Od początku weekendu prawie cała Polska żyje akcją ratunkową na Nanga Parbat, gdzie utknęła dwójka himalaistów.
Media starały się relacjonować wszystko z ogromnymi szczegółami, zapraszać ekspertów, analizować całą sytuację.
I co z tego?
Jedyne, co udało się osiągnąć, to masa hejtu na ratowników... Ratowników, którzy poświęcając swoje życie, przerwali swoją wyprawę i poszli dobrowolnie ratować innych na górę, która te osoby zatrzymała.
Jest to akt wielkiego heroizmu, bo przecież pierwszą zasadą ratowania innej osoby jest najpierw myśl o własnym bezpieczeństwie.
Jeśli ktoś nie śledził całej akcji to w skrócie ją tutaj przedstawię. Reszta może pominąć! :D
Elizabeth Revol i Tomasz Mackiewicz wyruszyli zdobywać górę Nanga Parbat w Himalajach.
Zatrzymali się na wysokości około 7200 metrów i wezwali pomoc, gdyż przez odmrożenia kończyn, a u Tomka również ślepotą śnieżną, nie byli w stanie chodzić. Informacje aktualnie są sprzeczne czy dotarli na szczyt i zeszli czy zatrzymali się na tej wysokości.
Akcję ratunkową chciała podjąć grupa, która była na K2, lecz odległość to około 180 km, więc musieli czekać na helikopter.
Władze pakistańskie nie kwapiły się za bardzo do pomocy w organizacji helikoptera bez gwarancji finansowej. Została zorganizowana zbiórka funduszy. Była również informacja, że lot zostanie pokryty z ubezpieczenia Francuzki. Warto podkreślić, że taką gwarancję zapowiedziało również polskie MSZ. Oczywiście miała to być tylko gwarancja pieniężna, ale ludzie podłapali to jako finansowanie akcji z ich podatków, za co już był hejt.
Ratownicy zaczęli wchodzić na górę i udało im się odnaleźć Elizabeth Revol, która zostawiła Polaka i próbowała się ratować. Według niej - kiedy odchodziła od Tomka, on już nie kontaktował.
Aktualnie została już bezpiecznie sprowadzona "na ziemię" i przetransportowana do szpitala.
Niestety dalsza akcja ratunkowa została wstrzymana i później zakończona, ze względu na pogarszające się warunki pogodowe, więc wszyscy pogodzili się już ze śmiercią Tomasza Mackiewicza.
Po akcji wiele osób wylało swój hejt.
W pierwszej kolejności na Tomasza, w drugiej na ratowników, jeszcze później na wspomniane ministerstwo.
Dlaczego?
Okej... mogę się zgodzić, że próba atakowania takiej góry, to z pewnego punktu widzenia idiotyzm. Niektórzy mówią, że to świadome samobójstwo z nutką adrenaliny, iż może się przeżyje. Można się z tym trochę zgodzić, bo wiele osób umiera w górach, próbując bić rekordy, pokonywać bariery.
Można wtedy zapytać: Po co?
Czy kogoś nie satysfakcjonuje to, że ma się rodzinę, dzieci, oni są szczęśliwi?
Jak widać nie. Jest to egoizm, bo jednak idąc w góry, ma się świadomość, że można nie wrócić i zostawić swoją rodzinę, czy dzieci, a jednak dalej próbuje się iść. Warto jednak podkreślić, że takie osoby są praktycznie zawsze ubezpieczone na wypadek śmierci i chociaż w tej kwestii rodzina jest w miarę bezpieczna.
Z drugiej strony, bez takich osób ludzie byliby dalej prymitywni. To oni pokonują bariery i granice, często przypłacając to życiem.
Mam jednak tutaj wątpliwości, bo w przypadku osób, które rozwijają ludzkość, to się do czegoś przydaje. Wchodzenie na górę - patrząc względem rozwoju ludzkości - nie daje zbyt dużo, oprócz testowania możliwości ludzkiego ciała. Można jedynie udowodnić fakt, że im wyżej, tym trudniej się oddycha, czego dowód mamy w postaci śmierci Polaka. Są jednak na to prostsze sposoby, więc ciężko mi zrozumieć osoby, które zostawiają swoje rodziny dla własnych ambicji.
Poniekąd wyjaśniam to sobie myślą, że nie każdy chce pracować w korpo, żyć za najniższą albo nawet średnią krajową, a po pracy pić piwo i oglądać mecze przed tv. Jest to jakaś forma rozrywki i pasji.
Sport to zdrowie - mówi wielu. Jak coś takiego słyszę, to jedynie dodaję: Ale nie zawodowy.
