Aż trudno mi uwierzyć, że minął już 10ty tydzień przygotowań.
Nigdy wcześniej nie przetrenowałem sumiennie nawet dwóch miesięcy, trenując praktycznie dzień po dniu.
Z jednej strony jest to dla mnie świetne nowe doświadczenie życiowe, ale wiem już, że po maratonie nastąpią zmiany w trybie treningowym.
W ustawieniach algorytmu Garmina zamierzam zaznaczyć dwa dni bez treningu (wtorek i czwartek).
Niestety nie mam już 20tu lat ;) i mój organizm potrzebuje ciut więcej regeneracji.
Aktualne codzienne treningi nie są złym pomysłem, ale myślę, że będę czuł się lepiej, gdy dostanę w tygodniu dwa dni na mały odpoczynek od biegania.
To tyle tytułem wstępu, a teraz zapraszam na podsumowanie 10tego tygodnia przygotowań do maratonu DOZ Łódź 2025 :)
Systematyka w treningach oddaje, i mogę odnotować kolejną małą poprawę przewidywanego czasu na mecie :)
17.12 - 4:26:22
24.12 - 4:20:53
31.12 - 4.16.41
07.01 - 4.13.48
14.01 - 4.11.17
21.01 - 4.06.52
28.01 - 4.03.17
04.02 - 3.59.54 - pierwsza prognoza poniżej 4rech godzin :)
11.02 - 3.56.12
Jakoś tak się poukładało, że ten tydzień należał do raczej lekkich, jeśli chodzi o ilość treningów.
Być może organizm sam daje znaki, że jest ciężko, i domaga się nieco odpoczynku...
Tak, czy inaczej - poziom 160 to dolna granica normy, ale jednak jakąś normę udaje się zachować, więc nie narzekam, robię swoje :)
Jak widać, Garmin również wskazuje, że ten tydzień treningowy plasuje mnie w dolnym zakresie obciążenia.
Patrząc w przyszłość, myślę, że w pracy (za tydzień czy dwa) powinno się nieco zluzować, do tego aktualny lżejszy czas treningowy pozwoli mi nieco odpocząć, i wkrótce wrócę na "właściwe tory", czyli na obciążenie w optymalnym zakresie.
Plusem tego spokojniejszego tygodnia jest fakt, że udało się wbić pułap tlenowy na poziomie 50 :)
Status zmienności tętna wygląda bardzo dobrze.
Jedno wybicie w górę spowodowane było sobotnią imprezą, i sporą ilością whiskey :)
Cóż .... wszystko jest dla ludzi.... widzę jednak (zarówno na wykresie zmienności tętna, jak i w ogólnym samopoczuciu), że nawet jednorazowy wyskok imprezowy, odbija się negatywne na formie biegowej.
Patrząc wstecz na ostatnie dwa miesiące, stwierdzić mogę, że duża intensywność treningowa znacznie ograniczyła u mnie ilość imprez wszelakich.
Ilość spożytego piwa w ostatnim czasie jest znikoma - zasługa w tym również trzymanej diety - po prostu ciężko zmieścić kalorie z piwa w dziennym zapotrzebowaniu :)
Wcześniej pisałem, że "nie mam już 20tu lat", ale wujek Garmin upiera się, że mam 35, więc niech tak zostanie :)
Parametry z każdym tygodniem minimalnie się poprawiają, więc nie zostaje nic innego, tylko robić robotę, i czekać na wiosenne efekty startowe.
