Sort:  

Znam gorsze przypadki... Jedne gospodarstwo w moim mieście po bolszewickim najeździe. Zostało podzielone na kilku zatrudnionych parobków a kułaków czyli właścicieli wygnano. Parobkowie doprowadzili majątek do ruiny w kilka lat. Dziś jeden z potomków śpi na ławce w parku, po oprużnieniu denaturatu

Pamiętam moja wycieczkę w okolice dzisiejszego Grunwaldu. Byłe PGR. Nocowaliśmy tam. I miejscowi opowiadali jak piękne budynki niejako przez system zostaly pozbawione wartości. I ta ich bezsilność gdy przyjeżdżał ''namiestnik'' brał największego durnia i mianował go szefem.