Nie chce mi się czytać wszystkich komentarzy, ale spróbuję merytorycznie ustosunkować się do artykułu.
Po pierwsze wiara, że wszystkie teorie spiskowe są wyssane z palca jest tak samo naiwa jak ta, że wszystkie są prawdziwe, jakiekolwiek próby twierdzenia, że mniejszość jest prawdziwa, czy większość mijają się z celem. Celowe jest natomiast stwierdzenie, że na coś wydawane są te gruby miliardy przez CIA, a po potwierdzeniu MK Ultra czy wybuchach w pentagonie 11 września 2001 mamy obraz jaki rozmach mają "faceci w czerni".
Po drugie, ilość i natężenie teorii spiskowych jest odwrotnie proporcjonalna do poziomu zaufania do rządów i instytucji, i transparentności ich działań. To tylko symptom tego, że coś jest fundamentalnie nie tak i jako taki daje cenną informację.
Po trzecie, nawet jeśli znamy rozsądne wytłumaczenie jakiegoś zjawiska (smugi kondensacyjne) nie wyklucza to jakiejś teorii. Na przykład osoby badające temat chemtrails są w stanie odróżnić smugi kondesacyjne od smug chemicznych i jest to świetnie udokumentowane.
Sam interesuję się teoriami spiskowymi i moje poglądy na nie zmieniały się na przestrzeni lat, teraz patrzę na to w taki sposób, że nie ma sensu się jednoznacznie opowiadać za lub przeciw jakiejkolwiek teorii. W ogóle jakieś silne utożsamianie się z poglądami wydaje mi się passe... A już na pewno daremne są próby "oświecania" kogoś na siłę.
Z pewnej perspektywy poznawczej nawet teoria o reptilianach z innego wymiaru rządzących potajemnie naszym światem może mieć sens.
Dzięki za artykuł, pozdrawiam
dzięki za cenny głos :D