It was supposed to be an ordinary evening, like any other. The plan was simple – dinner, some fun and the kids to bed. But as it often happens, life writes its own scenarios, and this time it has written us one of those warm, family moments that stay in the memory for a long time.
It all started with a simple question. Oskar came to me and asked: "Dad, do you have any old photos from your phone? Such as from a few years ago?" I didn't pay much attention at first, but after a while, Sara joined the conversation, saying that she wanted to see pictures of Roni when he was just a small puppy. Alex, as always alert to all topics related to Mija, immediately perked up: "Do you have pictures of Mija, when she was tiny?!"
Less than five minutes later, the four of them were gathered around me on the couch, waiting for me to open the gallery on my phone. And so, from one photo we moved on to hundreds of others, going further and further back in time. A real journey to the past began.
During the first photos, Oskar could not believe that the little boy on the screen was him. "It's impossible! I didn't look like that!" he cried, laughing and trying to find evidence that it was some kind of mistake. But the photos didn't lie – the same eyes, the same smile, only the hair a little shorter and more disheveled.
"And this?!" – he pointed to a photo in which he is holding a large, bitten sandwich, and there are traces of ketchup on his face. Everyone burst out laughing.
"I guess this is the day you insisted on eating the biggest burger of your life," I said, and Sara added, "And I think half of that burger ended up on your t-shirt!"
Oskar shook his head in disbelief, but it was obvious that he was enjoying these memories.
As soon as we got to Roni's photos, Sara jumped with excitement. "Ooo! Look at this! Roni in his first sweater!" – she called and quickly scrolled through the photos, in which our pug presented more and more clothes.
"Stylish from the beginning," she commented, laughing.
Roni, who happened to be lying next to us on the couch, raised his head, as if he knew perfectly well that he was the subject of conversation. "Maybe we should buy him something again? Something wintery, huh?" – Sara added, and I immediately saw a new shopping plan in her eyes.
"It's passing! It's passing!" – Alex stopped every now and then as soon as he saw our cat in the photo. Every photo of Miji was a treasure for him. One in particular caught his attention – a black and white shot in which the cat lies curled up on the windowsill.
"She's sleeping the same way now! Nothing has changed!" he said delightedly.
Looking at these photos, I remembered the day when Mija returned home after two weeks of disappearance. I showed the picture to Alex and he looked at it silently for a moment. "It's good that she's back," he said softly, snuggling up to me.
Of course, we couldn't miss the photos, in which we all looked strange, sleepy, in strange poses or with comical faces. The kids quickly made a "ranking" of the funniest shots, and I – unfortunately – won this competition.
"Dad, what are you doing here?! You've got some weird hat and you look like you're singing an opera!" – Oscar couldn't stop laughing.
"I think it was after some sleepless night" – I tried to defend myself, but I knew I had no chance. The kids agreed that my photo was number one in terms of comedy.
After an hour of laughter, storytelling, and remembering events from years ago, I realized how important such moments are. Photos are not just images – they are pieces of our lives that allow us to return to what has already passed, but is still alive in us.
"Dad, let's take some new photos now," suggested Wiktor, who listened to us with wide eyes all the time.
And so we did – a selfie with Roni, a photo of Mija, who was looking down at us with obvious boredom, and even one shot of us all making our strangest faces.
"In a few years, we'll look at it again and laugh," I said, looking at them.
Because in fact, this is the most important thing – not only to create memories, but also to preserve them. Not only in photos, but in hearts. And this evening was one of those that we will definitely remember.
Request? Take pictures, even the seemingly ordinary ones. Because one day they can become the best memories.
And you? Do you have any photos that you always come back to with a smile? 😃✨
POLISH:
Wieczór wspomnień – podróż w czasie z dzieciakami 🏡
To miał być zwykły wieczór, jak każdy inny. Plan był prosty – kolacja, trochę zabawy i dzieciaki do łóżka. Ale jak to często bywa, życie pisze własne scenariusze, a tym razem napisało nam jeden z tych ciepłych, rodzinnych momentów, które zostają w pamięci na długo.
Wszystko zaczęło się od zwykłego pytania. Oskar przyszedł do mnie i zapytał: „Tata, masz jakieś stare zdjęcia z telefonu? Takie sprzed kilku lat?” Początkowo nie zwróciłem na to większej uwagi, ale po chwili Sara dołączyła do rozmowy, twierdząc, że chce zobaczyć zdjęcia Roniego, kiedy był jeszcze małym szczeniakiem. Alex, jak zawsze czujny na wszelkie tematy dotyczące Miji, od razu się ożywił: „A masz zdjęcia Miji, jak była malutka?!”
Nie minęło pięć minut, a już cała czwórka była zgromadzona wokół mnie na kanapie, czekając, aż otworzę galerię w telefonie. I tak, od jednego zdjęcia przeszliśmy do setek innych, cofając się coraz dalej w czasie. Zaczęła się prawdziwa podróż do przeszłości.
