Dla mnie sam fakt ukucia pojęcia "ewolucjonizmu" jest znamienny. Kreacjonizm jako światopogląd nie ma wspólnego dominium z naukową teorią ewolucji. Wiec kreacjoniści stworzyli "ewolucjonizm" jako bękarta naukowego, żeby ściągnąć dyskusję na ich poziom. Dlatego tego typu dyskusje uważam za nieuprawnione, bo to tak, jakby rozmawiać o możliwościach Supermana i próbować tym obalić teorię grawitacji. Nie ten poziom dyskusji.
Oczywiście, jeśli zgodzimy się na ujecie teorii ewolucji jako światopoglądu, to nadal kreacjonizm ma jedną poważną wadę - nie potrafi zaprezentować żadnych faktycznych dowodów na swoje tezy. Operuje wyłącznie w miejscach, gdzie nauka jeszcze nie znalazła odpowiedzi, łączy Wielki Wybuch, biogenezę i teorię ewolucji w jeden ciąg (zupełnie błędnie bo jeśli rozmawiamy z biologiem, ewolucjonistą, to nie pytamy go o biochemiczne początki życia, czy astrofizyczne początki wszechświata - to osobne dziedziny nauki) i w tych ruchach jest nieuczciwa. Weźmy jeszcze pod uwagę jeden fakt - takich debat prawie nigdy nie inicjują naukowcy, ewolucjoniści. Dlatego, według mnie, taka debata jest tylko parodią rzeczywistego dyskursu.
Rozumiem że masz swoje tezy (poprawka nie swoje.. bronisz tezy kogoś innego)...
Dyskusja nie ma na celu komukolwiek czegokolwiek udowodnić lecz ukazać stan "wierzeń" na dzień dzisiejszy. Ja z dyskusji już wyciągnąłem pierwsze optymistyczne wnioski. Cieszy mnie fakt że nie ma głosów fanatyków a są głosy osób nie opowiadających się po żadnej ze stron.
To tak naprawdę nie nasza wojna dla szarego kowalskiego WSZYSTKIE 3 STRONY KONFLIKTU to tylko i wyłącznie wiara w cudze poglądy.