o świętej żeńskości, sile w delikatności i fraktalu implozyjnym

in #polish2 years ago

Ósmy dzień marca - dzień kobiet jest właśnie dziś.
Opowiem zatem (ile zdąże - szczęśliwie mam te kilka wolnych godzin z rana, ale ile kobiet nie ma nawet piętnastu minut dla siebie?) o wielu aspektach kobiecości, choć temat wbrew pozorom niełatwym jest. Jak róża czy kapusta - istota jest w środku, rdzeń jest niewidoczny.
W ogóle kapusta jako metafora kobiecości - to mi się widzi! Niedoceniania, wręcz karykaturalna jak Wenus z Willendorf a PEŁNA mocy. I nie będe sobą (a będe!) jak nie wtrące pół-żartu, pół-refleksji: grube laski są bardziej pewne siebie, nie? To dlatego, że kiedy ktoś Nam zwróci uwagę na tuszę to można go zjeść. I po problemie.

Okej, asumpt do rozważań dał mi Marek Taran który mówi o świętej żeńskości, wespół z Clarissą Pinkola Estes, autorką coraz bardziej popularnej "biegnącej z wilkami" - biblią dzikiej kobiety.
Zacznę trochę od końca.

A może od początku właśnie.

Byłyśmy uciszane przez setki lat.
Być może mogłabym teraz przytoczyć historię kobiet, także te niejawną, ale prościej jest odesłać Państwa do ludzi którzy mają prawdziwą wiedzę na ten temat - jak M. Taran na przykład. Rzeczony p. Taran tym filmie przytacza historię islamskich mistyków którzy zdradzają sekret templariuszom, że fakt, że Bóg ma postać męską jest okrutną manipulacją, bo wszystko zostało zrodzone z łona.

I wiesz co, już czuję, że ten tekst będzie niełatwy bo rzecz o sile w łagodności, a ja już chciałam pisać o tym jakeśmy były zniewolone i zmanipulowane przez tysiąclecia - a zatem byłyśmy ofiarami. I to jest fakt, zgoda, ale w związku z emancypacją jakoś chyba naturalnie rodzi się chęć "odbicia sobie" tych lat kiedy musiałyśmy milczeć.
I teraz, w kontrze do tego co było zaczynamy krzyczeć, niemalże agresywnie walczyć. Zamieniamy się miejscami z mężczyznami?
Niniejszym otwieram delikatny temat - feminizm który zjada własny ogon. Być może tym tekstem nie przysporzę sobie przyjaciółek bo narracja jest taka, że ciągle jesteśmy uciśnione, gnębione, molestowane i uciszane ale (w mojej ocenie) żyjemy w dobrych czasach.
Ale temat jest dla mnie niełatwy bo ja sama mam w sobie dużo także tej męskiej energii która jest stanowcza (a bywałam i brutalna i poniżająca...) i kiedy otwieram jakiś temat, nie chcę niedomówień, ale właśnie... żyjemy w dobrych czasach - czasach które chronią słabsze jednostki a wspierają te które odważnie idą po swoje.
Chociaż, widzisz, jak ze wszystkim - idzie o balans.

Siła kobiet jest w delikatności. W odpuszczaniu, w łagodności. Nie w walce, choć nie jest to łatwe kiedy mamy różne opinie, ale niezmiennie: walczysz = przegrywasz. Nie w przymusie udowadniania czegoś komuś - kobieta robi swoje w ciszy. W tej ciszy opiekuje się potomstwem i czy oczekuje za to braw? Jak niewiele mówi się o samotnych matkach których jest przecież wśród nas cały ogrom?
Nie, nie chodzi o bycie ofiarą. Chodzi o zrozumienie tematu i tak naprawdę mogłabym to zamknąć w zdaniu "kobieta to mądrość, mężczyzna - wiedza", dorzucić "conajwyzej" i od nowa zbudować te biegunowość.
Ale nie, nie o to chodzi. Nie da się tego zamknąć w kilku słowach, temat jest złożony niczym róża - fraktal implozyjny, mała nieskończoność. I już wiem, że zaledwie musnę ten temat ale
celem tego wpisu jest przypomnienie Nam o tej dzikości, o Bogini która zapomniała o tym, że ma moc alchemizowania - przemiany czerni w światło.

Tak, dotykam tylko delikatnie tego tematu - polecam KAŻDEJ kobiecie "biegnącą z wilkami".
Widzisz, nas wszystkich wpakowano w ciasny system który implikuje uprawianie ról - taka metafora rolnicza :) Ale Nas, kobiety do tego ciasno upchano w domach z dziećmi, zostawiono nas same sobie, i często same się wychowujemy, same się musimy ogarnąć - i z życiem, i z kobiecością, i z tym bagażem który trzeba wziąć i nieść. Kto praktykuje w zachodnim świecie jakiekolwiek formy inicjacji? Nie ma praktycznie starszyzny, nie ma na czym się oprzeć. Szczęśliwe te, które miały mądre matki, ale niestety - są w mniejszości.

I teraz tak, żeby mi nie zarzucono stronniczości na rzecz mojej płci - są kobiety które idą po łatwe życie - i rzeczywiście można to niedużym nakładem sił uzyskać - wystarczy trochę siana zainwestować w siebie i potem odcinać kupony od własnej powierzchowności. Te kobiety są sprytne, idą na skróty.
Nie oceniam.
Staram się przynajmniej, każdy swój los tka. Kto wie, może też się kiedyś zmęcze i uznam jak Justyna Gradek że zasługuję na coś więcej?

Ale do rzeczy - upchano nas w te ciasne role - kobieta powinna głównie dbać o to żeby dobrze się prezentować - wszak jest wizytówką mężczyzny, prawda? Kobieta przede wszystkim powinna się odzywać jak najrzadziej.
I owszem, te najmądrzejsze często milczą.

Ale dzikość jest o tym, żeby nie dać się uciszyć kiedy jest tyle do wyrażenia, do dania światu.
Co więcej mogę napisać? Każda z nas musi to zrozumieć po swojemu. Czasem ktoś podniesie głos sprowadzając Cię do ciała tylko - to dlatego że się boją, słabi faceci, być gorsi od kobiet. Że słabsza płeć, że nas trzeba chronić. Tak serio to z tego co sobie obserwuje to raczej współczesny facet potrzebuje ochrony. I nie, nie piszę tego złośliwie - raczej w tym kontekście jak w poprzednim wpisie - nie jest łatwo być facetem w tych czasach, bo wkręcono im, że siła, odwaga i coś tam jeszcze a tymczasem masa facetów w środku siebie ma chaos i są na skraju wytrzymałości, a muszą udawać twardych, zbroja musi lśnić.

Wystarczy.
Choć wiele mogłabym jeszcze napisać, bo słowem się wyrażam, ale mądrość to też wiedza gdzie postawić przecinek a gdzie kropkę.

💛💙💜