Nie jestem nauczycielem są madrzejsze głowy ode mnie, które mają wiedzę, doświadczenie i kwalifikacje by ludzi uczyć (tak by nie zrobić im krzywdy, każdy jest inny prawda?) Ja odpowiadam tylko sam za siebie i konsekwencje wszystkiego czego próbuje ponoszę sam. W moim przypadku samodyscyplina to ciagła praca nad kształtowaniem nawyku podejmowania działania, które uważam za ważne dla mnie. Postanowiłem, że coś zrobię i robię to. Czy to działa cały czas? Nie. Mam chwile słabości ale staram sie aby było ich jak najmniej. Wynki jakie dzięki samodyscyplinie osiągam są moją nagrodą za jej przestrzeganie. Tak to w skrócie działa na moim przykładzie.
Nie ma chyba nic złego w tym, że nabywamy jakąś umiejętność i dzielimy się tą umiejętnością z innymi. Obawa, że im tym zaszkodzimy chyba nie powinna nas powstrzymywać przed dzieleniem się naszym doświadczeniem, chyba że staramy się coś innym narzucić. Każdy z nas w głębi serca wie, co jest dla niego dobre i jeśli coś do nas nie pasuje, to najczęściej to odrzucamy w sposób naturalny. To trochę tak, jak gdy uczniowie albo studenci dzielą się wiedzą bez udziału nauczyciela, albo dzieci uczą się od siebie nawzajem jakiejś umiejętności podczas zabawy. Moim zdaniem to fascynujące odkrywać wewnętrzny świat innych i widzieć rzeczywistość oczami kogoś innego. Ta umiejętność pomaga również w komunikacji, bo gdy potrafimy wejść w czyjeś buty, lepiej rozumiemy inny punkt widzenia. Nawet gdy ktoś uczy nas jak tworzy własne fobie i ograniczenia, lepiej rozumiemy sytuację tej osoby bez konieczności narzucania czegokolwiek, albo nawracania na coś innego. Z kolei efektywne strategie, tak jak Twoja strategia wprowadzenia dyscypliny poprzez kształtowanie nawyku podejmowania działania mogą pomóc komuś zrealizować jakieś marzenia, więc może czasem warto podjąć ryzyko przyjęcia roli nauczyciela, choćby tylko na chwilę. (;
Nie jestem nauczycielem są madrzejsze głowy ode mnie, które mają wiedzę, doświadczenie i kwalifikacje by ludzi uczyć (tak by nie zrobić im krzywdy, każdy jest inny prawda?) Ja odpowiadam tylko sam za siebie i konsekwencje wszystkiego czego próbuje ponoszę sam. W moim przypadku samodyscyplina to ciagła praca nad kształtowaniem nawyku podejmowania działania, które uważam za ważne dla mnie. Postanowiłem, że coś zrobię i robię to. Czy to działa cały czas? Nie. Mam chwile słabości ale staram sie aby było ich jak najmniej. Wynki jakie dzięki samodyscyplinie osiągam są moją nagrodą za jej przestrzeganie. Tak to w skrócie działa na moim przykładzie.
Nie ma chyba nic złego w tym, że nabywamy jakąś umiejętność i dzielimy się tą umiejętnością z innymi. Obawa, że im tym zaszkodzimy chyba nie powinna nas powstrzymywać przed dzieleniem się naszym doświadczeniem, chyba że staramy się coś innym narzucić. Każdy z nas w głębi serca wie, co jest dla niego dobre i jeśli coś do nas nie pasuje, to najczęściej to odrzucamy w sposób naturalny. To trochę tak, jak gdy uczniowie albo studenci dzielą się wiedzą bez udziału nauczyciela, albo dzieci uczą się od siebie nawzajem jakiejś umiejętności podczas zabawy. Moim zdaniem to fascynujące odkrywać wewnętrzny świat innych i widzieć rzeczywistość oczami kogoś innego. Ta umiejętność pomaga również w komunikacji, bo gdy potrafimy wejść w czyjeś buty, lepiej rozumiemy inny punkt widzenia. Nawet gdy ktoś uczy nas jak tworzy własne fobie i ograniczenia, lepiej rozumiemy sytuację tej osoby bez konieczności narzucania czegokolwiek, albo nawracania na coś innego. Z kolei efektywne strategie, tak jak Twoja strategia wprowadzenia dyscypliny poprzez kształtowanie nawyku podejmowania działania mogą pomóc komuś zrealizować jakieś marzenia, więc może czasem warto podjąć ryzyko przyjęcia roli nauczyciela, choćby tylko na chwilę. (;