czyli: "TU JEST TWOJE MIEJSCE"..
..tu jest Twój dom.
No dobra. Basta.
Kiszę te myśli już tak długo.
Paradoksalnie.
Napotykam w końcu na jedno zdanie naszej Waderki i pomyślałam:
"Dość tego". Wypuszczam je na zewnątrz.
Chodźcie tu, kochane Myśli moje włochate! Psi psi, machacie ogonkami? Dobra, spuszczam was ze smyczy.
Idźcie sobie pobiegać.
Zatem: budzisz się.
Otwierasz oczy, później Okno.
Przeciągasz się i zastanawiasz:
"Co za dzień dziś mamy? Czy już jestem spóźniona do pracy? Jakie mam dziś załatwienia?
A może jest dziś weekend i mamy dzień wolny? Może można jeszcze trochę pospać?"
Najczęściej to dzień wolny jednak nie jest i musimy zsynchronizować budzik wewnętrzny z zegarem rzeczywistym. Wyrównać płyny ustrojowe, złapać równowagę i ustawić tryb dnia bieżącego.
No, ale jeszcze okno. Przymknąć, zanim wyjdziemy.
Patrzysz czasem w to okno?
Choćby bezwiednie, bo przecież po nocy trzeba podciągnąć żaluzje/ zasłony/ wertikale, otworzyć okno by przewietrzyć (nawet gdy mroźna zima), no i ogarnąć pogodę.
Czy pada? Wziąć dziś parasol? Jak się ubrać?
Na co pada Twój wzrok zaspany, bezmyślny?
Na drzewa? (Ty szczęściarzu!)
Na ulicę, na której samochody? Chodnik, po którym przechodnie? Dzieci z plecakami, panie z wózkami, chłopak z pieskiem i dziewczyna na rowerze?
A może masz widok na drapacze chmur, ruchliwe centrum, wieżowce, apartamentowce, biurowce? Obserwujesz czasem pracowników na rusztowaniach, myjących na przeciwko okna?
A może mieszkasz w lesie, leśniczówce? Albo gdzieś nad morzem? Albo codziennie rezonuje w Tobie spojrzenie na gór szczyty?
A dokąd kierują się Twoje kroki w czasie wolnym?
Lubisz wodę? Wędkowanie, łażenie po górach, surfing? Jak daleko masz do ulubionej piekarni?
A może lubisz narty, muzea, plażę?
A może koncerty, festiwale, imprezy plenerowe?
Na co napotykają Twoje oczy po wyjściu z mieszkania?
Lubisz to? Jak daleko masz do Twojej ulubionej oazy spokojności i wytchnienia, czymkolwiek ona dla Ciebie jest?
Czy szkoda gadać?
Jakiś czas temu napotkałam w sieci ten obrazek i serce mi zastygło.
Ten obrazek porusza we mnie sentyment i tęsknotę:
Skojarzyło mi się z dzieciństwem i z zimą - jakie w tym dzieciństwie bywały.
Sanki, zgrabiałe z zimna rączki (w jednopalcowych rękawicach) trzymające sznurek. Czerwone od mrozu policzki, powoli zapadający zmierzch, pierwsze zapalane w oknach światła.
Światło, też to na zewnątrz.
Dzieciaki zimą ciągnące sanki, a latem zbierające na łące pomiędzy blokami rumianek.
Co ten młody człowiek w tęczowym kombinezonie mógł mieć w głowie? Co kształtowało jego wspomnienia? Jak powstały pierwsze zapisy, skrypty i projekcje na przyszłość?
To wszystko gdzieś tam jest, pewnie trochę jak słoje w drzewie.
Ech, wrócić w tamto miejsce (którego już nie ma).
Mieszkałam w podobnym bloku na osiedlu w Krakowie całe dzieciństwo.
Ale później przyszedł etap ogromnej potrzeby separacji, życia po swojemu. Od tego czasu przeprowadzałam się dziesiątki razy. I ciągle mnie nosi.
