Jak zwykle bardzo ciekawy wpis. I poruszasz w nim mnóstwo ciekawych wątków i tematów. Odniosę się tylko do jednego.
Kwestia cyfrowej archeologii. Myślę, że to bardzo ciekawe - sam mam gdzieś na dnie szafy jakieś stare dyski twarde po starszym kuzynostwie. Nie pamiętam już powodów, dla których postanowiłem je sobie zostawić. Kiedyś pewnie znajdę czas by je wyciągnąć - tylko, że już będzie problem z ich odczytaniem. Nie dlatego, że filesystemy, czy typy plików. Dlatego, że nie miałbym je do czego podłączyć!!
Archeolodzy za 500 lat nie będą wiedzieli co trzymają w ręce. Dysk twardy? Pendrive? A co to? A poza tym myślisz, że za 30 lat znajdziesz gdzieś komputer z USB? Albo z portem SATA I czy co tam było przed nim? Sam się niedawno zastanawiałem, czy nie ściągnąć ze stanów rzekomo super trwałych płyt DVD przeznaczonych do archiwizacji i kilkanaście razy droższych od zwykłych. Tylko po co? Większość nowych laptopów już nie ma nawet odtwarzacza DVD. Za 5, 10 lat wszyscy o nich zapomną.
Już teraz większość młodych ludzi za cholerę nie potrafi obsłużyć telefonu analogowego z tarczą a mój kumpel widział około 6-latka jak podchodził do kolorowej gazety w empiku i gestem odwrotnym do szczypania próbował powiększyć zdjęcie na okładce. Tak - gazety.
To się zmienia trochę zbyt szybko. Z drugiej strony nawet teraz jest cała masa symulatorów, które pozwalają np. grać w gry 8-bitowe z lat 80tych. Czy odpalać system operacyjny z tamtych czasów. I to pewnie jest sposób - na przetrwanie tych cyfrowych treści i wiedzy na temat jak ją odczytywać. Trzeba ludzi, którzy będą chcieli taką wiedzę i takie treści kolekcjonować, tak jak teraz kolekcjonuje się stare monety czy papiery wartościowe.
Jestem prawie pewien, że w końcu pojawi się pełnoprawna gałąź nauki, którą będzie można nazwać archeologią cyfrową. Będzie się właśnie tym zajmować - zachowaniem pamięci o tym jak odczytywać i przechowywać stare treści cyfrowe.
I tutaj drugi aspekt tej sprawy. Problem w tym, że olbrzymia większość treści powstaje obecnie w postaci cyfrowej - w internecie. Wiadomo, że stosunek jakościowy treści cyfrowych a treści np. papierowych - wypada bardzo niekorzystnie dla tych pierwszych (choć od dawna wiadomo, że papier też przyjmie wszystko, ale łatwość tworzenia i publikacji treści w Internecie robi swoje), ale nie zmienia to faktu, że i wśród cyfrowych treści znajdą się takie, które wato ochronić dla przyszłych pokoleń. Niezależnie od tego jakie było oryginalne pochodzenie treści, trzeba by się zastanowić jak lepiej przechowywać te dane? Cyfrowo na jakichś nośnikach? Czy drukować je na papierze i zamykać w niezniszczalnych sejfach? Można się bać tego, że nastąpi jakiś globalny black-out, czy też, że wrócimy do maczug i kamieni, ale na razie wszystko wskazuje, że bardziej popularnym kierunkiem jest forma cyfrowa. I nie na nośnikach fizycznych a raczej w sieci. Może to powinien być blockchain? Być może to lepsze rozwiązanie niż szukanie jakiś super trwałych, uniwersalnych nośników fizycznych. Dlatego, że jest szansa, że Internet / Sieć będzie naturalnie ewaluować razem z ludzkością i postępem technicznym. Znacznie to zwiększa szanse treści na bycie odczytanym w przyszłości niż z zakopanych na dnie szafy dysków twardych, nie wiadomo za bardzo nawet z jakiego komputera.
Mniej jest ważne w jakim formacie i postaci te treści będą przechowywane. Ale jeśli dostęp do nich będzie swobodny i darmowy dla każdego - to moim zdaniem automatycznie zapewni im jeśli nie nieśmiertelność - to z pewnością długowieczność.
Pamiętajmy, że oprócz treści tworzonych współcześnie jest też wieloletni trend cyfrowania analogowych treści historycznych i zabytkowych. Setki jeśli nie tysiące bibliotek skanuje swoje zbiory. Nawet polskie uczelnie wysyłają do Nepalu ekspedycje by fotografować i cyfryzować bezcenne, buddyjskie, kilkusetletnie, tybetańskie święte zwoje. Nie tylko po to by umożliwić dostęp do tych treści znacznie szerszemu gronu naukowców a może i zwykłych ludzi, ale również by uchronić je choć w taki sposób przed Polityką i Historią, które od czasu do czasu wymazują wszystko na swojej drodze.
No dobra. Powyżej zbyt się rozpisałem, dlatego teraz bardzo krótko:
Spotkałem się z opinią, że wczesne lata 2000 to będzie "czarna dziura" dla badaczy z przyszłości, bo dużo materiału przerzuciło się na cyfrową formę, ale z drugiej strony nie byliśmy jeszcze na tyle cyfrowo rozwinięci i świadomi, by dbać o trwałość nośników dla przyszłych pokoleń czy też łatwość odtworzenia ich przez następne pokolenia. Więc najgorsze chyba mamy za sobą, świadomość tego problemu już istnieje.
Dzięki za komentarz, świetne przemyślenia. Nic więcej do nich nie dodam, ale naprawdę świetnie widzieć takie rzeczy pod własnymi wpisami :)
Ach, przecież zapomniałem wspomnieć o tym: https://archive.org/.