Zwykle sobie powtarzam, że gdy już wali się kilka rzeczy na raz to taka "zapłata dla losu", żeby nie zawaliło się coś więcej. Bo w gruncie rzeczy nie straciłaś milionów (nie chwaliłaś się w każdym razie), pracujesz, masz gdzie spać, jesteś zdrowa, a zupa i spodnie to za przeproszeniem, gówno nie problem. Ale wiem jak wygląda to z dołu, sam przy mniejszych problemach czuję się czasem jakby to był "koniec świata". Problem w tym, że nie widzimy co się czai za rogiem, kilka kroków dalej. Może to i dobrze, że nieszczęścia chodzą stadami, a nie rozsmarowują się równo po wszystkich naszych dniach... Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem.... Czasem potrzeba nam trochę pokory. Prawdziwy rozwój osobisty opiera się na dostawaniu po dupie. Przetrwasz - to się rozwijasz. Czasem trzeba powalczyć, czasem po prostu przetrwać ciężkie czasy. Trzymaj się!
You are viewing a single comment's thread from:
Zupa i spodnie są oczywiście dla rozluźnienia atmosfery. :)) dokładnie tak. Bardzo się cieszę, że życie mnie nauczylo przegrywac, bo w szkole mnie tego nie nauczyli..