U la la! Czas rozliczeń nadszedł.
Stawiałam przed sobą wiele zadań i rzadko które przedsiębrałam z okazji Nowego Roku. Ale, na ten przykład, dokładnie rok temu powstała w mej głowie myśl, że odejdę z etatu i pójdę na swoje.
Rozum mówił: Nie idź! Nie idź! Zginiesz!
A ta bardziej zbuntowana część tupała nogami i wrzeszczała: Rzucaj! Rzucaj w cholerę!
No to rzuciłam i z powodzeniem przepracowałam na swoim 7 miesięcy. Myślałam że to już ustalone, wiecie. Cel osiągnięty, odhaczone. Aż tu niespodziewanie, 3 tygodnie temu dzwoni do mnie kolega i mówi, że jest fajny etat do wzięcia. Na początku tupałam i nie chciałam, ale tamci mnie chcieli i miejsce wydało mi się ciekawe... no to się zgodziłam. I znowu pracuję na etacie choć wciąż prowadzę działalność. Życie jest jedną wielką niespodzianką i nie mogę się doczekać, co mi zapoda w roku 2019. Nie robię na niego żadnych planów. I tak będzie ekstra!
ps: a wiecie, że dziś jest najkrótszy dzień w roku? Od jutra będzie coraz jaśniej!
O 23:23 zaczyna się zima. Słońce wejdzie w Koziorożca. Przesilenie i do przodu. :)
Bardzo mi blisko z tym modelem "planownia i postanawiania". Jeszcze nigdy nie powiedziałam sobie "W nowym roku (coś)", a życie niosło samo takie cosie, że aż - tylko brać.
Będzie ekstra!