You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Akurat odkładał umyte talerze, kiedy podeszła.
-Wydaje mi się, że jednak wiem - wymruczał spokojnie, przymilając się do niej bardziej. Co tam pogłaskanie po ramieniu, wolał się choćby przytulić. -Powinirnem zacząć się pakować. Muszę przypilnować by nic po mnie nie zostało, no nie? - ukradł jej buziaka i niechętnie zabrał się za to. Święta w hotelu... Jak to może wyglądać?

Sort:  

No tak...nawet gdyby coś zostało to zapewne udało by jej się z tego wytłumaczyć. Ale jednak lepiej nie kusić losu. Sama już została pochłonięta rozmyślaniami o ich wyjeździe. Święta w hotelu...póki będą razem to będzie to dla niej tak samo przyjemne jak gdyby byli w domu. Nie będzie narzekać, czasami w ogóle nie miała żadnych świąt...dopiero ostatnie lata jakoś regularnie jej się udawało spędzić z kimś czas w Boże Narodzenie. Schowała sobie włosy za ucho i już poszła się zająć domem. Musiała posprzątać i wyprowadzić Sumo...
Czas płynął jej przy nim niewiarygodnie szybko. Dlatego jak tylko mogła to siedziała przy nim, wtulała się w niego, całowała go...przez te cholerne uczucia pojawiły się w niej również obawy i strach. W końcu...świat może jej znowu kogoś odebrać. Jak dotąd starała się tego uniknąć, po prostu się z nikim nie wiązała. Ale wpierw Bryan, a teraz Levi...
W dodatku do Levi'ego zaczęła czuć coś naprawdę silnego i poważnego. Tylko jak ma sobie z tym poradzić? Na zewnątrz miała poważną minę, ale w środku czasem po prostu była już załamana i zrozpaczona.

Nie mógł przez jej aktorstwo zauważyć większości jej trosk. Wiedział jednak, że jest w głębi bardzo delikatna i wrażliwa. Umiał ją rozgryźć. Była dla niego idealną mieszanką kobiecości przy czym pozostawała wielce niezależna.
Dzień spędzili milutko, mogli nawet sobie nie zdawać sprawy jak wpatrzeni w siebie już byli. Udało mu się spakować oraz znaleźć czas dla niej. Następnego dnia, gdy skończył pracę wziął z jej samochodu swoje bagaże. Już wszyscy kończyli papierkowe roboty w biurze... Przez chwilę myślał czy nie zostać i nie poczekać w aucie, jednak zrezygnował. Przed zwmknięciem wszystkiego chciałby jej coś kupić na święta. Przed tym jednak poszedł zanieść rzeczy do hotelu który w końcu razem wybrali.

Mikasa tak szybko nie wyszła. Musiała skończyć sprawę, a potem jeszcze złożyć raport. No a ten dzieciak gdzieś jej zniknął w biurze, a potrzebny był jego podpis...naprawdę jej to robi tuż przed świętami?! Chodziła wściekła jak osa po budynku i zanim Levi wyszedł to mógł ją jeszcze gdzieś zauważyć jak biegła korytarzem, wściekła i zmęczona. Musiała się wcześniej bić z jakimś narkomanem i nie dość że miała rozciętą wargę i łuk brwiowy to ten bachor chciał ją opatrzyć...
Oczywiście odmówiła i to ostro. I chyba przez to teraz się schował.
Odnośnie prezentu to długo się zastanawiała co mogłaby mu kupić. W końcu jednak znalazła coś niby odpowiedniego, miała nadzieję że da radę.

Nawet nie zauważył że była po małej szarpaninie. Mignęła mu przez korytarz, a wściekłość dziewczyny było czuć długo po tym jak zniknęła za zakrętem. Levi w końcu znalazł się w hotelowym pokoju... Był gotów spędzić z nią te święta. Nawet mieli choinkę w pokoju. Ładnie migotała... Rozejrzał się po pokoju, znajdując miejsce by ukryć prezent. Był już głodny, ale zdecydował się zjeść wraz z nią.

Mikasa w końcu do niego zadzwoniła, upewniając się co do numeru pokoju. Z ulgą weszła do pokoju, to był dla niej początek miłych dni...
Miała plaster na brwi, ale reszta nadal nie była opatrzona. Uśmiechnęła się do niego szybko i już spróbowała się w sekundę rozgościć, wszystko ją tak cholernie bolało...no i musi się zająć tymi ranami. Westchnęła ciężko i jednym ruchem zdjęła kurtkę i padła na łóżko, buzie chowając w kurtce. Miała dość.

Zabrał z sobą książkę, więc czytał czekając na nią. Kiedy tylko weszła widać było te zmęczenie... Westchnął rozczulony. Jednak dopiero zauważył jej buźkę. Podniósł się i zbliżył do niej, położył się obok i wziął jej twarz w dłonie.
-Mikasa... - szepnął gładko, przejeżdżając delikatnie po jej wardze kciukiem, uważając na ranę. Pokusił się by ją pocałowwć, mimo że rozcięta warga mogła ją przez to boleć bardziej. Miała zdecydowanie ciężki dzień.

Uwielbiała jak to robił, jak wymawiał jej imię. Patrzyła tak na niego z tym uwielbieniem w oczach i przymknęła oczy jak tylko poczuła jego usta. Nieco bolało, ale to tam...przysunęła się wygodniej do niego i po chwili po prostu się już w niego wtulała.
-Tęskniłam... - Wyszeptała uroczo. Zabawnie to brzmiało z jej strony, rzadko mówiła takim głosem. Sięgnęła wolną ręką do jego włosów i delikatnie go za nie chwyciła.