Poziom wzrostu poziomu życia w XIX wiecznym kapitaliźmie był tak znaczący, że wyzysk wczesnych kapitalistów jest mitem. Dla ludzi w tamtych czasach wyborem było pójść do fabryki i mieć szansę na lepszy byt albo ryzykować śmierć z głodu na wsiach, gdzie na jedzenie wydawano średnio około 90% dochodów. Niektórzy fabrykanci mieli poglądy skrajne np. jeden z fabrykantów stwierdził, że "robotnik powienien zarabiać tyle, żeby nie umrzeć", ale nawet przy tak skrajnym podejściu każdy ówczesny robotnik miał przynajmniej na chleb. Ludzie masowo emigrowali np. do Łodzi, bo tam poziom życia był lepszy niż na wsi - w kilkadziesiąt lat liczba ludności wzrosła praktycznie od zera do 600 tysięcy - tych ludzi tam batami nie zapędzono - sami przyjechali i co najważniejsze zostali. Niektórzy fabrykanci nie byli tacy skrajni oferując pensje z których coś można było kupić za wyjątkiem jedzenia. Dla fachowców budowano mieszkania na Księżym Młynie, był nawet szpital i to nie z dobroci serca - bo wykształcenie specjalisty trwało kilka lat i ktoś taki był potrzebny. Jednak rezultat był klarowny - rewolucja przemysłowa i dziki kapitalizm najszybciej wyciągał ludzi z biedy.
Godność była odbierana przez systemy totalitarne w XX wieku, pod przymusem - karabinem, a nie przez dobrowolne stosunki pracy w wieku poprzednim.
Poziom życia zwykłych ludzi w Europie najwyższy był w XV wieku, potem systematycznie spadał, aby osiągnąć totalne dno w połowie XIX wieku.
W XV wieku robotnik najemny na farmie w Anglii, nie tylko miał zapewnione wyżywienie i dach nad głową, ale ze swoich zarobków 2 szylingi/tydzień był w stanie kupić 22 funty chleba tygodniowo.
Robotnik w fabryce, w tej samej Anglii w 1865 przy średniej pensji 3 szylingów i 9 pensów, nie tylko nie miał zagwarantowanego wyżywienia i mieszkania ale w przeliczeniu na "chlebodniówki" był w stanie kupić jedynie 2 funty chleba dziennie.
Efektem była wiec masowe zatrudnianie w przemyśle dzieci. Jednym z pierwszych "pracowniczych przywilejów socjalnych" na wyspach było ograniczenie w 1819 minimalnego wieku pracownika na lat 9.
Dodajemy może do tego że czas pracy w tym okresie wynosił około 80-90 godzin w tygodniu i także był ograniczany na skutego działania socjalistów.
I na nic więcej. Faktycznie godne życie!
Sam przyznajesz że ten stosunek nie był dobrowolny a wynikał z przymusu ekonomiczno-socjalnego. W obu przypadkach sprowadza się to do "pracuj albo umrzyj".
Dodatkowo gdyby sytuacja była dla robotników korzystna to nie protestowaliby oni, nie rodziłby się ruch socjalistyczny a potem komunistyczny. I to właśnie w krajach w których wzbraniano się przed rozładowywaniem napięcia przez reformy socjalne wybuchł on najgwałtowniej i tragicznie w skutkach.
Brakuje mi wiedzy, aby potwierdzić spadek poziomu życia. Wiem natomiast, że pod koniec XVI wieku ludzie zaciągali się na statki, bo tam mieli wysoki poziom życia - czyli trzy posiłki dziennie. Kiedyś brak ryzyka śmierci głodowej to było dużo. A robotnik zawsze miał wybór, bo mógł wrócić do rodziny na wsi - każde ręce do pracy w rolnictwie nieuprzemysłowionym były na wagę złota. Na szczęście życie przed XIX wiekiem nie ma nic wspólnego z tematem.
Wybuchy niezadowolenia społecznego nie są pokłosiem poziomu życia, tylko zmian w nim. Tak jak obecne protesty we Francji - nikt nie nazwie Francuzów biedakami, a jednak jest duże niezadowolenie z powodu braku wzrostu poziomu życia przez ostatnie kilkadziesiąt lat. I nie ma to nic wspólnego z ideologią socjalizmu, czy kapitalizmu - ludzie czują się po prostu wykluczeni.
Komunizm został wymyślony przez elity i nie miał nic wspólnego z niezadowoleniem społecznym gdziekolwiek - zapakowany jak zaraza do zaplombowanych wagonów, by nie wydostał się na terenie Niemiec i w ramach broni masowego rażenia wysłany do Rosji, by zrobił tam spustoszenie. Jego sukces niszczący był tak wielki, że już rok później Rosja nie była w stanie prowadzić wojny.