Cześć, dzięki za ciekawe spostrzeżenia. Tak jak mówisz, etyka chrześcijańska bierze pod uwagę również intencje, jednak pamiętajmy, że one również pojawiają się w określonych sytuacjach. Skoro więc:
Jesteś więc zły już wtedy, kiedy chcesz komuś zrobić krzywdę, a nie dopiero w momencie gdy ci się uda.
To osoby, które nie mają powodu chcieć czyjejś krzywdy wciąż mają łatwiej od tych, które ten powód z jakiejś przyczyny mają. Przykład: jeżeli mój ojciec jest alkoholikiem i bije matkę, a ja go nienawidzę i życzę mu śmierci to jestem zły. Z kolei Twój ojciec jest wspaniałym człowiekiem i nie masz najmniejszego powodu by go nie lubić- więc zły nie jesteś. Rodziny się nie wybiera więc to przypadek spowodował, że ja mam złe intencje, a Ty nie.
Pozdrawiam!
Bardzo trafna odpowiedź. Chciałbym rzucić na ten problem światło jeszcze z innej strony: skoro jest zło to musi być krzywda, a zatem musi pojawić się kara.
Może dobre postawienie celu karania ułatwi nam wyprowadzenie właściwych definicji dobra i zła.
Jaki jest cel kary? Czy kara jest rodzajem zemsty na zbrodniarzu? Czy ma odstraszać innych zbrodniarzy? Czy ma izolować zbrodniarza od niewinnego społeczeństwa?
Jedno z odwiecznych pytań pozostające bez odpowiedzi ;) W teorii optymalnie byłoby "naprawić" złego człowieka i jednocześnie umożliwić mu naprawienie krzywd. W praktyce rzadko kiedy istnieje taka możliwość, dlatego aparat państwowy ogranicza się do izolacji takich jednostek aby zapobiec kolejnym występkom.
Karanie w imię zemsty (tzw. prawo talionu) jest charakterystyczne dla prymitywnych kultur i raczej nie znajduje zastosowania w obecnych czasach (przynajmniej wśród cywilizowanych społeczeństw).
Tak mi jeszcze przyszło do głowy:
ojciec A jest łajdakiem, mimo to A wyrósł na porządnego człowieka
ojciec B jest szlachetny, a B odziedziczył po nim jego cechy
ojciec C jest patusem i na takiegoż patusa wyrósł C, krzywdzącego ludzi bez powodu
Czy A jest automatycznie lepszy niż B? To nie jest "wina" B, że wychowano go porządnie, a jego dobre uczynki mają przecież dobre konsekwencje. Z drugiej strony, jeśli C, dajmy na to, okradł mnie dla samej swojej kleptomańczej przyjemności, to nie zmniejsza to mojej krzywdy, mimo iż C miał trudne dzieciństwo.
:)
Pozostaje mi jedynie powołać się na anegdotyczny (bo nie mam pod ręką żadnych źródeł) fakt, że to nie wysokość kary odstrasza od popełnienia przestępstwa, a jej nieuchronność.
Zdrowe podejście sugerowałoby zatem karać i nagradzać za konsekwencje, karać lekko, ale nieuchronnie, najcięższe przypadki izolować.