Co więc mogłyby robić kobiety i mężczyźni w takiej służbie?
Jako, że jestem z pokolenia, które "zaliczyło" obowiązkową służbę wojskową, to czuję się kompetentny do wypowiedzi w tym temacie.
Po pierwsze trzeba rozróżnić przysposobienie obronne (PO) od przeszkolenia wojskowego. PO było dawniej przedmiotem obowiązkowym dla wszystkich w szkole średniej, moim zdaniem to było dobre rozwiązanie i należałoby do tego wrócić. Co do przeszkolenia wojskowego, czyli obowiązkowej zasadniczej służby wojskowej (ZSW), to uważam, że nie każdy posiada predyspozycje do bycia żołnierzem. ZSW w postaci jak było dawniej, czyli "za moich czasów", to była strata czasu i pieniędzy z podatków. Obawiam się, że gdyby wróciła obowiązkowa ZSW to niestety byłoby tak samo.
Z tego co słyszę od kolegów, którzy jeszcze służą i mają styczność z dobrowolną ZSW to też nie jest kolorowo. Decyzja była podejmowana na szybko przez polityków, co spowodowało, że wojsko nie miało czasu wypracować modelu służby, dostosowano do tego model służby ZSW z początku XXI wieku, czyli ostatnich turnusów obowiązkowej ZSW. Polega to na tym, że żołnierz przez 1-1,5 miesiąca jest skoszarowany, zdobywa podstawowe przeszkolenie wojskowe (musztra, strzelanie, regulaminy itp), później trafia do jednostki wojskowej, gdzie przez 10-11 miesięcy pełnią służbę jak inni żołnierze zawodowi, czyli 7-15 :)
Wracając do pytania "Co więc mogłyby robić kobiety i mężczyźni w takiej służbie?", to nie zgodzę się z Tobą, że:
Mechanika samochodowa, gotowanie i zarządzanie obiektami jak kuchnia, zarządzanie ludźmi, pielęgniarstwo, komunikacja, podstawy informatyki...
To są generalnie zawody, których młodzi ludzie powinni wyuczyć się w szkole średniej. Część z nich rzeczywiście może przydać się w służbie np. mechanik, w przypadku takiego człowieka oprócz szkolenia stricte wojskowego, jego umiejętności i wiedza z cywila powinien być poszerzona o mechanikę pojazdów wojskowych. Technik informatyk może być przeszkolony do obsługi urządzeń łączności, adekwatnie pielędniarka, czy po wojskowemu sanitariuszka.
Co do kuchni i gotowania. Wojsko to nie Master Chef, tam nie nauczysz się gotować, "za moich czasów" co najwyżej mogłeś nauczyć się obierać ziemniaki i warzywa jak trafiłeś do "drużynki" na kuchnię. Wzorem zachodnich armii Wojsko Polskie dawno odeszło od wojskowej obsługi kuchnii, zwykle zajmują się tym pracownicy cywilni lub zakontraktowane firmy cateringwe. Dzięki temu podobno żołnierz miał mieć więcej czasu na doskonalenie żołnierkiego rzemiosła, ale różnie z tym bywa.
Dziękuję że się wypowiedziałeś jako osoba z doświadczeniem. Zacznę od tego, że tak jak powiedziałem w jednym akapicie, to pomysł teoretyczny. Zlepka różnych form służb że tak powiem "pół-otwartej" i moich wyobrażeń (skonsultowanych ze znajomymi, którzy interesują się wojskiem jak Ty, ale jednak wyobrażeń). Czego nie wytłuszczyłem to to, że obecnie to tak w Polsce nie wygląda i minełyby lata zanim tak by to wyglądało.
Mówiąc o służbie dla takich facetów jak ja (nie nadaję się do armii) i kobiet, miałem na myśli krótki "porządny" trening (powiedzmy miesiąc - dwa, który by nastawiał na ścisłą naukę w komfortowych warunkach), nie pełną służbę. Bo jak sam to powiedziałeś, do bycia żołnierzem trzeba mieć odpowiednie predyzpozycje. Nie zamierzam wymagać tego od zwykłch ludzi. Uważam jednak, że powinno się podnieść ogólną świadomość w takich sprawach. Nie mieszkamy w aż tak złych warunkach jak Izrael lub Indie / Pakistan, ale warto tego nie ignorować. Może to być PO dla dorosłych, które jest jedynie nadzorowane przez żołnierza. Chodzi o docelowy efekt.
Rzucałem nazwami, o których słyszałem w tym kontekście (swoją drogą, w Japonii uczą się takich życiowych podstaw w szkole). Na szczęście z tego co widzę, nie na oślep :). Chodzi o to, że Twoje pokolenie, pokolenie mojego ojca jest bardziej ogarnięte w takich ogólnych sprawach. Moje pokolenie z kolei widzi to na przykładzie młodych dzieciaków - my też spędzaliśmy za dużo czasu przed komputerami, ale przy okazji nauczyliśmy się paru rzeczy, które czasem i dzisiaj się przydają. Lub przynajmniej wiemy, że można i czasem trzeba kombinować. Dzisiejsze pokolenie ma to podane na tacy. Uważam że lekkie i krótkotrwałe pogwałcenie wolności, by się nauczyć pewnych umiejętności, nie będzie niekorzystne dla ludzi.
Pozdrawiam i życzę miłego dnia!