Przy pierwszych zdjęciach Oskar nie mógł uwierzyć, że ten mały chłopak na ekranie to on. „To niemożliwe! Ja tak nie wyglądałem!” – wołał, śmiejąc się i próbując znaleźć dowody na to, że to jakaś pomyłka. Ale zdjęcia nie kłamały – te same oczy, ten sam uśmiech, tylko włosy trochę krótsze i bardziej rozczochrane.
„A to?!” – wskazał na zdjęcie, na którym trzyma wielką, nadgryzioną kanapkę, a na jego twarzy widać ślady keczupu. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
„To chyba ten dzień, kiedy uparłeś się, że zjesz największego burgera w swoim życiu” – powiedziałem, a Sara dodała: „I chyba pół tego burgera wylądowało na twojej koszulce!”
Oskar pokręcił głową z niedowierzaniem, ale widać było, że cieszy się z tych wspomnień.
Gdy tylko dotarliśmy do zdjęć Roniego, Sara aż podskoczyła z ekscytacji. „Ooo! Patrzcie na to! Roni w swoim pierwszym sweterku!” – zawołała i szybko przewijała kolejne zdjęcia, na których nasz mops prezentował coraz to inne ubranka.
„Stylowy od początku” – skomentowała, śmiejąc się.
Roni, który akurat leżał obok nas na kanapie, podniósł głowę, jakby doskonale wiedział, że jest tematem rozmowy. „Może powinniśmy znowu mu coś kupić? Coś zimowego, co?” – dodała Sara, a ja od razu zobaczyłem w jej oczach nowy plan na zakupy.
„Mija! Mija!” – Alex co chwilę przerywał, gdy tylko zobaczył na zdjęciu naszą kotkę. Każde zdjęcie Miji było dla niego skarbem. Szczególnie jedno przykuło jego uwagę – czarno-białe ujęcie, na którym kotka leży zwinięta w kłębek na parapecie.
„Ona tak samo teraz śpi! Nic się nie zmieniła!” – powiedział zachwycony.
Patrząc na te zdjęcia, przypomniałem sobie dzień, w którym Mija wróciła do domu po dwóch tygodniach zaginienia. Pokazałem to zdjęcie Alexowi, a on przez chwilę patrzył na nie w milczeniu. „To dobrze, że wróciła” – powiedział cicho, przytulając się do mnie.
Oczywiście, nie mogło zabraknąć zdjęć, na których wszyscy wyglądaliśmy dziwnie, zaspani, w dziwnych pozach czy z komicznymi minami. Dzieciaki szybko zrobiły „ranking” najśmieszniejszych ujęć, a ja – niestety – wygrałem ten konkurs.
„Tata, co ty tu robisz?! Masz jakąś dziwną czapkę i wyglądasz, jakbyś śpiewał operę!” – Oskar nie mógł przestać się śmiać.
„To chyba było po jakiejś nieprzespanej nocy” – próbowałem się bronić, ale wiedziałem, że nie mam szans. Dzieciaki zgodnie uznały, że moje zdjęcie było numerem jeden pod względem komizmu.
Po godzinie śmiechu, opowiadania historii i przypominania sobie wydarzeń sprzed lat, zdałem sobie sprawę, jak ważne są takie chwile. Zdjęcia to nie tylko obrazy – to kawałki naszego życia, które pozwalają wrócić do tego, co już minęło, ale nadal żyje w nas.
„Tata, zróbmy teraz jakieś nowe zdjęcia” – zaproponował Wiktor, który przez cały czas słuchał nas z szeroko otwartymi oczami.
I tak zrobiliśmy – selfie z Ronim, zdjęcie Miji, która patrzyła na nas z góry z wyraźnym znudzeniem, a nawet jedno ujęcie, na którym wszyscy robimy swoje najdziwniejsze miny.
„Za kilka lat znów na to spojrzymy i będziemy się śmiać” – powiedziałem, patrząc na nich.
Bo tak naprawdę to jest najważniejsze – nie tylko tworzyć wspomnienia, ale też je zachowywać. Nie tylko na zdjęciach, ale w sercach. I ten wieczór był jednym z tych, które na pewno zapamiętamy.
Wniosek? Róbcie zdjęcia, nawet te pozornie zwyczajne. Bo kiedyś mogą stać się najlepszymi wspomnieniami.
A Wy? Macie jakieś zdjęcia, do których zawsze wracacie z uśmiechem? 😃✨
This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io
If you want to learn about how to get supported by
Team PH Curation.
Stake at least 10k TeamPH token on your own HIVE account. You need to join the Team-phillipines discord and come talk with @Arveno in the #Bloggers-lounge
Thank you
@tipu curate 4
Upvoted 👌 (Mana: 35/75) Liquid rewards.