez x-lat swego istnienia zajmując się bzdurami nie potrafiła wykształcić narzędzi i procedur, czy jakichkolwiek mechanizmów, by móc lub choć spróbować wspólnie przeciwdziałać takim zagrożeniom. Jednym słowem oblała egzamin i po wygłoszeniu samokrytyki, zamiast rozpocząć działania przeczytałem, że: „Komisja Europejska ostrzega. Chińczycy przejmą europejskie firmy?”

margrethe-vestager.jpg
Nie przeraża mnie chińska ekspansja, bo to naturalny proces, któremu musimy się przeciwstawić, ale to, że nasz europejski organizm nas przed tym ostrzega jak matka przed złem, nie biorąc jednocześnie w ramiona, pozostawiając kraje członkowskie samym sobie. Tak jak nie potrafiła zatrzymać fali uchodźców przed laty, tak teraz ogranicza się jedynie do dobrych rad: „(…) nie dajcie się przejąć Chińczykom.” Wiceszefowa Komisji Europejskiej Margrethe Vestager apeluje do rządów, by zrobiły wszystko dla ochrony swoich największych producentów. Jednym słowem po ataku wirusa ze wschodu będziemy mieli kolejną chińską ekspansje, ale tym razem gospodarczą. Być może to słowa na wyrost, czas pokaże na ile ziści się taki scenariusz. Zaskakujące jest stanowisko Komisji Europejskiej, która tylko ostrzega nie proponując nic w zamian. Tym bardziej wydaje się kuriozalnym apel do rządów o nabywanie udziałów dużych producentów i firm działających na krajowych rynkach w świetle niedawnego zastrzeżenia Brukseli w sprawie fuzji Orlenu i Lotosu. Nie kto inny jak Komisja Europejska końcem marca miała zgłosić zastrzeżenia w sprawie tej fuzji tłumacząc iż połączenie krajowych producentów paliw miałoby zachwiać konkurencją na rynku detalicznym. Możemy się tylko domyślać, że chodziło tu o to, że Orlen skutecznie konkurowałby i z innymi zagranicznymi gigantami niekoniecznie tymi ze wschodu. O ile stanowisko Komisji Europejskiej w sprawie fuzji i przejęć wydawałoby się, że ulega zmianie, to słowa z marca tego roku prezesa Orlenu Daniela Obajtka: „(…) że takich fuzji nie robi się na czas wzrostów gospodarczych, takie fuzje robi się na wypadek również i kryzysów” były skutecznie ignorowane. Teraz te słowa okazały się prorocze i wiceszefowa Komisji Europejskiej Margrethe Vestager wprost namawia do podobnych działań. Czy będzie jednak kategoryzacja takich poczynań - czyli komu będzie wolno więcej? Pomijając to pytanie, zastanawiam się co Unia zrobi jeszcze poza dobrymi radami i nawoływaniami do przeciwstawienia się chińskiej ekspansji i czy zrujnowane gospodarki państw, po miejmy nadzieje jak najszybszym zakończeniu epidemii, będą miały jakikolwiek potencjał, aby przejmować upadających rodzimych producentów? Na te pytania chciałbym uzyskać konkretne odpowiedzi, nie tylko dobre rady eurodeputowanych. Ze słów wiceszefowej Komisji Europejskiej można wnioskować, że chiński atak gospodarczy trwa. Czy Unia podejmie walkę, czy ponownie pozostanie bierna i walkę pozostawi nabarkach państw narodowych? Co z tą Unią?

Źródła:
https://www.money.pl/gospodarka/chinczycy-przejma-europejskie-firmy-komisja-europejska-ostrzega-6499377040459393a.html
https://www.money.pl/gospodarka/fuzja-orlenu-i-lotosu-ke-zglosi-zastrzezenia-6494500478277249a.html

Zdjęcia pochodzą z:
http://300gospodarka.pl/live/2020/03/16/ft-unia-europejska-planuje-zamknac-granice-strefy-schengen-dla-krajow-trzecich/
https://wiadomosci.onet.pl/swiat/wiceszefowa-ke-nalezy-chronic-firmy-przed-przejeciem-ich-przez-chiny/hbbkkq0

Sort:  

Co z tą Unią? Unia nie jest problemem, problemem jest niejednorodne i niejednoznaczne traktowanie przez jej członków. Jej założenia są powiedzmy "światłe" i logiczne, zasady godne utrzymywania i rozwijania. To ludzie stanowią problem, a właściwie ich fluktuacja ku korzyściom narodowym. To prowadzi do konfliktu na linii Unia-narody w skład której wchodzą. To tak, jakby chcieć zjeść ciastko i mieć ciastko.

W klasycznej rodzinie, każdy z jej członków ma świadomość potrzeby pewnych ograniczeń na rzecz utrzymania jej w "zdrowej" kondycji. Wszyscy mają swoje obowiązki i starają się pomagać nawet dalszej rodzinie. Bo rodzina jest bardzo, bardzo ważna. Kiedy niektórzy z powodów egoistycznych czy światopoglądowych się wyłamują z tej jedności, pojawia się w patologia, czyli rozkład dotychczasowego bezpieczeństwa całego organizmu.

