Po powrocie do domu została mi do odhaczenia ostatni podpunkt, czyli wrzucenie do kontenera PCK nieużywanej odzieży i niechciane pluszaki. Niestety zniknął kontener w najbliższej okolicy. Wszedłem na stronę PCK, a tam cała lista kontenerów PCK w pdf i na Bytom 86 pozycji. Oczywiście był tam kontener, który od grudnia zdążył już zniknąć. Wiedziałem już, że będzie ciekawie.
Uzbrojony w listę wyruszyłem na audyt lokalizacji kontenerów. No i jeden adres, nic. Drugi adres, nic. Sprawdziłem ze 4 miejscówki i już powoli zrezygnowany wracałem do domu z myślą, że trzeba będzie upchać gdzieś i np po świętach zadzwonić i dowiedzieć się, gdzie aktualnie znajduje się jakiś kontener.
Prawda jednak jest taka, że to co zostanie raz upchnięte. Przed następnymi świętami nie zostanie załatwione. No chyba, że wypadnie z szafy, czy innego pierdolnika przy szukaniu czegoś innego.
Wtem z daleka zamajaczył mi znany kształt białego kontenera. Hurra, jednak zostanę bohaterem domu! Podchodzę, a tu odpowiedni kontener, ale bez żadnego brandu PCK. Upychać w domu? Czy wrzucić do kontenera, który jest do tego przeznaczony. Wrzuciłem, a co tam. Zostanę przynajmniej bohaterem domu.
Zdjęcie zrobione. Wysłane do małżonki. Udało się pozbyłem się balastu. Wracam dziarskim krokiem, a tu po minucie w prześwicie między blokami widzę dwa kontenery. Znaki PCK biją z kilometra. Złośliwa naturo! Zwiodłaś mnie chwilę przed odniesieniem sukcesu.
Morał z tego taki nie poddawajcie się zawczasu. Przynajmniej ilość kroków zrobiona zacna.
Ilość kroków za to przyzwoita.
Po lekturze tak fascynujących przygód zostaje mi życzyć wesołych i spokojnych świąt!