Teraz mieszkam w stanach, ale tęsknię bardzo.
I ciągle i wszędzie szukam namiastki klimatu Krakowa..
Nie wiem czy bym umiała to tak docenić, gdybym kiedyś nie wyjechała.. i dopiero z dystansu dostrzegam wiele rzeczy bardziej jaskrawo.
Ale pragnę już czegoś szerszego niż obrazek ze wspomnienia, bo poznając nowe miejsca, rozszerzamy swoją perspektywę. I te nowe miejsca też rozbudowują nam wyobraźnię. I potrzeby.
Dziwne. Nie wiem czy umiem to wytłumaczyć.
W którymś momencie chcemy przemeblować swój świat i urządzić się po swojemu.
Szukam czegoś co kliknie we mnie jak puzzel. W środku mnie i na zewnątrz.
Może też być tak, że tego miejsca nigdzie nie ma.
Jest tylko jakieś ciągłe nienasycenie.
W Krakowie staram się być co roku, 🖤 spędzam tam z Synkiem wakacje.
Zatem mam możliwość konfrontowania wspomnień, i Kraków nadal kocham miłością pierwszą.
No ale, to Nienasycenie.
Jest coś co ciągle pcha naprzód.
Chciałabym wiedzieć czy jest takie miejsce, w którym wszystko we mnie mi powie:
Tak! To tu!
Tu i teraz. Dość, zatrzymaj się.
Kiedyś mieszkałam na Poddaszu, z widokiem na dachy. (Czule nazywałam to miejsce: Grzędą 🖤)
Dachy, koty na dachach, dymy z komina.
Myślałam:
Tak! To jest to! Ja muszę mieć widok na dachy! Tylko to ma sens :)
Ale też ważny jest zapach, czy lubimy otoczenie zewnętrzne, czy z nami współgra miejsce wokół domu, najbliższe sąsiedztwo. I to mi już zupełnie tam wokół nie grało.
Więc jak pachnie Twoje miejsce, jak pachnie Twój dom?
A strefa klimatyczna? Przeważająca w danym rejonie pogoda? Ma to dla Ciebie znaczenie?
Czy większość roku świeci tam słońce, czy pada deszcz? Czy jest jasno czy mrocznie? Czy bywa biało od bliskości gór, czy zielono od dolin? Czy szaro-buro od Smogu (Kraków! 🖤)
Co głównie rezonuje tam w środku Twojego Jestestwa?
A może trzeba zatoczyć takie wielkie koło i skończyć gdzieś w lesie w dziczy, zbierać grzyby i robić przetwory z dzikich malin?
Albo dźwięki!
Jak oddziałują na Ciebie dźwięki najbliższej okolicy?
Co Cię głównie dobiega zza okna? Śpiew ptaków, wiercenie z placu budowy, świst wiatru w górach, szum oceanu, śmiech dzieci z sąsiadującego przedszkola?
Czym zapisuje się ta ścieżka dźwiękowa?
A może doświadczasz ciszy?
A może jesteś z tych, co mówią:
"Aa, w sumie obojętne, nie zastanawiałem się. Zajęty jestem, nie znam się. Tu byłem, tu jestem, tu umrę."
Rozmawiałam jakiś czas temu z kolegą mieszkającym w swoim rodzinnym domu, który odziedziczył po rodzicach. Jak on go szczerze nienawidził! (bo milion strasznych wspomnień z dzieciństwa).
-To czemu tu mieszkasz? - pytam prostolinijnie.
-A co mam zrobić, gdzie mieszkać? - on równie prostolinijnie mi odpowiada.
O niebiosa, trzymajcie mnie! "Co on ma zrobić?!"
Wrrr.
Jeśli Twoje życie to Twój wybór - to świetnie, to rozumiem.
Ale może to nie wybór, tylko takie "nic-nie-robienie", bo Nie.