Próg mleczanowy :
07.01 - tętno 166 bpm tempo 5.00/km
14.01 - tętno 167 bpm tempo 4.55/km
21.01 - tętno 167 bpm tempo 4.50/km
28.01 - tętno 165 bpm tempo 4.50/km
04.02 - tętno 166 bpm tempo 4.46/km
11.02 - tętno 166 bpm tempo 4.46/km
Ocena wytrzymałości :
07.01 - 5 874
14.01 - 5 934
21.01 - 6 018
28.01 - 6 091
04.02 - 6165
11.02 - 6251
Waga
Dane z domowej wagi Garmin (średnia z tygodnia) :
07.01 - 85,8 kg 26.8% bf
14.01 - 84,7 kg 26,2% bf
21.01 - 83.7 kg 25,6% bf
28.01 - 83.1 kg 25,2% bf
04.02 - 83.1 kg 25% bf
11.02 - 81.7 kg 25.5% bf
Dane z wagi w Aqua Fitness Bielsko (ustawiony minus 1 kg na ubranie):
28.12 - 84,2 kg 27,7% bf
11.01 - 83,3 kg 26,6% bf
26.01 - 81,5 kg 24,8% bf
11.02 - 80.8 kg 25.2% bf
Odżywianie utrzymuję mniej więcej na 80% zaleceń z apki MyFitnessPal.
Minimalne efekty widać, choć początkowego założenia "minus 1 kg na tydzień" nie udaje się zrealizować.
Z drugiej strony, może to i nawet dobrze, że spadek wagi wynosi mniej więcej "pół kg/tydzień", gdyż tak jest zdrowiej, biorąc pod uwagę dużą intensywność treningową.
Ogólnie - tłuszcz się powoli wytapia, a nie tracę dużo mięśni, co groziło przy obcięciu zbyt dużej ilość kalorii.
Progres jest powolny, ale zmierza w dobrą stronę, więc działa dalej bez zmian.
Statystyki aktywności są mizerne, porównując je z poprzednimi tygodniami - zaledwie 8 odnotowanych aktywności....
Umówmy się, że trochę odpoczynku jest mi potrzebne, i mniej aktywności zaprocentuje w przyszłości :)
W odniesieniu do małej ilości aktywności - jako ciekawostkę - wrzucam poniższy screen z Garmina.
Jeśli tak mam się czuć w szczytowej formie, to ja dziękuję ;)
Mam wrażenie, że jestem zajechany, a Garmin twierdzi, że jest super :)
Cóż - z kilkuletniego doświadczenia wiem, że aplikacje to tylko bezduszne algorytmy. Pomagają, ale nie można opierać się wyłącznie na ich sugestiach.
Najważniejsze są odczucia jakie wysyła organizm, a apka jest tylko pomocnikiem w drodze do celu.
Po wykresach widać, że w tym tygodniu założenia z apki MyFitnessPal zupełnie rozjechały się z rzeczywistością.
W czwartek wjechała pizza. Piątek, sobota, niedziela to ostre przegięcie z ilością węglowodanów, a duży niedosyt białka.
1,5k kalorii przekroczone w bilansie tygodniowym.
Screeny z wagi pokazały, że organizm od razu zatrzymał spalanie tłuszczu.
Zmniejszenie ilości aktywności, plus tygodniowy nadmiar kalorii, to prosta recepta na zatrzymanie progresu zarówno w bieganiu, jak i w odchudzaniu.
Jak już pisałem - gdy w pracy pojawi się więcej spokoju, to i ja wrócę na właściwe tory, zarówno z treningami, jak i z dietą.
Krótkotrwałe zawahania w długotrwałym procesie, są u mnie normalne.
Nie mam tak "żelaznej psychiki", by dążyć do celu, nie zważając na to, co dzieje się dookoła.
Wolę dostosowywać się do otaczającej mnie rzeczywistości na bieżąco, i modyfikować krótkoterminowo działania.
Z fusów wróżenie na postu zakończenie :)
Patrząc realnie, to przedstartowo złamanie 80 kg musi mi wystarczyć, i na tę chwilę czekam.
Później zacznie się sezon startowy, i korzystniejsze będzie wyrównanie bilansu kalorycznego na zero.
p.s.
Jako bonus dorzucam jeden screen.
Jak widać - da się utrzymać założenia dietetyczne...Kosztuje mnie to jednak sporo starań, i kombinacji w komponowaniu posiłków.
Wrócę do tego wkrótce.
Co jak co... ale zimę masz przepiękną!
Ładna i łagodna jak do tej pory, ale ponoć na dniach ma się to zmienić....
Ma być mroźno :)
Thanks :)