You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Zasnęła przy nim dość szybko, ale to właściwie nic nowego. Uwielbiała przy nim leżeć, a poza tym co może być lepszego niż szybkie zaśnięcie...
Spała więc tak wtulona w niego dość długo, ale gdy chciał się poruszyć czy wstać to zawsze mogł z łatwością się wydostać z jej objęć. Musiała być naprawdę wykończona tym wszystkim...nie pomagała sytuacja z Bryan'em.

Sort:  

Nie chciał się nigdzie ruszać. Leżał przy niej przez cały czas. Dobrze, że nie marudziła i poszła spać. Widział, że tego właśnie potrzebowała. Pilnował również godziny. Właśnie zdał sobie sprawę, że za pół godziny będzie posiłek. Schował telefon, budząc ją ostrożnie.
-Musimy się ogarnąć, inaczej nic dla nas nie zostanie - mruknął, całując ją w ucho i lekko nią potrząsnął.

Wymruczała coś niezrozumiale i otworzyła niechętnie oczy, patrząc na niego sennie. Nie chciało jej się...
Ziewnęła i objęła go mocno za szyję, przyciągając go do siebie.
-Musimy...? Albo wiesz co, nie mów, wiem że musimy - Westchnęła ciężko i sama musnęła czule jego szyję. Nic tylko się przygotować - A tobie jak się spało...? Spałeś w ogóle?

Spojrzał jej w oczka, gdy już go trzymała tak blisko siebie. Zmrużył oczy, nie chciało jej się jeść po tym całym dniu? Przekręcił jedynie oczami, całując ją krótko i odsuwając się. Rozleniwiła się, rozumiał.
-Nie chciało mi się - szepnął po prostu. Przecież jeszcze cała noc przed nimi.

Kiwnęła głową i już tylko podniosła się i przeciagnela się porządnie. Przyjemnie było sobie pospać...
Poszła do łazienki i odświeżyła się, radośnie już sie przebierając. Jak tylko wróciła do pokoju to objęła go mocno za szyję i popatrzyła mu w oczy.
-Wybacz że jestem taka...no wiesz. Bez życia.

On tylko się przebrał. Nie napracował się dziś dużo. W porównaniu do jej pracy, obijał się. Ledwo się uszykował, kiedy go sobie złapała. Ich oczy się spotkały.
-Miałaś dużo pracy, możesz być zmęczona. I pewnie trudno było ci okłamać swojego faceta. Masz ciężko... To bez dwóch zdań trudniejsze niż moja relacja z Alice. - tylko mruknął, nie chciał roztrząsać tego tematu. Coraz bardziej czuł, że przy Alice nic takiego go nie trzyma. A jak jest z Mikasą i Bryanem? To nie jest zły koleś, chyba. -Idziemy coś zjeść?

Bryan nie był zły, to na pewno. Tylko jednak za bardzo się przejmował zdaniem ojca...a tu chodziło o jego życie. Skoro jego tata nie akceptował Mikasy to czemu w takim razie dalej z nią był? Na pewno coś do niej czuł, może nawet ją kochał. Ale w takiej sytuacji...Mikasa czuła się fatalnie. Nic dziwnego że poczuła coś do Levi'ego. Chociaż z samego początku łączyło ich tylko jedno.
Mikasa szybko uczesała sobie włosy i już tylko poszła z Levim jeść. Poczuła jaka jest głodna...

Kto by się spodziewał, że tak to będzie?
Levi wziął ją już tylko ładnie za rękę, zamknęli pokój i wyszli do hotelowej restauracji. Pomieszczenie było świątecznie udekorowane a tłum ludzi już brał jedzenie ze szwedzkiego stołu i zasiadali do posiłku. W tym momencie on zerknął jednak na Mikasę. Czy to w porządku? Ci wszyscy ludzie... Pamiętał, nie przepadała za ludzmi. Ścisnął jej dłoń mocniej, prowadząc by coś zjedli. Szybko się uwiną do siebie... Podał jej talerz i w sumie... Tak oto zaczęli spędzać wspólne święta. Tylko to się liczyło.