Jak zepsuć życie dotychczasowym kucharzom?

in #polska7 years ago

Jest noc z soboty na niedzielę, nieco po północy, postanowiłem zjeść coś ciepłego. Mam pieniądze, mieszkam w 700-tysięcznym mieście, nie powinno być problemu... Okazuje się jednak, że PRL trwa w najlepsze i do jedzenia po prostu nie można nic dostać. Gwoli ścisłości, żeby uniknąć głupich dyskusji pt. "a czy pomyślałeś o...", wymienię pokrótce najoczywistsze przykłady:

  • McDonald's oficjalnie nieczynny od 1:00 do 6:00, bo jest Wielkanoc
  • Ostatni McDonald's czynny do 1:00 ma na drzwiach brudną kartkę "dzisiaj do 23:00" i tylko żuliki wpieprzają majonez przed wejściem
  • KFC/PizzaHut, które zawsze były zarządzane w stylu amerykańskim, dzisiaj również nieczynne. Zresztą nigdy nie byli całodobowi.
  • Rynek? Oh shit, na Rynku nawet w zwykły piątek po 22:00 nie da się już kupić burgera czy zupy, czynne są tylko najpodlejsze budy.
  • pyszne.pl/pizzaportal/etc. wyświetlają jakieś 15 czynnych knajp, wystarczy do nich zadzwonić, żeby się przekonać, że jednak nie są czynne (ja już nigdy nie zamawiam w ciemno, najpierw dzwonię). Z pięciu czynnych dwie mają czasy oczekiwania po 3h+ (zasnę zanim zjem), a pozostałe to takie gówno, że można się tylko zatruć, a nie zjeść.
  • Sklepy całodobowe? Lol, zakaz handlu, niedziela już jest.

Czytam komentarze na Google Plus (czytałbym na tripadvisorze, ale u nas tylko najdroższe knajpy mają tam profil) i na pysznym, sami rozwścieczeni cudzoziemcy, komentarze sprzed dosłownie paru minut. Że zapłacił i pizza nie przyjechała. Że nie można się dodzwonić. Że jest wkurwiony i chce wyjechać z powrotem do Indii, bo tam się szanuje klienta. Serio kurwa, HINDUSI się z nas śmieją. Ci sami Hindusi, co to jeden z nich się tarzał w gównie w filmie Slumdog Millionaire. Oto jak nisko Polska leży na mapie świata.

Chciałbym coś poprawić, a nie tylko się denerwować. Jestem konstruktywny, kiedyś myślałem że pisanie opinii coś zmienia. Miałem kiedyś bardzo popularny filmik na youtube o tym dlaczego pyszne.pl jest spierdolonym portalem. Zaczęli mnie nękać, żebym to usunął. Mam maila do laski w zarządzie McDonald's Polska, mógłbym podpierdolić że knajpa zamknęła się 2h wcześniej niż podaje ich strona WWW. No i co? Dadzą mi darmowy ketchup za fatygę. Nikogo nie zwolnią, nikogo nie opierdolą, w kolejne święta dalej będzie tak samo.

Ale jednak w najpodlejszych knajpach ktoś pracuje? Przypadek? Dlaczego tylko w najpodlejszych? Bo są najtańsze? Niekoniecznie. Najtańsze nie są w centrum i są bardzo dokładnie pozamykane. A może dlatego, że zatrudniają tak chujowych kucharzy, że szef trzyma ich za mordę i ustala im godziny pracy, bo inaczej już nikt ich nie zatrudni? Popatrzmy, 3h czasu oczekiwania oznacza, że mają sporo zamówień - że są ludzie jeszcze głodniejsi ode mnie i chcą im zapłacić, żeby zjeść to gówno. Skoro jest zbyt, to dlaczego mniej gówniane knajpy się nie otworzą? Bo szanują swoich pracowników? Bzdura, na pewno przynajmniej jeden by wtedy otworzył, bo pracownicy też chcą czasem dorobił ekstra, przy takim zbycie ciężko się nie dogadać w ramach premii. Bo są religijni? Jeszcze większa bzdura, jeśli serio tak myślisz, to przestań to już czytać, bo napisał to szatan.

Sądzę że po prostu plebs kuchenny się teraz za bardzo panoszy. Znam paru kierowników restauracji, mówią mi że kelnerkę zatrudnić jest bardzo łatwo, że wiele lasek chce być kelnerkami itd., ale znaleźć kogoś do kuchni to wyzwanie. Cholera ich wie, czy powyjeżdżali na zachód czy żądają wysokich pensji. Mam to gdzieś, ja dzisiaj chciałem wydać nawet stówę na żarcie, byle tylko miało jakiś smak, a nie było nikogo, kto by mi ją sprzedał. Kiedyś słyszałem jak w jednej z knajp przy rynku kucharz lżył kelnera, bo ten coś źle zaznaczył w zamówieniu. Serio, miałem ochotę wstać i dać mu w mordę za kelnera, tak niedobrze się tego słuchało. Dziwię się, że ten kelner to wszystko znosił ze spokojem. Oprócz tego, przecież my nie mamy w Polsce dobrych kucharzy. Większość pracuje w gównobarach za psie pieniądze. Ile jest dobrych restauracji? 5%? A takich z gwiazdką Michelin? No właśnie.

