Cóż, nie chciała się ruszać z łóżka głównie przez to że chciała zostać z nim jak najdłużej...
Ale tuż po tym jak się obudziła to korzystała z chwili i patrzyła się na niego ze szczerą miłością w oczach. Naprawdę czuła do niego coś wyjątkowego...ale w końcu musiała naprawdę już wstać. Więc po walce z jego ramionami, uwolniona już szybko się poszła obmyć i ubrać. Zjadła szybkiego tosta z szybką kawą i wybyła do pracy, nie chciała go budzić...
You are viewing a single comment's thread from:
Kolejne dni mijały spokojnie. Choć Levi męczył się siedzac sam w domu. Poprosił w końcu Mikasę, czy moze mogliby wybrać się do biblioteki? Potrzebował mieć jakieś zajęcie gdy siedzi sam. Padło na książki. Przy okazji musiał jej się przyznać, że musi teraz nosic okulary do czytania. Trochę się chyba tego wstydził. To ogromna zmiana...
Jednak kiedy już pewnego wieczoru wlasnie zabrał się za książkę, do drzwi zaczął ktoś pukać. Zła Alice.
Na bibliotekę nawet się ucieszyła, w końcu musiał się czymś zająć...ale odnośnie okularów to była bardziej zmartwiona. Jednak gdy jej to obwieścił to pogłaskała go tylko czule po policzku z nieco smutną miną. To nie był też żaden powód do wstydu...
Ale jak usłyszała że ktoś się dobija do drzwi to wpierw z przerażeniem pomyślała że to Bryan. Jednak widząc Alice zdziwiła się i to bardzo. Zmarszczyła brwi i odetchnęła z ulgą, Bryan byłby zdecydowanie gorszy w tej chwili...chociaz ona też jest potężnym przeciwnikiem w tej chwili. Wzięła głęboki wdech i spojrzała na nią pytająco.
-No?
Niby wyporzyczył te książki, ale długo nie był zbyt przekonany aby je nosić dłuższą chwilę. No a niestety do czytania były konieczne. Tego wieczoru jednak się rozsiadł w rogu kanapy, w tej chwili już pochłonięty lekturą. To na czas kiedy będzie szykowała kolację. Nie zwrócił nawet uwagi, że ktoś się dobijał.
Alice z naburmuszoną miną spojrzała na nią. Dużo miała problemów by dowiedzieć się jej adresu.
-Ty mnie nie interesujesz, chcę pogadać z Levim... - mruknęła, chcąc się wprosić. Cały budynek tej ich pracy przewróciła do góry nogami, wypytując ludzi gdzie mieszka Mikasa. Oczywiście się przedstawiła... Więc w pracy pewnie będą plotkować...
Fakt że miała jej adres tylko Mikasę wkurzył. To już było dla niej pewne że zacznie się gadanie w pracy. Westchnęła ciężko i zasłoniła jej drzwi, nie pozwalając jej wejść.
-Gdybyś chociaż załatwiła mu ten telefon to wtedy miałabyś z nim jakiś kontakt. Sama jesteś sobie winna - Mruknęła, ale odwróciła się na chwilę w stronę Levi'ego. Na pewno ją usłyszał...była tylko ciekawa czy faktycznie zechce z nią rozmawiać.
Oczywiscie nie omieszkała mruknąć, że Levi się do Mikasy wprowadził. Informacja za informacje... Ciekawscy ludzie tam pracują, choć to chyba potrzebna cecha w ich zawodzie.
Alice dobijała się teraz do drzwi. Oczywiście, że przyszła tu, bo zaczęło brakować jej pieniędzy. Dlatego Levi mimo, że ją usłyszał tylko zerknął na Mikasę i pokręcił głową. To przykre... Mimo, że z Alice byli od siebie tak oddaleni, chyba w głębi serca nadal cos do niej czul. Chyba nie było to nic dziwnego? Poczuł się źle przez jej wizyte, wiedząc dlaczego w ogóle się pofatygowała. Levi zamknął książkę, nie uda mu się teraz skupić.
Domyślała się, że Alice nie będzie mu do końca obojętna. Tak samo miałaby z Bryan'em, to nie jest łatwe. Westchnęła ciężko i odgarnęła sobie ruchem ręki włosy z twarzy, teraz nie będą mieli spokoju z nią. Ale to co mogą zrobić w tym wypadku?
-Levi... - Szepnęła i podeszła powoli do niego. Albo to załatwią albo ta kobieta im bardziej zaszkodzi. I znając życie to pewnie to będzie to drugie. Chociaż...a co jeśli nie chodziło jej wcale o pieniądze? Jeśli jednak w jakiś sposób kochała Levi'ego i chciała go odzyskać? Mikasę trochę zmroziło na myśl o tym.
Zerknął na nią niechętnie, wzdychajac poddany. Podparł głowę bardziej o oparcie kanapy.
-Może to nie jest zbyt dorosłe, ale nie chcę się z nią widzieć, nie dzisiaj... - szepnął, przygaszając odrazu.
Alice dobijała się jeszcze parę minutek, ale dała spokój. Ku uldze Levia.