Sort:  

sporo instruktorów jest po misjach, samo założyciel klubu w którym strzelam szkolił GROM i odszedł z woja w stopniu majora. Dla nich i dla nas to po prostu fajna forma spędzania czasu, rozwijania się i umiejętności obronienia siebie i innych w razie czego.

Ale nikt tam nie chce, żeby "W razie czego miało miejsce". I takie podejście jest dość powszechne w tym środowisku. W razie "W" każdy będzie ratować siebie wbrew temu co teraz mówi.