Słowo wprowadzenia 🙂
Dziś byłem nastawiony na fotografie czapli białej, w sumie pospolity ptaszor, duży niby łatwy przeciwnik do zwykłej fotografii.
Oczywiście ja miałem w głowie nie zwykła scenę czapli białej o wschodzie słońca i unoszącej się pary wodnej.
Planowanego miejsca do sesji fotograficznej nie odwiedzałem od ponad miesiąca,
Wczoraj po dojechaniu na miejsce, małe zdziwienie poziom wody na bugu strasznie niski tam gdzie miała rozegrać się sesja był piach i dość wysokie już trawy....
Nie miałem alternatywy w głowie, postanowiłem zostać i liczyć na hmmm fart, że może jednak coś podleci rano na skraj piachu wody i usychającej już roślinności wodnej...
2h zamaskowany oczekiwałem i oczywiście nic pusto jakiś szczupak tylko ganiał za drobnicą...
Godzina 7 wracam do auta 1,5km na piechotę wracam z gratami i na skraju małego lasu wcześniej podmokłego słyszę łamanie gałęzi lecz nic nie widzę, myślę kurde nie mam dziś nic podejdę sprawdzę co tam buszuje...
Wlazłem w legowisko łosi one zdziwione ja wystraszony, że na 20 m twarz w Pysk 🙂 łoś zaskoczony moim wtargnięciem zaczyna na mnie warczeć, a ja stojąc nie ruchomo z wycelowanym aparatem strzelam kilkanaście fotek i zastanawiam się jak uciec gdy postanowi na mnie ruszyć...
Powoli się wycofałem... łoś też zaczął krążyć i zostawiłem go w spokoju a on mnie 😃
Zapraszam do Zdjęć robionych sony a 6400 i sigma sport 150-600