Przywiozłam z Azji suszonego tamaryndowca. W środku miał pestki twarde jak kamień. Najpierw je moczyłam w wodzie kilka dni a potem wsadziłam do ziemi.
Lubię obserwować jak z nasion coś kiełkuje.
To ostatnie zdjęcie to stan na dziś.
I pojawił się sie nowy kolega. Albo koleżanka.
Zobaczymy co z tego wyrośnie.
Gratulacje, czekam na dalsze efekty :)
Dzięki:) zobaczymy jak to się dalej rozwinie:)