Najwyraźniej chciała ją jeszcze bardziej dołować. Już szykowała dla niej odpowiedź ale nagle usłyszała mamrotanie ze strony Levi'ego. Sama spojrzała na niego i już podeszła bliżej. Budził się...w końcu się budził. Odetchnęła z ulgą i zrobiła jeszcze jeden krok w stronę łóżka.
-Levi... - Szepnęła i przygryzła sobie szybko usta. Alice jest przy nich, powinna uważać co mówi.
You are viewing a single comment's thread from:
Zerknął w końcu w stronę ciepłych dłoni Alice. Z tył stała jeszcze Mikasa... Tylko jak się tu znalazł? Co mu się stało? Nic nie pamięta, w ogóle... Zero. Mało ciekawe uczucie. Alice zaraz jednak zaczęła tlumaczyć.
-Levi... Zostałeś pobity i okradziony! Nie ruszaj się, spokojnie! - szepnęła, cmokajac go w czoło i wybiegajac po lekarza.
Jak ta wybiegła to podeszła nieco bliżej i wzięła głęboki wdech. Był w fatalnym stanie...
-Dobrze...dobrze, że się obudziłeś - szepnęła chociaż tak naprawdę to chciała go z całej siły przytulić. Zacisnęła dłonie w pięści, musi się powstrzymać.
-Ja...ja przepraszam Cię. Zostawiłam Cię samego chociaż ponad wszystko powinnam była Cię albo zatrzymać albo odwieźć do domu. I przeze mnie...leżysz tutaj - Opuściła już głowę, jej twarz zasłaniały teraz włosy - Dlatego...wracaj do zdrowia. I dbaj o siebie. A ja...ja wrócę do pracy.
Nic nie pamiętał, więc nie wiedział jak było... Ledwo pamięta jak załatwili pokój w hotelu, urywki ich kolacji... A jak juz był pijany to kompletne zero. Dlatego słuchał jej, chcac dowiedzieć się co się stało. Miał mętlik w głowie. Nie miał siły za wiele mówić, ale widząc jej zdenerwowanie chciał chwycić ją za dłoń, nawet spróbował sięgnąć.
-Nie jestem dzieckiem... - zdołał wyszetać. Choć wtedy poczuł ból. Coś ze szczęką? Czuł się okropnie, domyślał się, że i tak jest na lekach przeciwbólowych.
-Ale chyba ja jestem skoro pozwoliłam ci odejść...byłeś kompletnie pijany, a ja tak po prostu pozwoliłam ci pójść... - Wydusiła, mógł się po chwili zorientować że jej łzy kapały na podłogę - Przepraszam Cię Levi za to wszystko. Nie powinnam była, ja...przepraszam. I dbaj o siebie, proszę.
Mimo to jeszcze nie wyszła z pokoju. Stała tak i się wahała, ale w końcu podeszła bliżej. Lekko dotknęła jego ręki, znowu to poczuła. To napięcie między nimi, które się pojawiało nawet przy lekkim dotyku.
Patrzył na nią zdziwiony. Dopiero co się obudził... Już poczuł jak bardzo się przejmował tym jak ona bardzo się obwinia. Płakała... Westchnął, chcąc coś powiedzieć, poczuł jednak jej dłoń, no i te uczucie. Korzystając z tego chwycił już jej dłoń. Miala ją bardzo cieplutką... Choc to raczej on miał lodowatą.
-Ciesze się, że tu jesteś, obok - szepnął, trochę miał chrypkę. Gorzej jednak z samym mówieniem. Chcial jej powiedzieć wiele więcej. Aoe nie czuł się dobrze. Zaraz jednak wpadla Alice, więc musieli szybko zabrać dłonie. No a lekarz z pielęgniarką poprosili by obie wyszły. Musza z nim porozmawiac i ponownie zbadac.
I co ona mogła na to powiedzieć...? Był taki zimny, przez to miała jeszcze większą ochotę go objąć i po prostu tak zostać. Ale niestety...nie mogli.
Kiedy zabrała już rękę to pomachała mu szybko na pożegnanie.
-Daj znać jak się będziesz lepiej czuł... - Poprosiła jeszcze tylko i już wyszła. Pożegnała się z Alice i wróciła do domu...
Levi nie bardzo się na to ucieszyl. Za to Alice była za. Pomachała jej i to było na tyle. Nie polubiły się chyba... Przez kolejne dni Alice trochę u niego bywała, trochę na zakupach. Ale też dała mu do zrozumienia, że się zawiodła. Mógł miec problemy przez tę skradzioną broń! No i... Nie będzie go teraz niańczyć... A co z pracą? Zaś gdy czuł się coraz lepiej juz przestała się interesować. Nawet nie załatwila mu nowego telefonu, choć o to prosił. Niby lubiła wydawać pieniądze... Tak czy owak po jutrze dostanie wypis. Jak on sobie poradzi w domu z tą nogą i cholernie obolały?