Mądrze mówisz, jak zawsze. Uwielbiam podróż samą w sobie, czasem samo przyklejenie się do szyby pociągu czy autobusu daje mi poczucie wolności... Samochód dałby mi jednak wybór i dużą dozę niezależności. W przypadku samotnych wypadów w trudno dostępne komunikacyjnie miejsca byłby idealny.
Nie cel a podróż... To można również odnieść do opowiadania, które przytoczyłam. Czekanie na coś może być równie przyjemne, co finał. Ten czas pomiędzy wcale nie musi być stracony!
Butoślizgi biorę w ciemno 🙂
Niestety nie wiem, kto jest autorem Twojej historii. W sf nigdy nie siedziałam, nie licząc zeszytów fantastyki, które zbierał mój starszy brat.