Mieszkając w Europie, gdzie zdecydowana większość krajów znajduje się w strefie Schengen, odzwyczailiśmy się od kontroli granicznych i związanymi z nimi procedurami. Zazwyczaj, przemieszczając się po starym kontynencie samochodem, bądź samolotem wystarczy mieć ze sobą ważny dowód osobisty/paszport i możemy jeździć do woli. W kolejnych akapitach przedstawimy jak sprawa przekraczania granic ma się po drugiej strony globu.
Granica #1 Europa – Meksyk
Wylatując z Europy do kraju tequili i tabasco musimy mieć ze sobą ważny paszport oraz zakupiony bilet powrotny, bądź bilet na kontynuację naszej podróży. Bez tego pracownicy linii lotniczej mogą odmówić wejścia na pokład. Jeśli meksykański celnik poprosi nas o potwierdzenie rezerwacji i jej nie przedstawimy, to mogą deportować nas do kraju z którego przylecieliśmy, na koszt linii lotniczej.
Przed lądowaniem, stewardessy rozdają druczki, które trzeba wypełnić dla urzędu imigracyjnego. Należy tam wpisać swoje dane oraz miejsce docelowe do którego się udajemy, czyli np. nazwa hostelu oraz jego adres. Na kolejnym druczku należy wpisać co wwozimy do kraju. Jeśli mamy tylko rzeczy osobiste i nie przywozimy więcej niż 10tys dolarów w gotówce, to nie mamy się czym martwić.
Jako Europejczycy możemy otrzymać wizę turystyczną do 180 dni, bez większych formalności. Należy pamiętać, że wszystko zależy od urzędnika i może nam wbić pieczątkę z tygodniową wizą, bez podania przyczyny.
Granica #2 Meksyk – Kuba
Tutaj zaskoczyć może nas to, że aby zostać wpuszczonym na pokład samolotu, trzeba zakupić wcześniej tzw. tarjeta de turista czyli kartę turysty. Niektóre linie lotnicze dodają ją do ceny biletu i jest rozdawana przed lądowaniem. Jeszcze inne linie, które latają z Europy, wymagają tej karty przed wejściem na pokład i w tym wypadku, trzeba wcześniej zgłosić się po nią do Ambasady Republiki Kuby. Koszt takiej wizy to 30$ i jest ona ważna przez 30 dni. Przed lądowaniem, tak jak w drodze do Meksyku, trzeba wypełnić druczki dla celników, aby otrzymać pieczątkę wjazdową. Przed samym wyjściem z lotniska, nasz bagaż zostaje jeszcze raz prześwietlony, by sprawdzić, czy nic nielegalnie nie wwozimy do kraju. Należy pamiętać, żeby w dniu odlotu mieć przy sobie podbitą wizę, ponieważ jej brak może skutkować poważnymi konsekwencjami. Niestety, tam wciąż panuje komunistyczna biurokracja.
Granica #3 Meksyk - Belize
Tutaj największym zaskoczeniem był podatek wyjazdowy z Meksyku w wysokości 30$, który zwykle doliczany jest do ceny biletu lotniczego. Przy przekraczaniu granicy pieszo, należy go uiścić prosto do rąk celnika. Podobno w Meksyku obowiązuje prawo (wiza tranzytowa), które zezwala wyjazd z kraju za darmo, ale nasz pobyt musi być krótszy niż 7dni. My w tym czasie byliśmy 4 dni na ich terytorium, jednak nikt nam o tej ciekawostce nie powiedział. Niektóre źródła podają, że aby być zwolnionym z opłaty wyjazdowej, to wjazd i wyjazd z kraju muszą odbyć się na tym samym przejściu granicznym, co by wyjaśniało słuszność do roszczeń wobec nas. Tak czy owak, żadnego potwierdzenia zapłaty się nie otrzymuje.
Wjazd do Belize to bułka z masłem. Wedle tego, co wpiszemy na druczku migracyjnym, to na taki okres możemy otrzymać wizę. W naszym przypadku było to 14 dni, a maksymalnie może być ich 30.
Granica #4 Belize – Gwatemala
Tutaj wszystko jest przejrzyste i jasno określone: trzeba zapłacić 20$ za opuszczenie kraju. Otrzymujemy dowód wpłaty i pieczątkę wyjazdową. Aby wejść na teren Gwatemali, wystarczy nam paszport i nie musimy wypełniać żadnych kwitków. Dla posiadaczy europejskiego paszportu przysługuje wiza turystyczna do 90 dni, bez zbędnych pytań. Nie musimy nic płacić przy wkraczaniu do kraju.
Granica #5 Gwatemala - Kostaryka
Na lotnisku, bez problemu otrzymujemy pieczątkę wyjazdową i możemy udać się do samolotu. Kostaryka, podobnie jak Meksyk, wymaga biletu na dalszą podróż, bądź biletu powrotnego do kraju. Tutaj wszystko zależy od celnika, czy to sprawdzi. Pech chciał, że nie doczytaliśmy przepisów i nie przygotowaliśmy się. Monika oraz nasz kumpel gładko przeszli przez kontrolę, natomiast Daniel utknął pod natłokiem pytań ze strony pani oficer. Nie potrafił odpowiedzieć dokładnie kiedy i gdzie będzie dalej jechał, więc wedle przepisów, kobieta odmówiła mu wjazdu do kraju. Został poproszony o zakup biletu dokądkolwiek. Pech chciał, że przewoźnik z najtańszymi biletami miał tego dnia problemy z przyjmowaniem płatności i odrzucało wszystkie karty płatnicze, więc musiał coś wymyślić. Z pomocą przyszedł wujek google i strona do generowania fałszywych rezerwacji – link znajdziecie pod artykułem. Pani celnik zaakceptowała taką rezerwację i przyznała wizę na 90 dni.
