Fajnie, że się podzieliłeś jak to było u Ciebie!
Dziś żyję w smutnym przekonaniu, że Bóg prawdopodobnie nie istnieje.
Jak widzę, zostawiłeś sobie taką "furtkę" używając słowa: prawdopodobnie.
Myślę, że jest sporo ludzi, którzy zostawiają sobie taką furtkę. Jeśli nawet świadomie tego nie robią to sądzę, że jest to ukryte w ich podświadomości.
Osoby bardzo racjonalne, silnie związane z nauką i badaniami liczą się praktycznie tylko z dowodami i faktami - coś w stylu "niewiernego" Tomasza, który uwierzy dopiero jak zobaczy zmartwychwstałego Jezusa i sam się przekona dotykając jego ran.
Sam jestem takim "racjonalnym naukowcem" to wiem skąd to się bierze.
Bardzo polecam ten filmik (napisy PL):
W zupełności się zgadzam, że zostawiłem sobie "furtkę do wiary", bo jak można inaczej? Tak jak już pisałem w odpowiedzi dla @katrinagr, metoda naukowa nie sięga wszędzie, a decyzje światopoglądowe i tak musimy podejmować. Więc element "wiary" jest nieodzowny, aby połatać luki. Ale te "łaty" niekoniecznie muszą pochodzić z chrześcijaństwa....
Filmik zobaczyłem. Ten ksiądz używa sposobu rozumowania Lewisa, który skutkuje wobec nie zorientowanych w badaniach historycznych. Stojąc przed wyborem czy uznać Jezusa za kłamcę, szaleńca czy Boga, wielu wybierze tę ostatnią opcję. Tymczasem dzieje chrześcijaństwa są pełne wierzących w tzw. niską chrystologię, gdzie Jezus jest kimś niezwykłym, ale nie aż Bogiem. Innymi słowy, jest jeszcze czwarta, piąta, szósta i wiele innych opcji, widocznych w tekstach źródłowych.
Kwestia, czy Jezus uważał się za Boga i mówił o tym, jest bardzo dyskusyjna. Tu w ostatnim akapicie masz linki do debat, jakie zorganizowałem na ten temat z katolickimi teologami: https://pl.wikipedia.org/wiki/Jezus_historyczny#Dyskusja_w_Polsce