Jest coś urokliwego w jednej z dziedzin sportu która łączy łyżwy, lód i taniec. Taniec na lodzie - konkurencja, której przebieg ogląda się niczym balet - bez świadomości ile wysiłku kosztuje perfekcyjne wykonanie układów tanecznych.
żródło: OZY
Lekkość i precyzja - nie ma drugiej takiej dziedziny.
Zawodników tej dyscypliny sportu można podziwiać przy wielu okazjach, na wielu zawodach. Największe emocje obserwujemy podczas igrzysk olimpijskich. Wtedy to sportowcy - artyści prezentują pełnię swoich możliwości a ich zmagania śledzi i rejestruje kamera.
żródło: Wyborcza.pl
Co bardziej efektowne występy można oglądać po wielekroć - telewizja nie skąpi powtórek.
Jedna z takich powtarzanych migawek -kilkuminutowy występ dwójki Anglików - zapadła mi głęboko w pamięć. Głównie dlatego, że wykonanie było mistrzowskie ale również ze względu na fakt, że będący tłem dla występu podkład muzyczny - Bolero Maurice'a Ravela należy do muzycznych arcydzieł; niby proste a dalekie od łatwizny.
żródło: The Telegraph
Takie samo było i tamto wykonanie - Jayne Torvill i Christopher Dean zatańczyli z taka lekkością, że widz raz za razem włączał replay nie wierząc w to, co widzi.
Było to w 1984 roku w Sarajewie.
Już podczas zawodów relację z ich występu obejrzało ponad 24 miliny widzów - oceny poszybowały tak wysoko że do tej pory nikomu nie udało się pobić rekordu. W sprawozdaniach z występu dominował zachwyt i niedowierzanie. W Nothingham - mieście, z którego oboje pochodzili uhonorowano ich tak jak tylko miasto potrafi - obydwoje "dostali" po ulicy.
żródło: www.olympic.org
I mimo faktu że po zakończeniu olimpiady para tancerzy pożegnała się ze sportem wyczynowym przechodząc na zawodowstwo; mimo tego ze przez kolejne lata opracowali jeszcze wiele błyskotliwych układów tanecznych to właśnie bolero z 1984 roku przeszło do historii.
źródło:YouTube
Post zgłaszam do Tematów Tygodnia #48.
Temat No. 2: Cud na Lodzie
Zainteresowanych tematem zapraszam tu:
Zdjęcia wykorzystane w powyższym artykule zamieszczam na prawach cytatu
Kiedyś jeździłem na łyżwach. Miałem figurówki. Wszyscy hokejówki, a ja odwrotnie. Miło powspominać jak robiło się piruety. Pozdrawiam.
Piękne czasy :) Ja się kiedyś załapałam na kilka lekcji w szkole, po których oceniono, że będę jeździć. Po czym przyszła odwilż, zima się skończyła... I tym sposobem ja skończyłam naukę. W następnym roku był inny nauczyciel i inne pomysły na WF. Ale sentyment pozostał. :)
BOSKIE BOSKIE BOSKIE!