You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Sama myślała ponuro o konsekwencjach, ale wtedy się odezwał. Spojrzała na niego w ciszy, nie miał właściwie za co przepraszać. Chociaż jak myślała o tym to nadal nie mogła uwierzyć, że był z kimś takim jak Alice. Tak...bardzo do siebie nie pasują.
-Jest okey, nie przejmuj się...szkoda nerwów. Po prostu... - Jednak zamiast coś powiedzieć to westchnęła ciężko. Sama się martwiła kwestią problemów w pracy.

Sort:  

Musiała uwierzyć, że była inna. Zmieniła się pod wpływem koleżanek i pieniądza. Teraz sam nie wiedział co go do tej pory przy niej trzymało. Chyba jedynie obawa przed samotnością.
Pogłaskał ją po włosach, widział jej zmartwienie. Zaczął bawić się jej kosmykami.
-Cokolwiek nie powiedzą... Jaką masz wersje? Chyba nie powiesz im od tak o tym co nas łączy? Nikogo to nie powinno obchodzić. - wtulił się w jej bark chętnie -Po prostu u ciebie mieszkam, parę dni. Tylko czy to kupią?

-Nie muszę się im tłumaczyć. Jedynie szef może mnie do tego zmusić, a on na razie będzie miał to gdzieś. To i tak niczego teraz nie zmienia - Mruknęła, wtulając się już powoli w niego. Wzięła głęboki wdech, jednak mimo wszystko to nie będzie specjalnie przyjemne. Jak jeszcze się pojawi nowy partner to pewnie i do niego dotrą plotki. Żeby tylko sobie nie myślał...
-Damy sobie radę. Zobaczysz - Szepnęła już, zaczęła go czule głaskać po policzku. Tak bardzo się cieszyła z jego bliskości...

Oby miała racje... Miał też nadzieje, że gdy przyjdzie co do czego, będzie wyrozumiały. Choć nieco...
Zmrużył oczy, spokojnijszy po jej slowach, zadowolony z jej głaskania. Tak przyjemnie. Ścisnął ją bardziej w talii. Przerwała robienie kolacji, jednak nie chciał jej teraz puszczać.
W końcu jednak musał. Wrócił do książki, jednak po kolacj mieli czas dla siebie. Choc tylko się miziali, to przyjemnie spędzony wieczór. No i noc we własnych objęciach. Coraz bardziej się do siebie przywiązywali.

Myślała o tym, że jeszcze nie tak dawno jak byli przy sobie to nie mogli się opanować i zazwyczaj kończyło się na seksie. A teraz...nawet nie czuła takiej potrzeby. Oczywiście, że nadal go pragnęła i na myśl o nim dostawała gęsiej skórki to mimo to chciała też po prostu popatrzeć na niego i...poleżeć.
Jednak następnego dnia w pracy został jej przedstawiony nowy partner. Szef wyraźnie zadowolony pokazał jej młodego chłopaka, który miał ciemne oczy i włosy i się gapił na nią dziwnie. Mikasa kompletnie zignorowała wywód szefa, tak samo też ignorując imię gościa. Ważne że ktoś jej będzie pomagał...i to wszystko.

Levi szczerze powiedziawszy przejmował się tym jak szło jej w pracy. No ale jeśli zechce to mu opowie. Chyba jej ufał. Nie, napewno jej ufał. Oczywiście coś tam potrzebował też podpytac gdy wróciła.
Szybko minął prawie miesiąc, własnie sciągnięto mu gips. W sumie to zdecydował że od następnego tygodnia wróci do pracy. Choć zima za oknem już dawała się we znaki. Ale w biurze sobie poradzi. W sumie niedługo święta, raczej nie będzie mógł u niej zostać na ten okres, pewnie jej facet wróci. Choć szczerze, bardzo mu się to nie pdobało. Aby jakiś facet prócz niego mógł przy niej być. Napomknął jej to już, ale nie chcial nic proponować. W końcu nie powinien nawet nic takiego mówić.... Chyba.

Mikasa radziła sobie w pracy, dzieciak był nawet pomocny czasem. Za dużo nie gadał, tylko się tak dziwnie gapił jak na jakieś dziwadło z cyrku.
Connor Levi'ego dość długo męczył o to co się dzieje między nim, a Mikasą i właściwie to nawet się obraził. W końcu wiedział że na nią leci, a jego żona wbiła i że coś kręcą ze sobą...no Mikasa niczego nie chciała mówić to liczył na to, że chociaż on coś zdradzi.
No i Bryan musiał wrócić na święta. Chciał wrócić, tęsknił za Mikasą i po prostu pragnął tylko spędzić z nią czas. Chociaż nie wiedziała jak ona to u licha rozwiąże...bo tak naprawdę to nie wiedziała specjalnie co zrobić. Nie pomagało jeszcze to że mieli nawał pracy i ciężką sprawę. Znowu jakieś pieprzone narkotyki, ciągle to samo.

Levi również nic nie powiedział, co by to było?! I tak nieraz słyszał plotki w biurze, które milkły gdy się pojawiał. Choć miał to gdzieś, to trochę irytujące. Ciekawska banda... Wyjaśnił, że jest pokłócony z Alice, i nie miał gdzie iść, po prostu... Choć podejrzewał, że nikt tego nie kupi.
Z Mikasą w pracy widział się zdecydowanie za mało. Jedynie gdy trzeba było przekazać jej jakieś dokumenty dotyczące jej sprawy. Tego młodego, pracującego z nią tylko zmierzył. I chyba poczuł się zagrożony, gdy go tylko poznał. Jakiś rodzaj zazdrości, czy coś. W domu wyraźnie dał Mikasie o tym znać, nawet nic nie mówiąc na ten temat. Był nieswój, w końcu jednak spędzili na kanapie wiele godzin na seksie. Potrzebował tego... Wrócił też całkiem do formy. Więc długo nie dawał jej spokoju.
Ale nieuchronnie zbliżały się święta. Właśnie siedział zmęczony po pracy, za oknem był już śnieg. Powinien się zacząć pakować... Zerknął na Mikasę jakoś przygaszony. Wcale mu się to nie uśmiechało.
-Kiedy dokładnie wraca Bryan?