You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Zerknął na nią niechętnie, wzdychajac poddany. Podparł głowę bardziej o oparcie kanapy.
-Może to nie jest zbyt dorosłe, ale nie chcę się z nią widzieć, nie dzisiaj... - szepnął, przygaszając odrazu.
Alice dobijała się jeszcze parę minutek, ale dała spokój. Ku uldze Levia.

Sort:  

Kiwnęła głową znowu, no tak. Usiadła przy nim i chwyciła delikatnie jego rękę, chcąc go po prostu jakoś wesprzeć. Potrzebował chyba tego...
-To jest normalne, nie przejmuj się...ja...jestem przy tobie - Wyszeptała i ostrożnie spróbowała go pogłaskać po policzku. Na szczęście Alice sobie poszła, więc był spokój. Ale na jak długo? Jutro w pracy będzie miała zapewne przesłuchanie w związku z tym bajzlem do którego doprowadziła. Wprost cudownie...
-Jeśli chcesz zostać sam...chociaż wolałabym jednak Cię objąć, jeśli pozwolisz.

Pozwolił jej na te wszystkie gesty, jak zawsze były przyjemne. Czuł jednak jakaś cząstkę siebie, która wolałaby aby Mikasa teraz go nie dotykała. Uniósł na nią wzrok, zaciskając lekko jej dłoń. Było mu także głupio przez to co Alice zrobiła. Za nic nie powinna wtracać się do ich pracy. To wiele utrudni, mogą mieć też kłopoty. I to ma się wydarzyć tak szybko? Gdy zdecydowali się na związek?
Tymczasem jednak odrzucił te nieprzyjemne myśli i sam się do niej przytulił.
-Przepraszam za nią... Pewnie jutro będzie cie czekał ciężki dzień w robocie... Idiotka.

Sama myślała ponuro o konsekwencjach, ale wtedy się odezwał. Spojrzała na niego w ciszy, nie miał właściwie za co przepraszać. Chociaż jak myślała o tym to nadal nie mogła uwierzyć, że był z kimś takim jak Alice. Tak...bardzo do siebie nie pasują.
-Jest okey, nie przejmuj się...szkoda nerwów. Po prostu... - Jednak zamiast coś powiedzieć to westchnęła ciężko. Sama się martwiła kwestią problemów w pracy.

Musiała uwierzyć, że była inna. Zmieniła się pod wpływem koleżanek i pieniądza. Teraz sam nie wiedział co go do tej pory przy niej trzymało. Chyba jedynie obawa przed samotnością.
Pogłaskał ją po włosach, widział jej zmartwienie. Zaczął bawić się jej kosmykami.
-Cokolwiek nie powiedzą... Jaką masz wersje? Chyba nie powiesz im od tak o tym co nas łączy? Nikogo to nie powinno obchodzić. - wtulił się w jej bark chętnie -Po prostu u ciebie mieszkam, parę dni. Tylko czy to kupią?

-Nie muszę się im tłumaczyć. Jedynie szef może mnie do tego zmusić, a on na razie będzie miał to gdzieś. To i tak niczego teraz nie zmienia - Mruknęła, wtulając się już powoli w niego. Wzięła głęboki wdech, jednak mimo wszystko to nie będzie specjalnie przyjemne. Jak jeszcze się pojawi nowy partner to pewnie i do niego dotrą plotki. Żeby tylko sobie nie myślał...
-Damy sobie radę. Zobaczysz - Szepnęła już, zaczęła go czule głaskać po policzku. Tak bardzo się cieszyła z jego bliskości...

Oby miała racje... Miał też nadzieje, że gdy przyjdzie co do czego, będzie wyrozumiały. Choć nieco...
Zmrużył oczy, spokojnijszy po jej slowach, zadowolony z jej głaskania. Tak przyjemnie. Ścisnął ją bardziej w talii. Przerwała robienie kolacji, jednak nie chciał jej teraz puszczać.
W końcu jednak musał. Wrócił do książki, jednak po kolacj mieli czas dla siebie. Choc tylko się miziali, to przyjemnie spędzony wieczór. No i noc we własnych objęciach. Coraz bardziej się do siebie przywiązywali.

Myślała o tym, że jeszcze nie tak dawno jak byli przy sobie to nie mogli się opanować i zazwyczaj kończyło się na seksie. A teraz...nawet nie czuła takiej potrzeby. Oczywiście, że nadal go pragnęła i na myśl o nim dostawała gęsiej skórki to mimo to chciała też po prostu popatrzeć na niego i...poleżeć.
Jednak następnego dnia w pracy został jej przedstawiony nowy partner. Szef wyraźnie zadowolony pokazał jej młodego chłopaka, który miał ciemne oczy i włosy i się gapił na nią dziwnie. Mikasa kompletnie zignorowała wywód szefa, tak samo też ignorując imię gościa. Ważne że ktoś jej będzie pomagał...i to wszystko.