To już jednak jest indywidualność każdego człowieka, jaki chce wybrać dla siebie los.
Osoby ginące w górach, giną robiąc coś, co kochali. Poszli tam z pasji i dla pasji zginęli. Jedni ocenią, że poszli bić jakieś głupie rekordy, które nikomu nie są potrzebne, a inni będą widzieć w tym pasję.
Nie nam to oceniać, więc hejt na pana Tomasza jest naprawdę nieuzasadniony.
Przejdźmy teraz do oceny akcji ratowników.
Masakryczna ilość ludzi zarzuca im, że celowo szli bardzo szybko, chcąc ratować tylko Elizabeth i na tym poprzestać. Jest pewnie w tym trochę prawdy, bo to nie jest polski wiaterek i wysokość też nie dorównuje normalnym. Przyznał to jeden z ratowników - Adam Bielecki.
Sprawnie to zrobiliśmy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że mamy bardzo ograniczony czas, głównie przez warunki pogodowe. Najważniejszą motywacją było jednak ratowanie ludzkiego życia.
Złamałem swoją żelazną zasadę, że nie korzystam ze starych poręczy. Sytuacja była wyjątkowa. Chodziło nam o ratowanie życia, więc zostawiliśmy sobie mniejszy margines bezpieczeństwa. Mało zakładaliśmy punktów asekuracyjnych, wszystko było spowodowane pośpiechem. Wiedzieliśmy, że gdy zerwą się huraganowe wiatry, nie będziemy mieli szans na dotarcie do poszkodowanej.
Wróćmy do ratowników.
O dziwo nie tylko zwykli, szarzy ludzie, nie mający pojęcia o górach, hejtują ich akcję.
Na Twitterze skomentowała to jedna z himalaistek:
Nie mogę uwierzyć, że nie wspinają się dalej po Mackiewicza. On jest ranny (ślepota śnieżna i odmrożenia). Jego krew jest na rękach wszystkich, którzy świętują powrót Revol.
Oryginalny wpis w języku angielskim tutaj.
Po tych słowach, Amerykanka spotkała się z masą krytyki. Podejrzewam, że w związku z tym, przeprosiła za swój komentarz dodając, iż jest to jedynie pyrrusowe zwycięstwo, bo jedną osobę uratowali, ale druga umarła. Oryginał tutaj.
Słowa te są szokujące, ale wypowiedziała się przynajmniej osoba, która coś na ten temat wie, a nie ludzie, którzy nie znają podstawowych praw fizyki, komentując: Dlaczego nie mógł polecieć po nich helikopter.
Mała dygresja: Co prawda parę lat temu zdarzyło się, że pierwszy raz w historii, helikopter wylądował na Mount Everest, ale wtedy warunki były zupełnie inne.
Nie będę analizował tutaj wpisów niektórych osób, bo są:
- Nieodpowiednie,
- Podobne do powyższego komentarza
Trzecim podmiotem, który oberwał jest Ministerstwo Spraw Zagranicznych wraz z ministrem Bańką, który poinformował o gwarancji pieniędzy na Twitterze.
Pomyślmy teraz logicznie.
Każdy uraz jaki się trafi, jest finansowany z podatków. W teorii, bo jak wiadomo - bywa z tym różnie.
Ale w przypadku wypadku nikt nie płaci z własnej kieszeni za dojazd karetki, czy policji, a później za opiekę medyczną. To jest normalne.
A przecież jadąc samochodem, też robimy to dobrowolnie i mamy świadomość, że może zdarzyć się wypadek. Inna sprawa, że aktualnie jest to niezbędne, ale o tym czy wchodzenie na góry jest dobre czy nie, już mówiliśmy.
Po raz kolejny nie rozumiem ludzi, którzy tak piszą. Hipokryzja jakich mało. Przychodzi mi teraz na myśl podobna, która nie każdemu może się spodobać. Mianowicie ludzie, którzy szumnie ogłaszają się, że nie dają na Owsiaka, bo złodziej, a jak przychodzi co do czego, to każdy korzysta ze sprzętu, który on zakupił.
Tutaj jest podobnie.
Podsumowując:
Cała ta sprawa wywołała masę niepotrzebnych komentarzy. Są również i te dobre, gdzie ludzie szanują bohaterski czyn czwórki ratowników. Nie wymieniłem wcześniej ich nazwisk, więc proszę zapamiętać: Adam Bielecki, Denis Urubko, Jarosław Botor, Piotr Tomala.