Kiedyś napisałem złą opinię o jednej knajpie na pysznym. Zadzwonił do mnie manager i zasugerował, żebym sobie sam coś w domu ugotował i zobaczył jaka to trudna sprawa. Ja pierdolę, niech on przyjdzie do mnie do biura i popracuje trochę za mnie. Jak w ogóle będzie się umiał zalogować to już będzie sukces. No bo skąd ma taki burak wiedzieć, że ja zarabiam istotnie dużo więcej za to, że wykonuję istotnie bardziej skomplikowaną i potrzebną mojemu klientowi pracę? Tu jest właśnie sedno problemu, plebs robotniczy w Polsce nie ma pojęcia, jak wielki i wspaniały jest świat, a jakie ich obsmarkane rączki są krótkie i mało potrafiące, im się wydaje że to szef/państwo/konkurencja ich nienawidzi i dlatego są plebsem. Zupełnie tak jakbym ja nie płacił podatków (32% dochodowego choćby) albo kradł. To tutaj potrzebna jest praca nad poprawą.

Dlatego mam dość, więcej już nie piszę ocen knajpeczek, nie dzwonię do właścicieli knajp, nie bawię się w krótkosiężne działania. Chcę zacząć działać w makroskali, mam w końcu do tego i możliwości intelektualne, i kapitał. Podoba mi się na przykład myk, jaki zrobił autor portalu tablicarejestracyjna.pl, bo wkurzali go kiepscy kierowcy. Prosta stronka, odpowiednia reklama na początek i dzisiaj to nie policja, nie mandat, ale właśnie pojawienie się na tej stronie jest dla większości piratów największą karą. Chcieliby pozywać za naruszenie dóbr osobistych, ale to przecież nie autor strony umieszcza tam te filmiki. Perfekcja.

Mogę przestać dawać napiwki. Zawsze dawałem parę zł, no bo taki niby światowy jestem, niech ludzie widzą kulturę zachodnią. Ale kurwa u nas knajpy nie są zachodnie, te pieniądze w ogóle im się nie należą (zresztą i tak najwięcej zgarną cwaniacy a nie ci, co dobrze pracowali). Chętnie wykończyłbym ich ekonomicznie, żeby wreszcie się zajęli robotą a nie odpoczywaniem. Nawet, jeśli połowa kucharzy w Polsce miałaby odejść z branży, to będzie to powodować napływ świeżej krwi i bardzo dobrze. Inspekcje z Sanepidu? Bez jaj, nie nadają się. Więcej opinii o knajpach? Nie, połowa Polaków i tak kupi i przełknie najgorsze gówno, byleby zjeść obiad za 13zł. Automatyzacja (coś jak Uber wobec taksówkarzy)? Być może, ale jak?

To jest właśnie cel tego wpisu. Nie mam za bardzo pomysłu, jak skutecznie zadziałać w skali makro, żeby powkurwiać trochę kucharzy tak, jak oni wkurwiają mnie. Nieważne, czy im się należy, czy nie. Chcę poznać możliwe pomysły, sam sobie je będę realizował według uznania. Mamy niby demokrację 2.0, kryptowaluty zmieniają świat. Czy istnieje jakieś zastosowanie blockchainu, które może się tutaj sprawdzić? Kto będzie gotował w akapie? Większość genialnych pomysłów w IT, jakie znamy, miała swój początek właśnie w takim momencie jak ten, gdy ktoś był rozczarowany stanem dotychczasowych rozwiązań.

PS. Sam też kiedyś pracowałem w jednej knajpie. Jako student, chciałem poznać fajne laski w sezonowej pracy. Te parę tygodni dało mi tylko motywację, żeby nigdy nie pracować jako plebs, skończyć studia i zostać kimś. Mnie się udało, dlaczego pozostali nie zrobili tego samego?

Sort:  

No ale czemu się denerwujesz na kucharzy? Oni są tylko pracownikami...
W Grecji (gdzie mieszkam) jest bardzo popularne delivery, większość mniejszych i większych lokali czy kawiarni ma dostawców w świątek i piątek.

Wchodzę na neta, wybieram co chcę zjeść i pokazuje mi się lista lokali dostarczających do domów to na co mam ochotę. Dzwonię albo zamawiam przez neta, zamawiam (wypytuję, wybrzydzam) i czekam na zamówienie w domowym zaciszu około 15 minut. I nawet są promocje - colę można dostać, frytki albo piwo w puszce.