W społecznościach plemiennych wzajemna solidarność jest kluczowym elementem jej bezpieczeństwa, i od niej to zależy jego ciągłość. Jednak gdy względny dobrobyt i bezpieczeństwo są zapewnione, zanika instynkt "konserwacji" systemu i pojawiają się tendencje do indywidualnego, często egoistycznego traktowania macierzystego organizmu. Spoiwem utrzymującym w nim ład jest ideologia, zasady i przekazywanie tych wartości i doniosłości nowym pokoleniom. Nazwałbym to genem przetrwania. W medycynie takie odstępstwo od ustanowionych reguł można nazwać rakiem, a w skali makro - rakiem ludzkości.

Generalnie gdy jest nam "dobrze" mamy tendencje do wpisywania tego faktu do świadomości (zbiorowej, indywidualnej) jako wartości niezmiennej, niemalże gwarantowanej. Jednak wojna na Bałkanach w 20 wieku udowodniła, że tak nie jest. Zabieganie o bezpieczeństwo i dobrostan społeczeństwa nie może być incydentalne, w stanie zagrożenia. Zawsze musimy się liczyć z kataklizmami (chociażby Yellowstone), trzęsieniami ziemi, zalaniami, wybuchami społecznymi, epidemiami, zmianami klimatycznymi itp. i bezustannie doskonalić procedury przeciw ewentualnym skutkom.

Moim zdaniem świadomość członków Unii nie dorosła do jej założeń (wymagań). Traktowana jest często jako niedostatecznie zarządzany skład węgla. Z jej decyzjami często nie zgadzają się narody, dla których ich indywidualne korzyści są nadrzędne od wspólnotowej.

Oczywiście nie podlega dyskusji, że nadużycia i niekompetencja dotyczy całego społeczeństwa (ludzkości) ale taka ocena nie może być powodem do rozmontowywania całej, choć niedoskonałej to jednak dającej jakieś bezpieczeństwo struktury. Przypominam, że jak dobrze pamiętam, tragedia bałkańska była spowodowana głównie przez wewnętrzne ruchy nacjonalistyczne wewnątrz Federacji Jugosławii.

Moja odpowiedź na Twoje pytanie "Co z tą Unią?" jest następująca. Dopóki jej członkowie nie poskromią narodowych ambicji i nie wykształcą zbiorowej świadomości jedności Europejczyków, będzie miała ona jedynie charakter przejściowej struktury. Spełniła swoją misję w okresie powojennym. Teraz wszystko zależy od tego czy zwycięży idea "każdy sobie rzepkę skrobie" jak to widzą jeszcze pryszczate, rozemocjonowane młode głowy, czy rozsądek tych, którzy pamiętają (nie z filmów) okropności wojny.

Konflikt bałkański, o którym wspomniałeś bardzo dobrze odzwierciedla nacjonalistyczne zapędy nie zapominajmy jednak o tym, że to wszystko działo się pod bokiem Unii Europejskiej, a stacjonujące tam wojska rozjemcze czy też ONZ niejednokrotnie biernie przyglądały się tej masakrze. Ta wojna to osobny temat, ale Europa po wojennych doświadczeniach niewiele zrobiłaby przeciwdziałać temu konfliktowi, nie zapominajmy, że nie tylko głęboki nacjonalizm dochodził tam do głosu, ale również różnice pod względem wyznaniowym. Ten niedawny konflikt wskazuje jak bardzo mamy zróżnicowaną Europę, integracja tego organizmu to skomplikowany proces, który zapewne będzie trwał latami i z niejednym problemem będzie się jeszcze zmagał. Zachowanie narodowościowego charakteru państw uważałbym, za jak najbardziej pozytywny aspekt tego organizmu i raczej zaletę niż wadę w tym szukałbym potencjału europejskiej wspólnoty. Sądzę, że my tutaj recepty na zdrową Unie nie wymyślimy. Rzeczpospolita Obojga Narodów tez nie powstała od razu, ale życzę Unii, żeby, choć tyle przetrwała, co nasza polsko-litewska struktura.
Dzięki za komentarz. Pozdrawiam Polak-Europejczyk

Aż się łezka zakręciła w oku...
A na poważnie. Niech zdechnie.
Głosowałem za przystąpieniem do wspólnoty. Miał być super.
A potem wszystko poszło w p...
Unia nie ma szans i to dobrze.

A może powinno się weryfikować firmy przed podjęciem współpracy https://humint.pl/wyplacalnosc-przedsiebiorstwa-i-kreowanie-falszywego-wizerunku-firmy-jak-sprawdzic-i-zweryfikowac-kontrahenta/ i jakoś przeciwdziałać temu aby firmy krajowe nie współpracowały z przejętymi przez chiny.