Granica #6 Kostaryka - Panama
Przed opuszczeniem kraju leniwców należy uiścić opłatę w wysokości 7$ w gotówce. Panama, podobnie jak Kostaryka i Meksyk, przy przekraczaniu granicy wymaga biletu powrotnego, bądź na dalszą podróż oraz wypełnia formularza imigracyjnego. Tym razem byliśmy przygotowani i bez problemu weszliśmy na ich terytorium.
Granica #7 Panama – Kolumbia
Przed wylotem z Panamy do Kolumbii również trzeba zaopatrzyć się w bilet, bądź przygotować rezerwację na dalszą podróż poza granice kraju. Tak jak w przypadku Meksyku, to pracownicy linii lotniczej je sprawdzają i mogą odmówić wejścia na pokład, gdy ich brak. Po kolumbijskiej stronie tego nie kontrolują i po wręczeniu wypełnionego druku imigracyjnego, bezproblemowo wbijają pieczątkę wjazdową zezwalającą na 90 dniowy pobyt w kraju.
Warto nadmienić, że na lotnisku w Bogocie, stolicy kraju, możemy za darmo zaszczepić się przeciwko żółtej gorączce, która występuje tam gdzie są komary, czyli w dżungli, lasach oraz w miejscach położonych poniżej 2300m n.p.m. Po szczepieniu otrzymujemy żółtą książeczkę, bez której celnicy np. Kostaryki bądź USA mogą nam odmówić wjazdu do kraju. Szczepionka starcza nam na całe życie, także, warto 😊
Granica #8 Kolumbia – Ekwador
Wyjście z kraju jest darmowe i jedyne co może nas spotkać to okrutnie długa kolejka wśród Wenezuelczyków, oczekujących na wejście do Kolumbii. Z powodu panującego kryzysu gospodarczego w ich kraju, miliony ludzi wyemigrowały za lepszym życiem do Ekwadoru, Kolumbii, Peru, Panamy oraz wielu innych krajów, w tym do Europy.
Aby zameldować się w Ekwadorze, również potrzebujemy tylko ważny paszport i trochę cierpliwości. Nam cała procedura zajęła ok. 5h.
Kolejnym państwem, którego granicę będziemy przekraczać będzie Peru. Z tego co nam wiadomo, tam również wystarczy ważny paszport, ale jak zwykle, wszystko okaże się w praktyce.
Post zgłaszamy do tematu nr 2: Miejscowość kierunkowa, #39 TemaTYgodnia
Link do stworzenia własnej rezerwacji: http://www.returnflights.net/
PS: coś extra dla wytrwałych:
Do usłyszenia,
Suchy i Moniś
Dla każdego coś miłego :) Czy na karteczkach w samolotach jest pozycja: Occupation? :) Zawsze zastanawiam się czy nie napisać - No, holiday! W tych butach w Peru Moniś zrobi furorę :D
Ja zawsze wpisuję "traveller" i nigdy nie miałem problemu. Nikt tego nie czyta...
Raczej tak, my tam bzdury wpisujemy, spełniamy swoje marzenia haha :)
3setny falowers :) dzieki za rady, pozdrawiam
Mega przydatny, post - zapisuję i pewnie przyda mi się jakoś za 2 lata ;)
A butów Gumpa zazdroszczę Moniś mega, to mój ulubiony film!!!
Pozdro Wariaty! :-)
Wow, sporo ciekawych doświadczeń za Wami, ale jeszcze więcej przed Wami! :)
A tą Forestową ławeczkę z pudełkiem czekoladek spotkałam w Californii :)
Ale się macie fajnie, tyle przeżyć i doświadczeń... :)
Miło Was zobaczyć, pozdrawiam!
Świetny opis! Dzieki... Strasznie mnie to wzięło na wspomnienia. Przejechałem kiedyś samochodem przez całą środkową i południową Amerykę i pamietam te przejścia graniczne jak dzisiaj... 5h co najmniej na każdym :)
Całej to się chyba nie da bo z Panamy do Kolumbii drogi nie ma i trzeba statkiem opływać :-)
Teraz za parę usd możesz lecieć :)
👍
Tak jest, to znaczy jest „droga” jest ale tylko dla tych bardzo śmiałych , tzw „Darien’s Gap”.
Kiedyś tam była przeprawa w 80tych latach 4x4’rami uzbrojeni po zeby, przedzierali sie przez puszczę. Bo północna Kolumbie kontrolują kartele:). Ja wybrałem tą łatwiejsza drogę :) statkiem kontenerowcem z Panamy do Limy.
Wiem że przez Darien można się "przedrzeć" ale nie da się samochodem przejechać. I raczej problemem jest dżungla niż kartele ;-) W Kolumbii swego czasu mieszkałem kilka ładnych miesięcy więc lokalne realia trochę poznałem...
👍 Słyszałem ze nigdy nie zbudowali drogi z powodu ekonomicznego / politycznego. Nie chcieli ułatwiać transportu nakrotykow or przenoszenia chorób..
Tutaj jak pakowałem auto na kontener w Panamie
Kurde a my tacy młodzi... Ile lat miałeś jak tam podróżowałes? @pibyk kiedy żyłes w Kolumbii?
24? To było „kilka” lat temu :) tutaj jak zostawiłem auto w ushuaia, być moze jeszcze tam jest? To mój ostatni widok na nie:
Oj dawno. 1992. Końcówka kariery Pabla Escobara. A mieszkałem w Bogocie w barrio gdzie krewny Escobara był podobno proboszczem. Było zadbane, czyste i wyjątkowo bezpieczne jak na bogotańskie przedmieścia 😛
Congratulations @suchy! You have completed the following achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :
Award for the number of upvotes
Click on the badge to view your Board of Honor.
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP