kiedy czytałam Twoje wspomnienia z tamtego opowiadania s-f,
przypomniał mi się inny tekst, tez być może z tamtych lat, w którym ludzie żyjąc, (już dokładnie nie pamiętam - jakby na innych planetach, galaktykach?), odkryli inny sposób oszczędzania czasu:
czyli przesuwali się po powierzchni na zasadzie ślizgu, jakby na łyżwach, rolkach, czy takich śliskich butach(?), już dokładnie nie pamiętam.
czyli poruszali się lekko i płynnie, pokonując trasę i czas błyskawicznie.
jedno mocniejsze odepchnięcie, kilka sekund i byli na miejscu.
(czy to możliwe, żeby coś w tym stylu napisał Lem? ktoś kojarzy?)
marzyłam wtedy o takich buto-ślizgach.
w sumie autko potrafi wypełnić tę lukę.
z drugiej strony, ponoć: nie cel a podróż..
i zdarzało mi się także, porzucać szybki środek transportu na rzecz komfortu zapatrzenia się w okno, zamyślenia, dostrzeżenia tego co po drodze..
bez konieczności uważności na ronda, znaki i sygnalizację świetlną..
Mądrze mówisz, jak zawsze. Uwielbiam podróż samą w sobie, czasem samo przyklejenie się do szyby pociągu czy autobusu daje mi poczucie wolności... Samochód dałby mi jednak wybór i dużą dozę niezależności. W przypadku samotnych wypadów w trudno dostępne komunikacyjnie miejsca byłby idealny.
Nie cel a podróż... To można również odnieść do opowiadania, które przytoczyłam. Czekanie na coś może być równie przyjemne, co finał. Ten czas pomiędzy wcale nie musi być stracony!
Butoślizgi biorę w ciemno 🙂
Niestety nie wiem, kto jest autorem Twojej historii. W sf nigdy nie siedziałam, nie licząc zeszytów fantastyki, które zbierał mój starszy brat.
Zgadzam się, oczywiście że to ma swój urok. Ale czasem równie miło jest pomyśleć, że kiedy Ty wytrzeszczasz oczy na ronda i wypatrujesz niebezpieczeństwa ze strony
tych baranówinnych kierowców, ktoś kogo właśnie wieziesz może być dzięki Tobie przylepiony do szyby, liczyć sarny i bażanty, zachwycać się szpalerem starych drzew czy wpuszczać przez okno zapach lasu.zdecydowanie TAK!!
i pomimo tego, że prawdopodobnie miałyśmy z Waderką w Krakowie tego samego instruktora (😛), to uczucie radości i satysfakcji z posiadania upragnionego prawka - przyćmił wszystkie koszty.
a poczucie wolności, którego doznałam wsiadając do mojego pierwszego samochodu - bezcenne.
wsiadłam i pojechałam gdzie mnie oczy poniosły; fantastyczne uczucie niezależności, wolności..
taki zew natury i wiatr we włosach 🤩,
dzięki Wam znów sobie o nim przypomniałam 😍, bo niektóre rzeczy ulatują z pamięci i stają się powszednie..
absolutnie popieram całe Twoje lobbowanie na rzecz tego, by @wadera na nowo wsiadła za kierownicę!
(i mam wrażenie, że już dawno Ją przekonałeś:)