Liga Mistrzów we Wrocławiu:
Od kilku dni w internecie możemy wyczytać, że piłkarska Liga Mistrzów może zawitać do Wrocławia. Jak to możliwe, jeśli polskie kluby w całej historii tylko 3-krotnie awansowały do tych elitarnych rozgrywek? Dla przypomnienia mowa tutaj o Legii Warszawa (1995 oraz 2016) Widzewie Łódź - rok 1996.
Okazuje się, że rozgrywanie swoich meczów na Stadionie Miejskim we Wrocławiu rozważa Szachtar Donieck, który zmuszony jest szukać stadionu poza swoim miastem. Obecnie w tym Ukraińskim mieście jest bardzo niespokojnie ze względu na konflikt polityczno-wojskowy. Dodatkowo stadion Szachtara został zniszczony na skutek działań wojennych. Do tej pory Szachtar rozgrywał swoje "domowe" mecze w innych miastach, m.in. Lwowie, Kijowie czy Charkowie.
Czemu Wrocław?
Obecnie w samym Wrocławiu mieszka około 100tys. Ukraińców, czyli niecałe 15% całkowitej liczby mieszkańców. Do tego w okolicznych miastach takich jak Oława, także można spotkać wielu sąsiadów zza wschodniej granicy. To są potencjalni kibice, którzy mogliby utożsamiać się z drużyną ze swojego kraju. Kolejnym faktem jest to, że na pewno wielu Polaków skusiłoby się możliwością oglądania gwiazd europejskiego futbolu na miejscu. W ostatnich latach mecze Śląska w pucharze Europy z Sevillą czy towarzyskim meczu z Borussią Dortmund przyciągnęły na trybuny komplet widzów.
komplet widzów na meczu Śląsk-Sevilla (visitWroclaw.eu)
Kolejnym atutem stolicy dolnego śląska jest infrastruktura z nowoczesnym stadionem oraz niewielkim, ale komfortowym lotniskiem znajdującym się w pobliżu.
Czy we Wrocławiu zadomowi się na dłużej Szachtar w dużej mierze zależy od właścicieli klubu. Niemniej jednak faktem jest, że przy obecnej sytuacji w Donbasie oraz w obliczu braku stadionu, klub z Doniecka zmuszony jest szukać alternatyw co najmniej na kilka sezonów.
I ja nic nie wiem jeszcze?😀
no ja wyśledziłem newsa na twitterze. Ale największe portale w Polsce tez już o tym piszą :)
Czyli dużo będzie bydła na mieście :)
sam chodzę na mecze i trochę nie zgadzam się z Twoimi słowami. O ile prawdą jest, że wielu z kibiców to poprostu łyse półgłówki, o tyle sporą część stanowią normalni ludzie, albo nawet rodziny z dziećmi. Dla mnie obecność "bydła" w mieście nie jest zależna od obecności drużyn piłkarskich. One jedynie powodują, że jesteśmy w stanie zobaczyć tych ludzi w jednym miejscu, w tym samym czasie.