Osobiście nie uważam, aby usuwanie polityków na podstawie chwilowych zaburzeń poparcia było dobrym pomysłem. Ostatecznie polityk, który się ośmieszy lub podejmie kilka złych decyzji może spisać się całkiem dobrze w rozrachunku całego okresu trwania kadencji. Poza tym doprowadziło by to do sytuacji masowej manipulacji opinią publiczną aby na życzenie usuwać niechcianych posłów (media, PR itp).
Sam uważam, że partie polityczne powinny przed wyborami ogłaszać swój publiczny kontrakt ze społeczeństwem. Kontrakt musiałby mieć np. 5-10 założeń i być mierzalny. Przykład: 1. Doprowadzę do spadku bezrobocia do 3% w średniej całego kraju do dnia xxx. 2. Obniżę podatek VAT do yyy% do dnia zzz. itp.
Pod koniec kadencji partie, które nie wywiązały się z minimalnie 80% założeń kontraktu dostają blokadę na zawsze (np. wszyscy posłowie partii nie mogą już nigdy zasiąść w sejmie). Musiałby to być oczywiście zapis konstytucyjny.
Dodatkowo wprowadziłbym ograniczenie liczby posłów do 100 i zlikwidował próg wyborczy, ale to już inna sprawa.
Jak by to było chwilowe, to by nie zdążył zostać usunięty, bo by od razu wróciło. Myślę, że lepiej jakąś średnią z miesiąca na przykład. Poza tym, jeśli chodzi o demokrację, to jest jedna sprawa, która trochę psuje kwestię legitymizacji władzy ludu. Bardzo wielu ludzi nie bierze udziału w wyborach. Jak ich potraktować? Czy ich głos powinno się po prostu pomijać? Wydaje mi się, że wybory, w któeych nie wzięło udziału więcej niż 50% ludzi, powinny być nieważne, podobnie, jak referenda. Wtedy na urzędzie pozostawałby ten sam człowiek albo byłby mianowany następca. Co za tym idzie, zwolennicy bieżącej władzy mogliby nawoływać do bojkotu. Wydaje mi się również, że siła głosu powinna być zależna, tak jak na Steem, od tego, ile kupiliśmy obligacji, które najwygodniej byłoby wrzucić na jakiegoś blockchaina i zorganizować wybory zintegrowane z nim.
Tylko czy nie doprowadziło by do tego, że posłowie zamiast zajmować się ustawodawstwem nie zajęłoby się przypadkiem szukaniem haków na konkurencję? Ja rozumiem, że to teraz również ma miejsce, ale jak na razie trochę medialnego szumu wokół jakiegoś posła, rzadko kończy się zabraniem mu mandatu a w tym pomyśle tak by się to kończyło. Wszyscy politycy by tylko ryli w poszukiwaniu świństw i sami zabezpieczali się przed wypłynięciem swoich (na znaczni większa skalę niż ma to miejsce teraz).
Moim zdaniem natomiast obligacje powinny zostać całkowicie skupione i zlikwidowane wraz z długiem publicznym. Oczywiście w dłuższej perspektywie czasowej. Ale to już offtopic.