You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Musiała pomyśleć nad tym jak rozegrać to wszystko. Nie chciała nikogo zranić bardziej niż trzeba bo wiedziała że w tym wszystkim ktoś będzie cierpiał. Mikasa poszła do pokoju po płaszcz i wyszła z hotelu. Niedaleko był park, trochę się tam poprzechodziła.

Sort:  

W taki mróz... On nie byłby chętny by wychodzić. Polubił ciepełko, jednak oczekiwał jakiejś roboty w terenie, mimo to. Przez ten czas wrócił do pokoju, znudzony rzucił się na łóżko. Inaczej wyobrażał sobie ich święta. Teraz, nawet prezenty będą bez sensu. Właśnie, prezenty. Zerknął na dwa pakunki pod choinką. Właściwy prezent dla niej nadal miał przy sobie. Ten starannie zapakowany... miał być propozycją na spędzenie czasu po śniadanku. Teraz nie był pewien czy powinien jej go dawać. Przekręcił oczami, wracając do wpatrywania się w sufit. Alice... Miała kiedy sobie o nim przypomnieć.

Mikasa w końcu zmarznięta wróciła do hotelu. Doszła do pewnych wniosków ale zanim się nimi podzieli z Levim to chciała się napić czegoś ciepłego. Zimno pomogło jej trzeźwo myśleć, ale i tak...
Zamówiła sobie w spokoju kawę i spróbowała ogrzać sobie dłonie.
Musiała się spytać Levi'ego czy on...czy on chciałby z nią...tak naprawdę. Jeśli się zawaha to wiedziała, że trzeba będzie inaczej to załatwić. Ale jeśli nie...powie wszystko Bryan'owi.

On na nią czekał. Do czasu... Myślał też o tym. Najpierw starał się przypomnieć sobie numer Alice. Od czasu pobicia nie miał tak dobrej pamięci. Tak czy owak zdecydował się pojechać do niej i ustawić ją osobiście. To nieco niemądre. W końcu podobno prowadzą aktualnie sprawę.

Ta cała sytuacja tak naprawdę prowadziła do jednej wielkiej klęski. I Mikasa się bała że nie będą mogli jej w jakikolwiek sposób zapobiec bo...jak? Wpakowali się w to sami. I będą musieli temu jakoś zaradzić. Chociaż naprawdę bała się rozmawiać z Levim o tym. Poczuła jak ją strach obleciał.

Mimo że wybrał się na rozmowe z Alice, stał teraz pod drzwiami własnego domu, nagle uważając że to nie był dobry pomysł. Tak właściwie był jednym z bardzo kiepskich. I nawet jeśli chciałby teraz zwiać... zapukał, pociągnął za klamkę i tyle było. Jeszcze chwile odczekał, aby odetchnąć z nieopisaną ulgą, poczuł się lżej. Nie było jej w domu, sprawnie się wycofał korzystając z owego faktu, znikając z okolicy. Dopiero zatrzymał się za rogiem, bezpieczny od spojrzeń, między uliczkami. Spojrzał w niebo, chowając dłonie w kieszenie płaszczu. Powinien wracać do Mikasy... Problem w tym, że i tego spotkania teraz się obawiał. Stał się totalnym cykorem, jeśli chodzi o jego życie. No ale nie miał gdzie iść, wrócił do hotelu, bardzo mu się zmarzło, lepiej jak już dzisiaj nigdzie nie wyjdzie.