Jest wiele tematów, nad którymi się nie zastanawiałeś, bo wymagają myślenia, przewartościowania, konfrontacji z marzeniami, tęsknotami. Albo i traumami. A później wymagają działania.
I wymagają Samoświadomości.
Czy otoczenie rzeczywiście ma dla nas znaczenie, czy to jedynie wymysł dobrobytu, bo w dupie się poprzewracało?
Dawniej człowiek rodził się w chałupie, gdzie wielopokoleniowo żyła ogromna rodzina, i umierał nie znając zbyt dobrze nawet sąsiedniej wioski.
Czy widoki codzienne, choć zewnętrzne, mają wpływ na to jak się czujemy wewnątrz?
Oczywiście każdy zna też ten stan, gdy przyzwyczajenie rzeźbi w nas tak mocne koleiny, że przestajemy cokolwiek zauważać.
Jedziemy na codziennym autopilocie. Budzik, żaluzje, włączony ekspres, łazienka, bluza na grzbiet, samochód, droga do pracy, powrót do domu.
Kto by tam zwracał uwagę na widok za oknem?
Internalizujemy go tak silnie, że przestajemy go dostrzegać.
Mógłby być jakikolwiek i gdziekolwiek, prawda?
Nieprawda!
Bo jednak czasem to swędzenie w głowie, albo ten głód czegoś. Albo chociaż niedosyt, o którym już wspominałam.
A jeszcze ktoś inny powie:
"Moje miejsce jest tam, gdzie moja miłość.
Obojętnie gdzie, byle przy niej."
I też pewnie będzie miał rację.
Tak sobie ostatnio nad tym wszystkim dumam.
Na koniec (jak zawsze) Piosenka.
Piosenka z podtekstem, piosenka mojego Brata.
On nigdy nie chciał nigdzie wyjeżdżać.
Jeśli mam sobie zmarnować życie, mogę to zrobić wszędzie.
Kocham Cię mój Duży Bracie, kiedyś Ci wygarnę.
A @wadera co napisała?
Kto wie, ten wie.
Jakże ja się cieszę dla Ciebie kochana, jakże jestem z Ciebie dumna.
Idźmy za nią wszyscy, za tą Odwagą poszukania w sobie szczerych odpowiedzi.
Świat jest taki duży i piękny.
I naprawdę możesz wszystko (w zakresie swoich myśli o swojej możności).
FOTKI:
Pinterest i moje.
PS.1:
Szczególny całus dla Uważnych. Są tu tacy, prawda? 💚
PS.2:
"Psi psi" - do psa?!
@rozku, ja Cię błagam! Jaki pies na to zareaguje?
Od razu widać, że kociara.
Lubię swój widok z okna. W tamtym roku jak szukaliśmy mieszkania, to widok z okna był dla mnie dość ważny, bo pracuję z domu. Nie chciałam patrzeć codziennie na smutny plac zabaw na blokowisku. Może ten cały proces dział się podświadomie, ale zgrzytały mi wszystkie oferty mieszkań, gdzie widziałam przygnębiający widok z okna.
Widzę drzewa iglaste, w zimie przylatują ptaki, czuję się czasem jak w domku w górach... chociaż to ani domek ani w górach ;)
Plac? Zabaw? Smutny?! 😲
co za dziwne dzieci się dziś rodzą.
żartuję! domek w górach brzmi wspaniale! nawet jak nim nie jest 💚
"smutny plac zabaw" to faktycznie brzmi trochę jak oksymoron ;)
Jak dobrze, że jesteś :)
i Ty!
Atrakcjo moja.
💜
Tak. I cała reszta też TAK. Ty wiesz ❤️
💝
są i Dachy!
Congratulations @rozku! You have completed the following achievement on the Hive blockchain And have been rewarded with New badge(s)
Your next target is to reach 58000 upvotes.
You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP