Kto mnie zna, ten wie, że wyciągnąć mnie z domu to nie lada wyczyn. Jestem domatorem i wole spędzać czas z kotem, bo tak mi wygodniej. No i nie muszę się wkurwiać, tak jak dzisiaj. Niby szybka wizyta w Urzędzie Pracy, ae akurat wybrałem najkrótszą drogę takimi mało uczęszczanymi uliczkami. No i tu zaczął się wkurw...
Ja rozumiem, że każdy ma takie dni, że najchętniej by rozdupcył wszystko dookoła, ja również. I też szukam metody na rozładowanie emocji, agresji. Ale wolę poćwiczyć, iść do babki narąbać drewna, lub nawet zagrać w jakiegoś multiplayera i rozwalać innych graczy. Wydaje mi się to w miarę rozsądne, bo przecież mamy XXI wiek, nie erę mezozoiku. Ale ja to ja, inni ludzie mają inne metody.
No i idąc sobie spokojnie chodnikiem przy trasie szybkiego ruchu, co widzę? Wyjebany znak drogowy. Ale nie, że jakiś jebnięty autem, poskręcany, czy krzywy. Całkowicie wyrwany z ziemi wraz z tą betonową wylewką. No bo po co przy tak ruchliwej trasie, na odcinku bez sygnalizacji informacja o przejściu dla pieszych? I to zaraz za wiaduktem, gdzie jest obniżenie terenu i nawet jadąc przepisowo ciężko by było wyhamować, a nie okłamujmy się, każdy czasem lubi wdepnąć. Nie wiem co kierowało człowiekiem, który wyrwał znak. Jeszcze jakby kolekcjoner, to by zabrał, zostawił zam drąg i ciul. Ale nie. Wyrwać i wyjebać kilka metrów od jezdni. Co trzeba mieć w głowie? Szczęście, że w pobliżu nie ma szkoły i nie ganiają tamtędy dzieciaki...
Oczywiście wiadukt, który był odświeżany już nosi ślady artystycznych napadów kibiców. Właściwie, to nawet wesołe, że są na tyle mili, że informują wszystkich, że ŁKS to są te.... no... z resztą jak można wyczytać 3 metry dalej, to samo co Legia. Miło, że się informują kogo nalezy jebać, to takie słodkie. Dobrze, że całe to kibicowanie mam gdzieś i nie muszę sobie tym nerwów szarpać. Swoją droga ja czasami chciałem zrozumieć, co Ci ludzie mają w głowach. Może w innych aspektach jest to samo? Więc jeśli ja lubię Metallicę, a ktoś inny Megadeath, to mamy się z tego powodu napierdalać? Mam biegać ze sprajem i smarować na ścianach "Jebać Megadeath"?? Przeciez bycie fanem, to też rodzaj kibicowania. Lubisz skład zespołu, agitujesz na forach do intensywnej pracy nad nowym materiałem, chodzisz i zdzierasz gardło na koncertach. Dlaczego na meczach jest tyle ochrony i policji?? Uzasadniona prewencja, no oki, tylko na chuj?? Ktoś widział koncerty z Wacken Open Air? Ile tam ludzi? Fani wszystkich przekrojów muzycznych i co? Spokój!! Wiadomo, że znajdzie się jakiś najebany, który startuje do Twojej kobiety, to go trzeba pacnąć i uspokoić, ale nie jakaś ustawka, czy walki kijami i nożami.
Dalej odkryłem miłą alejkę między blokami. Młode, ledwo co posadzone drzewka i co?? Już kurwa część połamana. No bo poco mają rosnąć? Najlepiej złamać, wyrwać. Co za dzicz. Nie mówię, że trzeba żyć z wszystkimi w zgodzie, bo się nie da. Tez mam sąsiada, który ciągle do mnie skakał. A, że muzyka za głośno, a że hałasy i śmiechy późno w nocy. No i kiedyś też do moich gości miał problem, to mu wysmarowali w nocy drzwi i klamki gównem i się uspokoił. Ale wracając. Nie wiem, w dalszym ciągu, czemu było winne to młode drzewko. Ale to nie koniec. Jak to na blokowisku - pół trawnika i chodnika zasrane przez psy. Spoko, tez kocham zwierzęta, mam kotkę i 8 szynszyli popielatych. Ale to nie powód, dla którego mam nimi obsrywać osiedle. I nie mam nic do psów, bo jak to zwierzę - zje, to musi wydalić, ale kurwa, można to jakoś sprzątnąć. Przecież to zarazki, a na trawie biegają dzieciaki, grają w piłkę, czy coś (choć szkoda, że takich obrazków jest coraz mniej). Od razu nasuwa się powiedzenie: "Kto drogę wieczorem przez trawnik sobie skraca, ten z gównem pod butem do domu wraca".
Rozumiem też, że nie wszędzie są śmietniki i leżą niedopałki fajek. No ok, sam palę i wiem, że czasem się dupnie peta w krzaki. Ale jak widzę, że metr od kosza leży zgnieciona paczka i w ciul niedopałków, to się gotuję. Podobnie z gumami do żucia. Nie wiem, czy komuś z ryja wypadła, czy coś... A jeszcze przy tych upałach? Od razu jak rozdepczesz, to zbierasz piach i inne śmieci. I tak najgorsze jest to, ze nigdy nie wiadomo, kto to miał w mordzie, eh, ohyda. Zdecydowanie inne odczucie, niz zamieniasz się z kochanką gumami przy pocałunku...
Jednak do czego zmierzam. Zwyczajnie drażni mnie, że tak strasznie sramy na własne podwórka. Koło koszy syf, na ulicach syf, lasy zajebane śmieciami. nie jestem jakimś ekstremalnym ekologiem, nie przywiązuję się do drzew, nie wbijam zębów i opony harvesterów. To dziwne, że kazdy niby lubi posiedzieć na działce, pobujać się w hamaku, spożyć zimne piwo w plenerze. A jednak w czym będziemy gorsi sprzątając po sobie? Albo inaczej. Ktoś czuje się lepiej, weselej niszcząc wszystko co napotka? Nie sztuka jest połamać coś, pomazać ławki, ściany, klatki schodowe. Tylko po co?
I zasadniczo na koniec - dlaczego tak mnie to wkurwia? Bo ostatnio miałem w panach spotkać się z fajną kobietą, ale myślałem chyba ze 3 dni, by wyczaić gdzie ją zabrać i kurwa nie wymyśliłem nic. Wszystko rozjebane. A co to ma wspólnego z tytułem? Bo nie widziałem, by dzikie zwierzęta niszczyły swój ekosystem. I kto w tym starciu jest "bezrozumnym ssakiem"?? Może nie tyle się wkurwiam, co po prostu jest mi przykro. Niedługo nie będzie nawet gdzie wyjść z dziećmi, bo wszystko albo zasrane, albo rozjebane, eh...
Silver.
Jest nadzieja. Rodzice opowiadali mi, że kiedyś na ulicach leżały butelki, opakowania po czipsach itp. Teraz już ich nie ma. Może ludzie nauczą się też te kiepy wrzucać. Co oni myślą? Że małe to zgnije?
Kiedy zabroniłem pracownikom na mojej budowie palić śmieci byli w szoku – i pukali mi do głowy, a jak kazałem posortować to już był mały bunt
Niestety sporo dziczy dookoła. Tak samo jest w krajach trzeciego świata gdzie ludziska lubią tonąć we własnych brudach i odchodach.
Niestety, ale tak wygląda w naszej, kochanej Polsce XXI wiek. Czym sie kierują takie osoby? Nie wiem, za dużo energii, chęć odreagowania? Zamiast niszczyć, głową w ścianę niech uderzy kilka razy i przejdzie. Czasami jakby z zoo ich wypuścili. Nie rozumiem i nie zrozumiem takich ludzi. Aczkolwiek ja osobiście zauważam lekką poprawę na przestrzeni ostatnich 10 lat, bo przynajmniej w mojej okolicy ilość zniszczonych przystanków zmalała.
Wszędzie jest monitoring miejski - kilka mandatów za zaśmiecanie to by wcale nie był zły pomysł.