Widziałem tweeta (bodajże Sebastiana Parfjanowicza), pod którym podpisuję się obiema rękoma i nogami, a brzmiał mniej więcej tak:
Nie chciałbym pod koniec roku zobaczyć jako osobowość roku znowu jakiegoś polityka, czy sportowca. To są ludzie 2018 roku.
Dodam jeszcze, że w internecie już powstała akcja, zwracająca się do prezydenta Francji - Emmanuela Macrona - aby uhonorować medalem tych himalaistów. Uważam, że podobnie powinny postąpić polskie władze.
Tytułem końca - pewnie za jakiś czas powstanie o tym wspaniały film. Mam taką nadzieję, bo był to historyczny wyczyn z udziałem polskich bohaterów.
Cytowana wypowiedź Adama Bieleckiego pochodzi ze strony: meczyki.pl
Źródła zdjęć: 1, 2, 3.
Populacja specjalistów ds. himalaizmu wzrosła do 38 mln
czyli tradycyjne nie znam się to się wypowiem a najłatwiej jest hejtować...
Zastanawia mnie wypowiedź Vanessy, mam wrażenie że pochopnie wyraziła swoją opinie, tak jak sam pisałeś, wielu faktów z tej wyprawy pewnie jeszcze nie znamy.
Jakiś czas temu, kiedy dowiedzieliśmy się że na Broad Peak zgineli ludzie, też pojawiały się komentarze że pozostawiono ich tam na śmierć.
Łatwo ocenia się z fotela
Jakich komentarzy oczekujesz od ludzi, którzy nie są alpinistami, nigdy nie byli w podobnej sytuacji i oceniają wszystko z ciepłego fotela sprzed telewizora? Później jeden nakręca drugiego...
Ja też nigdy nie byłem i nie będę alpinistą.
Różnica raczej jest w sposobie myślenia, a nie w tym, kim się jest.
Czytałam niedawno, że matka Tomasza błagała o wznowienie akcji ratunkowej. Pod tym postem oczywiście pojawiła się masa komentarzy, że każda matka by prosiła o ratowanie jej dziecka, że przecież to człowiek, chce żyć itd. Jednak popatrzmy na to logicznie, że Ci ratownicy z własnej woli chcieli pomóc tym osobom. Sami ryzykowali własnym życiem by uratować inne, skoro są doświadczeni to bardzo dobrze wiedzieli gdzie są granice bezpieczeństwa i kiedy zakończyć akcję ratunkową. Nie rozumiem hejtu ludzi, że "Jak można kogoś zostawić... bla bla bla" To idź i sam go ratuj jak taki mądry jesteś. Jednak życie własne jest najważniejsze i wszystko jest do granic możliwości. Bardzo podziwiam właśnie o to tych ratowników, którzy podjęli się takiego wyzwania i uratowali choć jedno istnienie, jestem w 100% za tym, aby dostali oni odznaczenia, przecież spisali się na medal. Podziwiam!
Ja czytałem o ojcu, ale to w sumie bez różnicy.
Za to żona, podziękowała ratownikom i nazwała ich bohaterami. Przynajmniej ona rozumie i to jest najważniejsze.
Nie rozumiem czemu nie starczyło ubezpieczenia żeby pokryło koszty startu i musiała się angażować Polska jako kraj, ale dobrze, że reakcja była szybka. Nie ma takich pieniędzy którymi możnaby pokryć ludzkie życie. Nieważne czy poszli tam z własnej woli. Na wszelkie podsumowania i analizy jest czas po zakończonej akcji a nie w jej trakcie.
Nie potrafię pojąć też tego hejtu -szli po polaka i tak dalej. Co za bzdury i kto to wymyśla.... szli ratować dwójkę ludzi bez względu na pochodzenie, ich przecież też obowiązują pewne procedury z kim zejść w pierwszej kolejności itp. Co mieli ją ominąć czy jak? nie rozumiem tego toku myślenia.... Super że udało się uratować chociaż jedną osobę. Denis w ogóle chyba nie jest polakiem czy się mylę? Z resztą nieważne. Super że się zdecydowali na akcję ratunkową
Jakby nie poszli stwierdzając za duże ryzyko nikt tak naprawdę też nie mógłby mieć pretensji
Z ubezpieczeniem pewnie taki problem, że to nie jest gwarancja. Pakistańczycy nie będą ufać na słowo komuś, że powie "ma ubezpieczenie i to pokryje", ale jak mówi to minister rządu, to już można.
A Denis jest Kazachem, także w ogóle głupotą jest mówienie przez niektórych, że szli patrioci po Polaka. XD